Drogo, drożej...

Cena baryłki ropy naftowej przekroczyła wczoraj poziom 60 dolarów i niewykluczone że będzie nadal rosnąć. Za sprawą szalejących w Zatoce Meksykańskiej tropikalnych sztormów kierowcy na świecie mogą płacić jeszcze więcej za tankowanie.

Na początku notowań na nowojorskiej giełdzie surowcowej NYMEX za baryłkę lekkiej ropy arabskiej w kontraktach sierpniowych płacono wczoraj po 60,80 USD. Choć nowy rekord nie padł - pochodzi on z sesji z poprzedniego poniedziałku i wynosi 60,95 USD - ponowny wzrost notowań oznacza, że rynek jest daleki od uspokojenia.

Byle nie Ivan

Przyczyną ostatniej zwyżki jest pogoda. - Jesteśmy właśnie u progu sezonu tropikalnych sztormów, więc prawdopodobnie ten czynnik będzie najpilniej obserwowany w najbliższych miesiącach - uważa Simon Wardell, cytowany przez Bloomberga analityk z londyńskiej firmy Global Insight. - Jeśli powtórzy się huragan na miarę zeszłorocznego Ivana, może to być wystarczający powód, żeby wywindować ceny ropy do 70 USD za baryłkę - ostrzega Wardell.

Reklama

Niszczycielska działalność Ivana, który we wrześniu zeszłego roku uszkodził platformy wiertnicze i rurociągi w rejonie Zatoki Meksykańskiej, przełożyła się na ograniczenie dostaw ropy prawie o 45 mln baryłek. Taka ilość surowca znacznie przekracza dzienną produkcję wszystkich państw skupionych w OPEC i jej brak nie może pozostać bez wpływu na rynek.

Na razie Zatokę Meksykańską atakuje sztorm Cindy, który zmusił część firm, m.in. koncern Total, do zamknięcia platform w tamtym rejonie i uniemożliwił tankowcom opróżnienie zbiorników. Nad Zatokę w ciągu trzech dni nadciągnie też sztorm Dennis, który może przekształcić się w huragan. Porty w rejonie Zatoki przyjmują połowę amerykańskiego importu ropy, a platformy na jej obszarze odpowiadają za jedną trzecią krajowej produkcji.

Coraz więcej za benzynę

Drożejąca ropa w połączeniu z rosnącą ceną dolara w innych walutach (złoty stracił przez półtora tygodnia prawie 3%) ma zgubny wpływ na ceny paliw na stacjach, także w Polsce. Cena benzyny 95-oktanowej w wielu punktach w Warszawie przekroczyła już 4,20 zł za litr, a w całym kraju, według danych łódzkiego biura Reflex, znajduje się w okolicach 4,08 zł.

- Na razie odnotowaliśmy pierwszą reakcję na rekordy cen ropy sprzed dwóch tygodni - mówi Urszula Cieślak, analityk z Refleksu. - Jeśli notowania surowca i kurs złotego do dolara utrzymałyby się na obecnym poziomie, nie wykluczamy dalszych podwyżek cen benzyn w hurcie w perspektywie kilku, kilkunastu dni, a później także w punktach sprzedaży detalicznej - dodaje. Jej zdaniem, paliwa mogą zdrożeć o kilka, najwyżej kilkanaście groszy na litrze, jednak kreślone przez pesymistów scenariusze z benzyną po 5 zł za litr są w najbliższej przyszłości nierealne. - Chyba tylko zawirowania po wyborach i nagły spadek wartości złotego mogłyby się do tego przyczynić - uważa U. Cieślak.

Czekając na zapasy

Dziś uczestnicy rynku ropy będą czekać przede wszystkim na publikację danych na temat amerykańskich zapasów surowca i jego pochodnych, które mogą nieco uspokoić atmosferę.

Od dołka w połowie grudnia ub.r. ropa naftowa podrożała o ponad 60% (w przeliczeniu na złote). Tymczasem ceny paliw sprzedawanych konsumentom wzrosły znacznie mniej - o ok. 10%. Taka sama zależność widoczna jest od końca maja, kiedy to paliwa podrożały o ok. 5% - czyli ponad cztery razy mniej niż ropa. Oznacza to, że zwyżka ceny tego podstawowego surowca energetycznego w znacznie mniejszym stopniu przekłada się na inflację, niż wynikałoby to tylko ze światowych notowań.

Tomasz Goss-Strzelecki

Impuls do dalszej zwyżki

Pokonanie poziomu 60 USD za baryłkę prawdopodobnie otworzy drogę do szybkiej, choć krótkotrwałej zwyżki. Później można spodziewać się silnej korekty.

O tym, że poziom 60 USD to więcej niż tylko psychologiczna bariera, świadczy formacja zwyżkującego klina powstająca od końca ub.r. Jego górna linia przebiega właśnie na wysokości 60 USD. Jest to zatem ważny opór. Pokonanie go da impuls do kontynuacji trendu wzrostowego. Z drugiej strony, wcale nie oznacza to, że notowania po pokonaniu tej bariery na trwałe pozostawią ją za sobą. Wręcz przeciwnie, zmagania kursu ropy z poprzednimi "okrągłymi" poziomami (30, 40, 50 USD) prowadzą do innych wniosków. Po ich pokonaniu zwyżka była zazwyczaj szybka, ale krótkotrwała. Potem kurs wracał do psychologicznej bariery, a nawet spadał jeszcze niżej. Przebicie poziomu 50 USD po raz pierwszy (w październiku ub.r.) prawie natychmiast przyniosło falę wyprzedaży surowca.

Scenariusz krótkotrwałej zwyżki o kilka dolarów potwierdza także fakt, że długoterminowy trend wzrostowy cen ropy naftowej cechuje się znaczną zmiennością. Dotąd w trakcie jego trwania wielokrotnie zdarzały się korekty spadkowe po kilkanaście procent, a nawet ponad 20% (listopad-grudzień 2004 r.).

Tomasz Hońdo

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: ropa naftowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »