Jakie są warunki przyjęcia euro? Czy Polska musi przyjmować unijną walutę?
Od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku nasz kraj formalnie zobowiązał się do przyjęcia wspólnej waluty. Jednak rzeczywistość ekonomiczna i polityczna pokazuje, że droga do euro jest usiana zarówno wymogami technicznymi, jak i ukrytymi politycznymi kompromisami. Czyżby przyszłość złotego była przesądzona? Czy może kryteria konwergencji, które musimy spełnić, to tylko biurokratyczne formalności, nie mające odzwierciedlenia w codziennym życiu? Sprawdzamy, czy Polska jest gotowa do wejścia do strefy euro.
Europejskie kryteria, zwane też kryteriami z Maastricht, to zbiór wymogów ekonomicznych, których musi przestrzegać każdy kandydat do przyjęcia euro. Do najważniejszych należą: stabilność cenowa, zrównoważone finanse publiczne, stabilność kursu walutowego oraz zbieżność długoterminowych stóp procentowych. Badania przygotowywane przez Europejską Komisję oraz Europejski Bank Centralny (ECB) co dwa lata - w ramach tzw. raportów konwergencyjnych - regularnie oceniają, czy państwa z grupy tzw. euroderogowanych spełniają te wymogi.
W najnowszym raporcie z czerwca 2024, opublikowanym przez Komisję Europejską oraz ECB, wskazano, że żadne z sześciu państw, które mają formalny obowiązek przyjąć euro (Bulgaria, Czechy, Węgry, Polska, Rumunia i Szwecja), nie spełnia w pełni wszystkich kryteriów wejścia do eurostrefy. Choć Bułgaria jest najbliżej osiągnięcia tego celu, luki w spełnianiu kryteriów, szczególnie w zakresie stabilności cen i niezależności banków centralnych, nadal pozostają powodem do obaw.
Polska przystąpiła do Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku, co wiązało się z zobowiązaniem do przyjęcia euro w przyszłości. Jednak nie oznaczało to, że zmiana kursu walutowego nastąpi natychmiast. Pierwsze wzmianki pojawiały się w 2011 roku, kiedy premier Donald Tusk mówił o ewentualnym wejściu do strefy euro. Rzeczywistość gospodarcza, a także zmienność nastrojów politycznych i społecznych spowodowały jednak, że ten temat zaczął budzić silne emocje. Czy naprawdę musimy przyjmować euro? Polska, podobnie jak większość państw członkowskich UE - z wyjątkiem Danii, która korzysta z tzw. klauzuli opt-out - jest zobowiązana do przyjęcia wspólnej waluty. Decyzja jasno wynika z traktatu akcesyjnego. Ale brak określonej daty wejścia w życie tej zmiany daje politykom pewną przestrzeń do manewru.
Ministerstwo Finansów oraz Narodowy Bank Polski wielokrotnie podkreślały konieczność dalszych reform. Proces przyjęcia euro wymaga zmiany konstytucji (art. 227 mówi o złotym jako walucie narodowej), co oznacza konieczność uzyskania większości 2/3 w Sejmie - obecnie nie jest to możliwe bez szerokiej koalicji. Ekspert ds. ekonomii, dr Bartłomiej Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, szacuje, że przygotowanie do euro zajmie co najmniej pięć lat i wymaga m.in. reformy Narodowego Banku Polskiego (NBP), który straciłby kontrolę nad polityką pieniężną na rzecz Europejskiego Banku Centralnego (EBC), dostosowania prawa bankowego i finansowego do standardów strefy euro oraz edukacji społecznej, by przekonać obywateli do zmiany waluty.
Badania opublikowane przez Reuters, podkreślają, że polska gospodarka, pomimo dynamicznego rozwoju nie jest jeszcze gotowa na wejście do eurostrefy. W wypowiedziach ministra finansów Andrzeja Domańskiego pojawia się przekonanie, że niezależność monetarna, zachowana dzięki złotemu, umożliwiła Polsce lepsze radzenie sobie ze skutkami globalnych kryzysów. Warto tu zauważyć, że obrona tradycyjnej waluty nie wynika tylko z sentymentu narodowego, ale także z głębokich analiz ekonomicznych, opartych m.in. na raportach Narodowego Banku Polskiego (NBP) oraz niezależnych instytucjach badawczych.
Zgodnie z wymogami Traktatu z Maastricht oraz artykułem 140 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFEU), aby przystąpić do strefy euro, Polska musi spełnić tzw. kryteria konwergencji.
- Stabilność cen (inflacja)
Inflacja w kraju kandydującym nie może przekraczać o więcej niż 1,5 punktu procentowego średniej inflacji trzech krajów UE o najniższym jej poziomie. W praktyce oznacza to, że Polska musi zbliżyć się do poziomu inflacji w strefie euro.
W 2023 roku inflacja w Polsce osiągnęła 11,4% (dane GUS), podczas gdy średnia dla strefy euro wyniosła 2,9% (Eurostat). W 2024 roku inflacja w Polsce spadła do około 6%, ale nadal jest daleka od wymaganego poziomu. Przyczyną wysokich wskaźników były m.in. wzrost cen energii i żywności po inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku.
- Zdrowe finanse publiczne
Deficyt budżetowy nie może przekraczać 3% PKB, a dług publiczny - 60% PKB. Są to tzw. kryteria fiskalne, które mają zapewnić stabilność finansową kraju.
W 2024 roku deficyt budżetowy Polski wyniósł 6,6% PKB. Wynika to z wysokich wydatków na tarczę antyinflacyjną, obronność (zbrojenia w kontekście wojny na Ukrainie) oraz programy socjalne. Dług publiczny wynosi obecnie około 55% PKB. Polska musi zredukować deficyt, a to wymaga trudnych decyzji: ograniczenia wydatków publicznych (np. na administrację czy subsydia) lub zwiększenia wpływów podatkowych (np. poprzez reformę VAT czy podatków dochodowych).
- Stabilność kursu walutowego
Kraj musi przez co najmniej dwa lata uczestniczyć w Europejskim Mechanizmie Kursowym (ERM II), według którego kurs waluty narodowej wobec euro może wahać się maksymalnie o ±15%. Polska nie należy do ERM II, co jest poważną przeszkodą.
ERM II to swoisty "test stabilności" przed przyjęciem euro - kraj musi udowodnić, że jego waluta nie ulega gwałtownym wahaniom. Złoty w ostatnich latach był niestabilny: w 2020 roku (pandemia COVID-19) osłabł o 10% wobec euro, a w 2022 roku (wojna na Ukrainie) wahania kursu sięgały 8% w ciągu roku (dane NBP). Wejście do ERM II wymaga zgody politycznej i stabilnej gospodarki, ale przy obecnych warunkach jest to bardzo ryzykowne.
- Niskie stopy procentowe
Długoterminowe stopy procentowe (np. dla obligacji 10-letnich) nie mogą przekraczać o więcej niż 2 punkty procentowe średniej stóp w trzech krajach UE o najniższej inflacji.
W 2023 roku średnia stopa procentowa dla polskich obligacji 10-letnich wyniosła 5,5% (dane Ministerstwa Finansów), podczas gdy w strefie euro było to 2,5% (Eurostat). Różnica wynosi aż 3 punkty procentowe, co wynika z wyższej inflacji i większego ryzyka inwestycyjnego w Polsce. Aby osiągnąć wymagany poziom, Polska powinna ograniczyć inflację oraz wzmocnić swoją wiarygodność fiskalną. W konsekwencji pozwoli to na redukcję kosztów pozyskiwania kapitału na rynkach międzynarodowych.
Zwolennicy euro podkreślają wymierne korzyści, które mogą wzmocnić polską gospodarkę i ułatwić życie obywatelom. Oto szczegółowy przegląd:
- przejrzystość cenowa: rezygnacja z konieczności wymiany walut znacząco upraszcza porównywanie cen w strefie euro. Przykładowo, Polak wybierający się na wakacje do Włoch będzie mógł opłacić hotel i posiłki w tej samej walucie, co mieszkańcy pozostałych krajów unijnych. W ten sposób można wyeliminować koszty przewalutowania (wynoszące około 2-5% wartości transakcji) i ułatwić planowanie budżetu;
- eliminacja ryzyka kursowego: Polskie firmy eksportujące do strefy euro, np. producenci mebli czy części samochodowych, nie będą narażone na wahania kursu złotego. W 2023 roku eksport Polski do UE wyniósł 80% całości (GUS), a osłabienie złotego o 5% może obniżyć zyski eksporterów o miliony złotych. Euro zapewni stabilność przychodów;
- niższe koszty transakcji: wymiana walut generuje koszty - dla firm to ok. 0,5% PKB rocznie (szacunki NBP). Po przyjęciu euro te opłaty znikną, co szczególnie pomoże małym i średnim przedsiębiorstwom działającym na rynkach UE;
- tańsze kredyty: w strefie euro stopy procentowe są niższe dzięki polityce EBC. W 2023 roku średnia stopa kredytu hipotecznego w Polsce wynosiła 7% (dane ZBP), a w strefie euro 3% (EBC). Dla rodziny zaciągającej kredyt na 300 tys. zł na 30 lat różnica wynosi ok. 150 tys. zł w kosztach odsetek.
Te korzyści mogą przyspieszyć integrację gospodarczą Polski z UE i poprawić konkurencyjność firm.
Przeciwnicy euro wskazują na poważne ryzyka, które mogą zaszkodzić gospodarce i społeczeństwu po przyjęciu waluty euro:
- utrata kontroli nad polityką pieniężną: Po przyjęciu euro Polska odda EBC kompetencje w zakresie stóp procentowych i kursu walutowego. W czasie recesji czy wzrost bezrobocia, nie będzie mogła obniżyć stóp procentowych ani dewaluować waluty, by pobudzić eksport. Przykładem jest Grecja: po przyjęciu euro w 2001 roku, podczas kryzysu 2008-2010 nie mogła obniżyć wartości waluty, co doprowadziło do załamania gospodarczego i bezrobocia na poziomie 27% (2013);
- ryzyko wzrostu cen: w Słowacji (2009) i Estonii (2011) po wprowadzeniu euro ceny wzrosły o 2-3% w pierwszym roku (dane Eurostat), głównie z powodu zaokrąglania ich w górę przez sprzedawców.
Były prezes NBP, prof. Marek Belka, w 2022 roku w wywiadzie dla Newsweeka zauważył, że złoty podczas kryzysów (np. pandemia) bywa niestabilny, co przemawia za euro. Jednak przypadek Grecji pokazuje, że bez solidnych fundamentów gospodarczych wspólna waluta może być pułapką.
Prace naukowe opublikowane w "Poland and the Euro: Between Lock-In and Unfinished Transition" autorstwa Anny Visvizi i Pawła Tokarskiego, pokazują, że proces transformacji systemu walutowego w Polsce jest nierozerwalnie związany z szerszym procesem transformacji ustrojowej kraju. Naukowcy argumentują, że niespełnienie kryteriów konwergencji nie jest jedynie techniczną przeszkodą, ale również symptomem niedokończonych reform, które muszą być wprowadzone, aby Polska w pełni skorzystała z potencjalnych korzyści płynących z członkostwa w eurostrefie.
Oprócz twardych danych ekonomicznych, ważnym elementem dyskusji o przyjęciu euro jest opinia społeczna. Badania Eurobarometru oraz sondaże CBOS wskazują, że nastawienie Polaków do euro jest bardzo podzielone. Na przestrzeni ostatnich lat poparcie dla tej waluty oscylowało w granicach 40-55 proc. i z roku na rok spada. W 2025 roku poparcie dla euro w Polsce wynosi zaledwie 26 proc. Znaczna część społeczeństwa obawia się, że przejście na euro mogłoby negatywnie wpłynąć na ceny dóbr konsumpcyjnych i konkurencyjność polskiej gospodarki.
Przyjęcie euro przez Polskę to proces wieloetapowy, który wymaga spełnienia rygorystycznych kryteriów konwergencji, zarówno o charakterze nominalnym, jak i realnym. Choć zobowiązanie formalne wynika z traktatu o członkostwie w Unii Europejskiej, to moment, w którym staniemy się gotowi, zależy od kondycji naszej gospodarki, reform instytucjonalnych oraz społecznego konsensusu.
Przeczytaj również:
Czechy zmienią walutę? Jest odpowiedź rządu ws. przyjęcia euro
Szansa dla złotego. Fed stóp nie obniża, a dolar i tak niezmiennie słaby
NBP opublikował wynik ankiety. Inflacja średnioroczna sięgnie 4,1 proc.?