Droga do polskiego euro

Rada Ministrów przyjęła "Program Konwergencji Aktualizacja 2006", który zakłada, że w 2009 r. Polska spełni kryteria z Maastricht.

W tym bodaj najbardziej wyczekiwanym w ostatnim czasie dokumencie rząd sformułował prognozę stopniowego obniżania deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych aż do poziomu pozwalającego na wejście do strefy euro.

Polska vs. Komisja

Program odpowiada bezpośrednio na ostatnie zarzuty ze strony Komisji Europejskiej i ministrów finansów unijnych krajów, że Polska nie podjęła jeszcze wystarczających działań w celu zmniejszenia deficytu budżetowego. Ocen - zdaniem strony polskiej - nie odnoszących się do sytuacji dzisiejszej i opartych na zbyt pesymistycznych prognozach.

Reklama

- Obecnie Polska nie ma nadmiernego deficytu. Zalecenia komisji mają charakter prewencyjny i odnoszą się do prognozy na 2007 rok. W 2009 roku powinniśmy uzyskać pewność co do średniookresowej stabilności naszych finansów publicznych, łącznie z respektowaniem wszystkich kryteriów konwergencji zgodnie z zaleceniami Eurostatu - przekonuje wicepremier Zyta Gilowska.

I dodaje: - W dotychczasowych pełnych latach członkostwa Polska ma deficyt niższy od wartości referencyjnej. Obecnie szacujemy deficyt w 2006 roku na poziomie 1,9 proc. PKB. To jest wynik znakomity.

Czy zgodzą się z tym komisarze i ministrowie finansów, okaże się w najbliższych dniach, bo na początku grudnia polski program konwergencji trafi do Brukseli.

Walka z deficytem

Rząd podkreśla, że Aktualizacja Programu Konwergencji została opracowana w oparciu o najbardziej aktualny obraz sytuacji sektora instytucji rządowych i samorządowych. Prognozy w nim zawarte wskazują na systematycznie wprowadzane ograniczanie deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych, nawet przy zaklasyfikowaniu OFE poza sektorem. W horyzoncie objętym aktualizacją programu nastąpi stabilizacja relacji poziomu długu sektora do PKB, a następnie jej spadek.

Zmiana tendencji relacji długu do PKB z rosnącej na malejącą znacząco przyczyni się do poprawy pozycji fiskalnej Polski w średnim okresie. Szacowany w 2007 r. deficyt sektora finansów zmniejszy się do poziomu na tyle niskiego, że dzięki Paktowi Stabilności i Wzrostu, który nakazuje uwzględniać koszty reformy emerytalnej w ocenie pozycji fiskalnej kraju objętego procedurą nadmiernego deficytu, realne stanie się zakończenie tej procedury.

- Z najnowszych szacunków wynika, że w 2007 roku, po uwzględnieniu zaleceń Eurostatu w sprawie klasyfikacji OFE, nasz deficyt sektora rządowego i samorządowego wyniesie 3,4 proc. PKB. Jest to wartość bliska wartości referencyjnej, co pozwoli na złożenie wniosku o odliczenie części kosztów związanych z reformą emerytalną. Jeśli taka korekta nastąpi, wtedy trzeci rok z rzędu nie będzie nadmiernego deficytu. Komisja Europejska będzie miała podstawy do zamknięcia procedury nadmiernego deficytu - relacjonuje Zyta Gilowska, wicepremier i minister finansów.

Rząd zakłada, że projekt drugiego etapu reformy finansów publicznych zostanie przedłożony w I połowie 2007 roku, a wprowadzone zmiany mogą przynieść oszczędności 0,8 proc. PKB w ciągu dwóch lat od ich wprowadzenia - napisano w programie konwergencji.

Autorzy programu sądzą, że wysokie tempo wzrostu gospodarczego utrzyma się także w latach następnych, co pozwoli na podjęcie działań racjonalizujących finanse publiczne, choć niektóre z nich mogą być przejściowo dość kosztowne.

- Zakładamy istotną redukcję pozapłacowych kosztów pracy, chcemy ją wprowadzić dwuetapowo. Pierwszy etap nastąpiłby w 2008, a drugi w 2009 roku. Łączne obciążenie wynagrodzeń obowiązkowymi składkami powinno zmniejszyć się o 16 proc. - mówi wicepremier Gilowska.

Niespiesznie do euro

Poradzenie sobie z deficytem jest jednak, jak się wydaje, tylko pierwszym krokiem w drodze do przyjęcia wspólnej waluty. Drugim krokiem jest nastawienie do euro.

- Jestem sceptyczny, jeśli chodzi o szybkie wprowadzenie euro. Uważam, że pośpiech w tej sprawie może nam bardzo zaszkodzić. Wprowadzenie w tej chwili euro to jest zdjęcie ochrony z polskiego eksportu - zadeklarował premier Jarosław Kaczyński.

Z punktu widzenia eksporterów dobrze jest, gdy złoty jest słaby wobec walut, w których prowadzą rozliczenia, ale oni czekają na wspólną walutę z niecierpliwością.

- Eksportując, zmuszony jestem do podpisywania umów wiążących mnie do świadczenia usług w cenie określonej np. w 2003 roku. Gdy złoty spada lub rośnie, to zyskują tylko spekulanci. Ja muszę planować długofalowo - napisał przedsiębiorca w komentarzu.

Za szybkim przyjęciem wspólnej waluty opowiadają się w większości organizacje przedsiębiorców BCC i Konfederacja Pracodawców Polskich. Ta ostatnia wskazuje co najmniej kilka powodów, dla których do strefy powinniśmy wejść możliwie szybko:

  • wyeliminowanie ryzyka zmiany kursu waluty wewnątrz Unii Europejskiej,
  • większa stabilność i przewidywalność otoczenia biznesu, czego tak bardzo potrzebują polscy przedsiębiorcy,
  • większa stabilność gospodarki oraz rynków finansowych,
  • niska inflacja i stopy procentowe,
  • brak kosztów transakcyjnych, związanych z wymianą złotego na euro,
  • uwolnienie zasobów pracy i kapitału, które obecnie są zaangażowane w obsługę operacji walutowych,
  • tańszy import kapitału z zagranicy,
  • warunki sprzyjające rozwojowi przedsiębiorczości.
Koronnym argumentem przeciwników jest obawa o podniesienie cen. Doświadczenia krajów, które do euro przystępowały przed nami, wskazują na to, że jakkolwiek całkiem się temu nie da zapobiec, to jednak decydujące znaczenie miała edukacja klientów. Lepiej było tam, gdzie kupujący mieli okazję przyzwyczaić się do cen wyrażanych w nowej walucie.

Zmniejszanie deficytu (w proc. PKB)
2006200720082009
Deficyt sektora instytucji rzadowych i samorzadowych z OFE w sektorze-1,9 -1,4 -1,0 -0,6
Deficyt sektora instytucji rzadowych i samorzadowych z OFE poza sektorem-3,9 -3,4 -3,1 -2,9
Dług sektora instytucji rzadowych i samorzadowych z OFE w sektorze42,042,141,440,60
Dług sektora instytucji rzadowych i samorzadowych z OFE poza sektorem48,950,050,350,2
Zródło: komunikat CIR po RM

Bez hurraoptymizmu

Wśród ekonomistów zdania co do tempa i momentu wejścia do strefy euro są podzielone. Wielu ekspertów zwraca uwagę na to, że wejście do klubu najbogatszych zniechęca rządy do podejmowania reform. Z tego punktu widzenia najważniejszy wydaje się okres przed samym przystąpieniem, należy go wykorzystać do podjęcia najważniejszych reform. Konieczne reformy - np. ubezpieczeń społecznych, będą miały większe znaczenie niż sam fakt przyjęcia euro. Na pytanie czy i kiedy rząd może i powinien wyznaczyć termin przyjęcia euro także nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

Niektórzy ekonomiści uważają, że gdybyśmy byli w strefie euro wcześniej, to moglibyśmy sami decydować o tym, jak zmieni się pakt stabilności i rozwoju, czyli kryteria, które obecnie musimy z takim wysiłkiem spełniać.

Jednak, zdaniem wiceprezesa NBP Krzysztofa Rybińskiego, datę należy ustalić wtedy, gdy w perspektywie dwóch lat będziemy spełniali kryteria z Maastricht z wysokim prawdopodobieństwem. Najlepiej przeprowadzić właściwe reformy i jak najszybciej wejść do strefy euro, ale jeżeli to jest niemożliwe, to lepiej w ogóle nie mieć daty niż mieć datę ruchomą i niewiarygodną.

Dorota Bogucka

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: maastricht | Gilowska | reformy | Rada Ministrów | PKB | waluty | Polskie | strefy | OFE | deficyt | aktualizacja | wicepremier
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »