Czesi wolą pracować u siebie
Niewielu Czechów chce emigrować do krajów starej Unii. "Ucieczka mózgów" nie jest niepokojąca, nawet jeśli Praga opowiada się za otwarciem rynku pracy w UE - zauważa e korespondencji z Pragi lewicowy dziennik francuski "Liberation".
"W odróżnieniu od Polaków, którzy obawiają się ucieczki mózgów, szczególnie lekarzy specjalistów poszukujących lepszych zarobków, Czechów w ogóle emigracja nie pociąga - podkreśla "Liberation".
Wśród dziesięciu nowych krajów Unii Europejskiej Czechy zajmują drugie miejsce, po Słowenii, pod względem poziomu życia. Średnia płaca wynosi 650 euro, a specjalista w szpitalu może zarobić do 2800 euro, roczny wzrost gospodarczy wynosi ok. 5 proc., bezrobocie 9,2 proc .
Co więcej, przywiązani do miejsca pochodzenia, Czesi są tradycyjnie mało ruchliwi. "Przeprowadziliśmy badanie - wyjaśnia wiceminister pracy ds. europejskich Czestmir Sajda: 1,5 proc. wyraża gotowość pracy za granicą, ale tylko 1 proc. rzeczywiście jej szuka. Pozostali zadowalają się myśleniem o tym".
Praga jest jednak na czele walki prowadzonej przez nowe kraje członkowskie o otwarcie rynku pracy na Zachodzie".
"Liberation" pisze dalej, że Czesi przygotowują się, by dać przykład starym krajom członkowskim: "Twierdzą, że zdecydowani są otworzyć bez ograniczeń swój rynek pracy dla Rumunii i Bułgarii, oczekiwanych w Unii 1 stycznia 2007 r. - A przecież różnica gospodarcza między nami a Rumunią jest znacznie większa, niż między nami a Hiszpanią - podkreśla przewodniczący komisji integracji europejskiej w parlamencie Pavel Svoboda. - Ale my się nie boimy. Przyjmujemy już dziesiątki tysięcy Ukraińców.