Czas na długoterminową strategię gospodarczą
Od wielu miesięcy dyżurnym tematem w mediach jest wprowadzenie kas fiskalnych w taksówkach.
Najpierw były strajki i awantury z producentami kas i Ministerstwem Finansów, a teraz przyszedł czas na bunt taksówkarzy, z których część do tej pory nie zamontowała w swoich autach wymaganych urządzeń.
Odpowiednie urzędy przeprowadziły ostatnio kontrole (m.in. w Krakowie) czy taksówkarze zastosowali się do nowych przepisów. Większość taksówkarzy nie zastosowało się do wymogów, co stawia pod znakiem zapytania dalsze prowadzenie przez nich działalności gospodarczej.
Cała sprawa i konieczność montowania kas ma pozytywne i negatywne skutki dla gospodarki. Wreszcie ta działalność będzie pod kontrolą fiskusa, ponieważ znane będą dochody poszczególnych taksówkarzy i w związku z tym, wiadomo będzie jaki podatek powinni zapłacić. Dzięki dużej podaży spadły ceny transportu taksówkami, co przyczyniło się do powstania szarej strefy i mafii taksówkowych. Nowe przepisy i kontrole odpowiednich służb przyczynią się do zmniejszenia tego zjawiska. Miejmy nadzieję, że nie wpłynie to na podniesienie cen. Biorąc pod uwagę, że transport publiczny, szczególnie w dużych miastach, jest dobrze rozwinięty, taksówkarze powinni traktować go jako poważną konkurencję. Jeśli prawo będzie efektywnie egzekwowane i dołączą do tego mechanizmy rynkowe sprawy przybiorą pozytywny obrót dla państwa i konsumentów.
W przypadku kas w taksówkach, jak w przypadku innych pomysłów fiskusa, sprawa nie jest jednak taka prosta - system podatkowy w Polsce nie jest ani efektywny ani prorynkowy. Ściągalność podatków nie jest wysoka, dodatkowo istnieje akcentowany często przez polityków problem obrony interesów "najbiedniejszych, czyli emerytów, rencistów i bezrobotnych oraz zwiększenia opodatkowania najbogatszych".
System nie jest prorynkowy, dlatego że w przypadku biznesmenów płacą oni podatek dwa razy, najpierw jako firma, później jako udziałowcy, który zdecydowali się na przyjęcie dywidend. Dotyczy to osób przedsiębiorczych, które kreują nowe miejsce pracy. Jest to bardzo ważny problem, w sytuacji gdy bezrobocie w naszym kraju sięga 20 proc. W związku z tym, można powiedzieć że system podatkowy w Polsce zabija przedsiębiorczość i zachęca do bierności gospodarczej wśród obywateli i to w przeddzień wejścia do UE. Nagradzany jest za to brak przedsiębiorczości, ponieważ wiąże się z jednostawkowymi podatki i ulgami.
Uproszczenie systemu podatkowego oraz poparcie przedsiębiorczości wśród obywateli wymaga realizacji jednolitej strategii rozwoju gospodarczego przez 6 - 8 lat. Po raz pierwszy w Trzeciej Rzeczpospolitej mamy taką okazję, że czołowe partie polityczne - Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej mogą się porozumieć co do przyszłości gospodarczej państwa. Partie te nie powinny zmarnować tej szansy. Mają ku temu okazję podczas zbliżającego się głosowania na temat planu Jerzego Hausnera, które odbędzie się w najbliższych tygodniach. Jednak plan ten wymaga definitywnej poprawy, ale i jednoczesnej korekty związanej z poziomem płaconych podatków. Ujednolicenie i zmniejszenie poziomu podatków (VAT, CIT i PIT) jest jak najbardziej pożądane w obecnej sytuacji gospodarczej ze względu na wysoki poziom bezrobocia i brak środków na finansowanie nowych inwestycji. Te problemy mogą być rozwiązane tylko poprzez mechanizmy monetarne i fiskalne. Mechanizmy monetarne nie mogą już wpływać na gospodarkę bez wzrostu inflacji, więc pozostają tylko mechanizmy fiskalne, czyli plan Jerzego Hausnera.
Należy stworzyć ogólnonarodową strategię finansów państwa, w ramach, której każda kolejna koalicja rządząca będzie musiała dokonywać zmian w polityce gospodarczej tylko w obrębie tej strategii.