​Delfiny giną z powodu osiadłego na mieliźnie tankowca

BBC poinformował, że co najmniej 13 martwych delfinów znaleziono na plaży na Mauritiusie ponad miesiąc po wycieku setek ton ropy z osiadłego na mieliźnie u wybrzeża wyspy japońskiego tankowca. Obrońcy środowiska uważają, że jest to skutek wycieku i decyzji władz o zatopieniu dziobu statku MV Wakashio.

Martwe delfiny zostaną poddane sekcji, która ma ustalić przyczynę śmierci - poinformowała policja. Są to pierwsze odnotowane przypadki śmierci tych morskich ssaków od czasu katastrofy - do tej pory znajdowano martwe ryby i skorupiaki.

Według BBC, bardzo rzadko można znaleźć aż tyle martwych delfinów w jednym czasie. Ich widok wywołał wiele złości wśród mieszkańców.

- Obudzić się dziś rano i zobaczyć tak wiele martwych delfinów na naszym wybrzeżu to gorsze niż koszmar - powiedział BBC mieszkaniec wyspy Nitin Jeeha. - Wiele organizacji pozarządowych, rybaków i ekspertów twierdziło, że nie wolno zatapiać tego statku w miejscu, w którym to zrobili, ponieważ żyją tam delfiny, ale po raz kolejny władze podjęły złą decyzję - zauważył z wyrzutem. Departament rybołówstwa potwierdził znalezienie 13 delfinów, dodając, że wiele z nich nie żyło, podczas gdy inne były słabe lub umierające, kiedy zostały znalezione na brzegu morza.

Reklama

Oceanograf Vassen Kauppaymuthoo powiedział lokalnym mediom, że delfiny pachniały olejem napędowym. - Moim zdaniem, ta sytuacja będzie się pogarszać w miarę upływu czasu - podkreślił.

Również ekolog Sunil Dowarkasing uważa, że "to dopiero początek" konsekwencji katastrofy, do której doszło 25 lipca w pobliżu laguny, znanej z pięknych koralowców i niezliczonych gatunków ryb. Jest ona obszarem chronionym, utworzonym kilka lat temu w celu zachowania natury Mauritiusu w niezmienionym stanie.

Według amerykańskiej firmy analitycznej, na którą powoływało się wcześniej BBC, wyciek ma powierzchnię 27 km kwadratowych, ale gdyby nie akcja ratunkowa wolontariuszy, działaczy na rzecz środowiska i mieszkańców, mógłby być nawet trzy razy większy.

Organizacja Greenpeace Afryka ostrzegła, że z powodu wypadku tysiące gatunków zwierząt są "zagrożone utonięciem w morzu zanieczyszczeń, co będzie miało tragiczne konsekwencje dla gospodarki, bezpieczeństwa żywnościowego i zdrowotnego Mauritiusu".

Samo usunięcie statku może zająć jeszcze kilka tygodni - podała agencja Reutera, dodając, że pomoc w radzeniu sobie ze skutkami katastrofy zadeklarowała też Francja, która kiedyś władała tym terytorium.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: ekologia biznes | transport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »