Dlaczego papierosy drożeją?

Unia Europejska ustaliła wspólne dla wszystkich krajów członkowskich wysokości i zasady poboru akcyzy. Do 2018 roku stawka podatku akcyzowego od wyrobów tytoniowych musi wynosić minimalnie 90 euro na 1000 sztuk papierosów. Teraz w Polsce wynosi ona około 64 euro za 1000 papierosów.

Co prawda, Ministerstwo Finansów zamrozi w przyszłym roku podniesienie akcyzy, ale jedynie na chwilę.

Zmiany w strukturze cenowej powinny przychodzić łagodnie, aby nie stanowić szoku dla konsumentów i producentów. Od kilku lat zauważa się szybsze niż nakazane dyrektywą UE podnoszenie stawek akcyzy i drastyczne zwiększanie stawki kwotowej. Takie rozwiązania nie powodują ograniczenia konsumpcji, ale przesuwają ją do szarej strefy. Pamiętajmy,

że podatki pośrednie od wyrobów tytoniowych stanowią w Polsce źródło niemal 10 proc. całości wpływów podatkowych, a w świetle raportu Centrum im. Adama Smitha pod tytułem "Rynek wyrobów tytoniowych a polityka fiskalna państwa", cały sektor kreuje około 500 tysięcy miejsc pracy. Doprowadzenie do załamania na rynku tytoniu przyniosłoby niewypowiedziane straty dla budżetu państwa. Politycy zapominają o jednej z najprostszych ekonomicznych konstatacji, jaką jest, wywiedziona z czystej empirii, teoria Laffera. Mówi ona o banalnej zasadzie, a mianowicie, że między wysokością stopy podatkowej a wielkością wpływów z podatku zachodzi ścisła zależność. Przy stawkach podatkowych w wysokości 0 proc. i 100 proc. nie ma żadnych wpływów do skarbu. W tym przedziale musi się znaleźć jakieś ekstremum, dla którego wpływy będą większe niż w jego sąsiedztwie. Polityka agresywnego podnoszenia obciążeń akcyzowych wobec wyrobów tytoniowych, zamiast podreperować budżet, zwiększa ryzyko regresu wpływów podatkowych z tego rynku.

Teraz przekroczono już symboliczną granicę 10 złotych za najtańszą paczkę papierosów. Wysokie opodatkowanie kreuje dogodne środowisko dla rozwoju szarej strefy. Średnia cena paczki w polskim sklepie wynosi około 13 złotych. U naszych sąsiadów jest zdecydowanie taniej. W Rosji "za nałóg" zapłacimy (oprócz zdrowiem) jedynie 4,43 zł,

a na Ukrainie jeszcze mniej - symboliczne 3,10 zł. Co ciekawe, polscy palacze nie mają wcale najgorzej. W Anglii paczka papierosów kosztuje mniej więcej 35 zł, a w Niemczech około 20,75 zł. Absolutnym rekordzistą jest Maroko, ponieważ za 20 papierosów zapłacić tam trzeba aż 74 złote! Pamiętajmy jednak, że przeciętny Anglik i Niemiec zarabiają o wiele więcej niż statystyczny Kowalski i ceny papierosów nie są im tak straszne.

Proceder kupowania papierosów z nielegalnych źródeł jest naganny, ale bardzo powszechny. Istnieją poważne zastrzeżenia, co do ich jakości. Wielu Polaków wybiera coraz częściej zdrowsze i tańsze wyjście alternatywne, czyli e-papierosy. E-palenie nie jest objęte podatkiem akcyzowym, dlatego też ceny wyrobów są niezwykle konkurencyjne. Na stronie producenta e-papierosów dla kobiet Cottien znajduje się zabawna aplikacja - kalkulator przeliczający ile par szpilek można kupić w ciągu roku, jeśli zamiast drogich, tradycyjnych papierosów wybierze się e-palenie. Aspekt oszczędnościowy przekonuje coraz większe rzesze Polaków i potwierdzają to również ogólnodostępne statystyki. Podczas gdy zakłady tytoniowe prognozują w 2014 roku spadek obrotu aż o 25 proc., e-papierosy mają się świetnie, stanowiąc już 5 proc. rynku.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze