Dębowy liść z drzewa w Parczewie trafił pod młotek. Zebrano ponad 700 zł

Liść ze "świętego drzewa" w Parczewie został sprzedany za 720 zł - poinformował organizator licytacji internetowej. Choć wokół tego, co zobaczyli mieszkańcy miasta na dębowej korze narosło już wiele mitów, pewnym jest, że zebrane na aukcji pieniądze nie pójdą na marne. Całkowita kwota wpłynie bowiem na rachunek Lubelskiego Stowarzyszenia Naukowego Na Rzecz Rozwoju Psychiatrii.

Kilka dni temu o drzewie rosnącym w Parczewie zrobiło się głośno. Wszystko za sprawą zjawiska, które niektórzy zdążyli już ogłosić cudem czy objawieniem - na korze można dostrzec obraz, który może przypominać twarz Matki Boskiej lub Chrystusa, zależnie od interpretacji. Pod dębem czerwonym szybko zaczęli się gromadzić modlący się mieszkańcy. I choć sami przedstawiciele Kościoła czy naukowcy są sceptyczni, są jednak tacy, którzy im nie wierzą. Znaleźli się również i tacy, którzy wzięli udział w internetowej aukcji, gdzie zakupić można było liść z parczewskiego drzewa. 

Reklama

Pieniądze pomogą rozwojowi psychiatrii

Licytacja zakończyła się w poniedziałkowy wieczór. Cena wywoławcza wynosiła 5 zł. Ostatecznie sprzedano liść za 720 zł - połowa kwoty zostanie wpłacona przez osoby z Ośrodku Wypoczynkowego Kropelka, znajdującego się pod Parczewem. Drugą połowę dopłaci inicjator licytacji, Adam Kościańczuk. Zebrane środki nie trafią jednak do rąk prywatnych - zasilą budżet Lubelskiego Stowarzyszenia Naukowego Na Rzecz Rozwoju Psychiatrii, które zajmuje się psychiatrią dzieci i młodzieży. 

O zdaniu naukowców i Kościoła katolickiego na temat "świętego" drzewa informowaliśmy już w Interii.

- Powstawanie narośli lub odbarwień na korze drzewa jest czymś naturalnym. Jeśli drzewo będzie dalej przyrastało na grubość, odbarwienia mogą się zmieniać. Nie jest powiedziane, że kształt, który jest widoczny teraz, będzie taki sam za jakiś czas. Może być nawet tak, że widoczne na drzewie znamię zniknie. Tak działa biologia - komentowała Magdalena Terlecka z Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku.

Sceptyczny co do cudu był również rzecznik diecezji siedleckiej, ksiądz Jacek Świątek,

- Jeżeli prześledzimy historię objawień od 40. roku po Chrystusie do chwili obecnej, to nigdy nie mieliśmy objawień na drzewach, szybach czy na ścianach - argumentował duchowny na łamach parczew.24wspolnota.pl.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »