Działki ROD zostaną zrównane z ziemią? Trwa budowa drogi do magazynów inwestora
Od wielu miesięcy w mediach przewija się temat likwidacji działek ROD, do którego miałoby dojść za sprawą rozporządzenia w sprawie projektu planu ogólnego gminy ministerstwa rozwoju. Teraz nad przyszłością swoich ogrodów i ich likwidacją - choć z zupełnie innego powodu - zastanawiają się dzierżawcy działek położonych niedaleko lotniska Chopina w Warszawie. Niedawno dowiedzieli się, że stracą tereny, które w rękach wielu z nich są od dekad. W tle jest inwestycja prywatnego inwestora.
"Interwencja" przedstawia historię dzierżawców ogródków działkowych położonych niedaleko lotniska Chopina w Warszawie. Osoby, z którymi rozmawiali dziennikarze programu reporterskiego, niedawno dowiedziały się o tym, że dzierżawione przez nich od wielu lat działki mają zostać zrównane z ziemią. Jak podkreślają, miejsce, które teraz tętni zielenią, życiem i kolorami, kiedyś było pustym polem.
Jak podaje "Interwencja", działkowicze sąsiadują z prywatnym inwestorem, który na początku postawił halę, a teraz buduje drogę. "Będąc na działce usłyszałam warczenie, ktoś przy mojej działce wycinał drzewa. Powiedział, że moja siatka i tak poleci, jest do zerwania" - relacjonuje jedna z kobiet dzierżawiących teren.
"Interwencja" podkreśla, że o planach inwestora nikt wcześniej nie został poinformowany. "Ludziom dano kilka dni na opuszczenie działek bez ustalenia jakichkolwiek odszkodowań" - dodano.
Anna Mioduszewska, dyrektor biura Okręgowego Zarządu Mazowieckiego Polskiego Związku Działkowców stwierdziła, że znajdujące się na spornych terenach zabudowania, ogrodzenia czy nasadzenia należą do działkowców, dlatego jakiekolwiek ingerowanie w ich stan przez osoby trzecie będzie traktowane jako naruszenie własności.
O sprawie informowała również stołeczna "Gazeta Wyborcza". "Działkowcy kipią z oburzenia. (...) Patrolują teren, a niektórzy zaczęli w ogródkach nocować. Nie chcą ich opuszczać, żeby nie stracić działek. Pod budowę drogi, której potrzebuje prywatny inwestor, pójdzie blisko 30 ogródków. W całości albo części" - podaje dziennik.
Działkowcy spod warszawskiego lotniska nie zgadzają się na oddanie działek. "Kupiłam dwa lata temu tę działkę, żeby spędzić tu czas na emeryturze. Na kolanach wydzierałam trawę, zapłaciłam za cały rok użytkowania" - powiedziała jedna z kobiet. "Od dziecka tu przychodziłam z moimi siostrami, to był 1965 rok. Tutaj jest dużo osób starszych" - dodała inna dzierżawczyni terenu.
Chcąc spełnić marzenie o własnym ogródku, część z nich brała kredyty. "Wzięliśmy kredyt na siedem lat na tę działkę, teraz nam ją zabiorą, a my dalej będziemy musieli spłacać raty i zostajemy bez niczego. Pytałem pana, jaki mamy realny czas, by zabrać dobra, ile mamy czasu. To pan powiedział, że nie chce być brutalny, ale maksymalnie tydzień" - powiedział pan Andrzej, który wraz z żoną kupił działkę kilka miesięcy temu.
Agata Choińska-Ostrowska ze Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta przyznała w rozmowie z "Interwencją", że "wejście na działki bez poinformowania jest niedopuszczalne".
Dodała, że inwestor, który na mocy umowy zawartej z Zarządem Rozbudowy Miasta prowadzi tam inwestycję, nie wywiązuje się z zawartego kontraktu, dlatego zagrożono odstąpieniem od niego. "W związku z tym roboty zostały przerwane do momentu, aż inwestor prywatny nie dojdzie do porozumienia z przedstawicielami ogródków działkowych" - podkreśliła Agata Choińska-Ostrowska.
Co na to inwestor? Magdalena Bugajła z firmy Panattoni podkreśliła, że działania prowadzone są zgodnie z wymaganymi zezwoleniami. "Jako wykonawca zaangażowaliśmy ogromne zasoby, żeby maksymalnie skrócić czas realizacji inwestycji i aby służyła ona nie tylko działkowiczom, ale również wszystkim warszawiakom" - czytamy w oświadczeniu, którego treść przytacza "Interwencja".
