Dobrowolna składka ZUS? Do Sejmu wkrótce trafi projekt obywatelski

Coraz wyższe składki ZUS niszczą miejsca pracy tych, którzy chcieliby prowadzić działalność gospodarczą - ostrzegali uczestnicy debaty "Ryczałtowy ZUS - zabójca miejsc pracy w Polsce", która odbyła się w ramach Kongresu ESG Polska Moc Biznesu. Zapowiedzieli, że dzięki inicjatywie obywatelskiej do Sejmu trafi wkrótce projekt ustawy o dobrowolnej składce ZUS.

O ile wzrosną składki ZUS w 2023 r.? - czytaj w Interia Biznes.

Wprowadzenie dobrowolnej stawki ZUS to jedna z kluczowych ustaw dla przyszłości państwa. Może uratować upadek gospodarczy - taką opinię wyraził poseł Paweł Kukiz, przywódca Ruchu Kukiz’15. - Wprowadźcie dobrowolność ZUS, aby ludzie mogli przetrwać trudny czas. Jeżeli można było dać wakacje kredytowe, to dlaczego nie ZUS-owskie? - pytał polityk. I zapewnił, że sposobem na wprowadzenie zmian jest wymuszenie ich na partiach politycznych. - Politycy z własnej woli nie podpiszą takiej ustawy, to musi być inicjatywa obywatelska - zapewniał uczestniczący w debacie Kukiz. 

Reklama

System ZUS do naprawy

Zdaniem uczestników panelu, obowiązujący w Polsce system składek ZUS jest zły. - Nie mamy żadnego systemu. System to jest coś spójnego, a my mamy chaos. Próbujemy nad tym panować, ale nam się nie udaje - zapewniał dr hab. Robert Gwiazdowski, profesor Uczelni Łazarskiego. Zwrócił też uwagę, że składki ZUS, które co miesiąc odprowadzają przedsiębiorcy, nie zasilają ich przyszłych emerytur, tylko są przeznaczane na opłaty świadczeń dla rodziców i dziadków. - ZUS liczy, że na nas zapłacą dzieci i wnuki. Nie będzie miał kto, bo przyrost naturalny spada. Być może przyjadą emigranci - zastanawiał się dr hab. Robert Gwiazdowski. 

Prawdopodobnie będą oni niezbędni, jeśli nie zmieni się system ZUS. Obecnie 18,6 proc. zatrudnionych to osoby, które wchodzą na rynek pracy, 60 proc. pracuje, a 24,3 proc. osób w wieku zawodowo czynnym jest poza rynkiem pracy. - Żeby go utrzymać, do 2030 roku Polska będzie potrzebowała rocznie 600 tys. imigrantów - podkreślał prof. dr hab. Jan Klimek, profesor Szkoły Głównej Handlowej. Zdaniem wykładowcy SGH, reformę ZUS można porównać do prokrastynacji, czyli odwlekania problemu, którego nie da się ominąć. 

Młodzi wątpią w emerytury

Powołując się na studentów, wykładowca SGH przyznał, że większość z nich nie wierzy, że będzie otrzymywać emerytury w takim wymiarze jak teraz. Podkreślił też, że rynek pracy musi zostać zmodernizowany. - Podstawą zmian jest przedsiębiorca, a my o niego nie dbamy - mówił prof. Jan Klimek, który sam od 50 lat prowadzi firmę. Zapewnił, że każde z istniejących przedsiębiorstw na pierwszym miejscu stawia obniżkę kosztów. - Zawsze jednym z większych problemów dla przedsiębiorców jest składka ZUS. Trzeba sobie uświadomić, że jest to wysoki koszt przede wszystkim w skali działalności małych- i mikroprzedsiębiorstw - argumentował profesor SGH.  

Koszt ten będzie odczuwalny zwłaszcza teraz, kiedy gospodarka zwalnia i będą upadały firmy. - Zwłaszcza małe, bo to one relatywnie mają większe obciążenia niż ci, którzy mogą sobie pozwolić na opłacanie ZUS-u w obecnym wymiarze - wyjaśnił Paweł Cybulski, były wiceminister finansów i zastępca Krajowej Administracji Skarbowej. Jego zdaniem, obecna sytuacja sprzyja podejmowaniu decyzji, jaką może być wprowadzenie dobrowolnej składki ZUS. - Dajmy dobrowolność przedsiębiorcy, niech oceni, czy może podjąć własne ryzyko - zachęcał były wiceminister finansów. 

Ważne wprowadzenie elastycznych reguł

Dobrowolna składka ZUS od II wojny światowej obowiązuje w Niemczech. Dzięki niej - wskazywał dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego - początkujący przedsiębiorca nie zastanawia się, czy wybrać podatek ryczałtowy, czy liniowy, ale myśli o tym, jak się rozwijać. - W Polsce pierwszy budżet przedsiębiorca wydaje na opłacenie składek. W Niemczech, póki nie zacznie zarabiać, nie musi ich odprowadzać - zapewniał dr Antoni Kolek. Podkreślał, że system niemiecki jest sprawdzony, działa nieprzerwanie od 77 lat. 

W Polsce od lat też obowiązuje już dobrowolna składka, jest nią składka na ubezpieczenie chorobowe. - Można wybrać, czy chce się być ubezpieczonym i płacić składkę, czy nie. Mimo dobrowolności nie runął obowiązujący system opieki zdrowotnej - wskazywał dr Antoni Kolek. I zapewnił, że przedsiębiorcy chcą płacić składki, "ale dla wielu osób obecny system to zabójca miejsc pracy”. Dlatego - podkreślał - obowiązujący w Polsce system emerytalny wymaga wręcz rewolucji. - Ani nie pokrywa ambicji bogatych, ani nie pomaga biednym. Nie rozwiązuje problemu społecznego - zapewniał prezes zarządu Instytutu Emerytalnego. 

Projekt trafi do Sejmu najpóźniej za 3 tygodnie

Powstał już Komitet inicjatywy obywatelskiej dotyczącej dobrowolnej składki na ZUS. Zgodnie z prawem, aby mogła być ona procedowana w Sejmie, musi znaleźć wsparcie co najmniej 100 tysięcy osób. - Zbierzmy pół miliona podpisów, pokażmy, że nam na tym zależy - zachęcał dr Marek Woch, dyrektor generalny Biura Rzecznika Małych i Średnich Firm. Uczestnicy panelu przypominali, że inicjatywę mogą wspierać wszyscy. Paweł Kukiz poinformował, że projekt trafi do Sejmu najpóźniej za 3 tygodnie. - Będę robił wszystko, by przynajmniej pilnować ustawę, aby nie leżała w zamrażarce w Sejmie - obiecał polityk. 

Ewa Wysocka 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ZUS | składki ZUS | debata | reforma emerytalna | dobrowolny ZUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »