Dziura w systemie ochrony zdrowia pogłębia się. Potrzebny nie tylko wzrost nakładów

W ochronie zdrowia grozi nam katastrofa. Dziura będzie się powiększać, co może oznaczać ograniczenie dostępności świadczeń medycznych. Pojawił się pomysł, który pozwoliłby zwiększyć nakłady finansowe i poszerzyć grupę dokładających się do systemu, a jednocześnie zlikwidować problemy wynikające z wykształcenia się kominów płacowych w służbie zdrowia. Propozycje przedstawione przez Federację Przedsiębiorców Polskich miałyby zapewnić dodatkowe 24 mld zł na ochronę zdrowia od 2026 roku, uszczelniając jednocześnie cały system.

Już w tym roku w systemie ochrony zdrowia brakuje według szacunków ok. 7-10 mld zł, zaś jak wynika z przedstawionego w czerwcu br. raportu ekspertów Federacji Przedsiębiorców Polskich, Instytutu Finansów Publicznych oraz Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH - Państwowego Instytutu Badawczego, skumulowana luka finansowa w latach 2025-2027 może wynieść nawet 159,5 mld zł. 

Jakie są skutki pacjenci przekonują się na własnej skórze, o czym świadczą sygnały o ograniczaniu dostępności świadczeń, dłużej czekają na diagnostykę i leczenie. Propozycje planu ratunkowego, w którym uczestniczyłyby wszystkie grupy społeczne, przedstawili eksperci Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Reklama

Baza świadczeń medycznych musi objąć także prywatne leczenie

Autorzy zaznaczają, że przeanalizowali funkcjonowanie systemu w szerszym ujęciu, bo tylko wtedy widać, co w tym układzie naczyń połączonych trzeba zmienić i poprawić, ale tak, żeby była to umowa społeczna, a nie odciążanie czy dociążane tylko jednej grupy.

- Dlatego trzeba zacząć od centralnej bazy danych z zarejestrowaniem wszystkich świadczeń i jednocześnie z mechanizmem ulgi podatkowej na leczenie w prywatnym systemie. Teraz nie jesteśmy w stanie ich zmapować, bo nie wiemy jakie potrzeby zdrowotne są zaspokojone poza systemem publicznym. Wyeliminujemy jednoczenie szarą strefę w prywatnej opiece zdrowotnej - mówi Łukasz Kozłowski, ekonomista FPP. Szczelność systemu zapewnią sami pacjenci, bo 10 proc. wydatków na świadczenia zarejestrowane w systemie będzie można odliczyć od podatku dochodowego.

Baza działałaby w ramach funkcjonującego już Centrum E-Zdrowia, w którym rejestrowane byłby wszystkie świadczenia zdrowotne, realizowane zarówno publicznie, jak i prywatnie.

Połączenie składki zdrowotnej i chorobowej dla pracowników

Druga propozycja zakłada połączenie składki zdrowotnej ze składką chorobową oraz wprowadzenie jednolitego zarządzania funduszami chorobowym z FUS oraz zdrowotnym z NFZ.

FPP proponuje podniesienie składki zdrowotnej o 0,5 pkt. proc. Po jednoczesnym zintegrowaniu ubezpieczenia chorobowego ze zdrowotnym da to połączoną składkę na poziomie 11,95 proc. Jednocześnie zmniejszyć ma się okres absencji, za który płaci pracodawca.

Jak wyliczają autorzy pomysłu, w przypadku ubezpieczonych zarabiających płacę minimalną podwyżka składki wyniosłaby 20 zł miesięcznie, zaś w przypadku osiągających przeciętne wynagrodzenie - 37 zł miesięcznie. Dla porównania, od 1 stycznia 2025 r. płaca minimalna wzrośnie o 249 zł netto.

W ramach reformy byłyby takie same zasady opłacania składki chorobowej jak zdrowotnej, co znacznie poszerzyłoby bazę składkową, ponieważ obecnie składka chorobowa dla niektórych ubezpieczonych jest dobrowolna, występują zbiegi tytułów do ubezpieczenia społecznego, które nie występują w przypadku składki zdrowotnej. 

- Ujednolicenie i połączenie składek poszerzyłoby bazę składkową i wygenerowało większe przychody w systemie - tłumaczy Kozłowski.

Proponowana podwyżka składki zdrowotnej o 0,5 pkt proc. nie dotyczy osób prowadzących działalność gospodarczą, ale rozwiązanie to zakłada rezygnację z planu obniżek składki zdrowotnej dla JDG, które są obecnie przedmiotem sporów w koalicji rządzącej.

Propozycja dla przedsiębiorców i rolników

W ramach propozycji FPP, dla przedsiębiorców przewidziane byłoby utrzymanie połączonej składki na poziomie 9 proc., co dla osób obecnie opłacających dobrowolną składkę na ubezpieczenie chorobowe oznaczałoby korzyść w wysokości 2,45 proc. podstawy wymiaru.

- Zakładamy, że przedsiębiorcy zyskaliby ubezpieczenie chorobowe w ramach dotychczasowej 9-proc. składki zdrowotnej, dla przedsiębiorców uczestniczących obecnie w ubezpieczeniu chorobowym oznacza to realną obniżkę obciążeń, a dla pozostałych - większy zakres ubezpieczenia za tę samą składkę - tłumaczą autorzy. Jednocześnie proponuje się, żeby państwo przejęło na siebie koszt wypłaty zasiłków chorobowych dla wszystkich pracowników przebywających na zwolnieniu dłużej niż dwa tygodnie (obecnie ZUS przejmuje wypłatę dopiero od 34. dnia choroby, jeśli pracownik ma mniej niż 50 lat - red.) - zapowiedział Kozłowski. 

Reforma zakłada, że do systemu ochrony zdrowia powinni dokładać się wszystkie grupy społeczne i zawodowe, więc także rolnicy, którzy dziś płacą tylko symbolicznie.

Obecnie jest tak, że osoby wykonujące działalność rolniczą opłacają składkę zdrowotną w wysokości 1 zł za każdy pełny hektar przeliczeniowy. W efekcie, w przeliczeniu na jedną osobą ubezpieczoną średnia kwota składki zdrowotnej płaconej przez rolników (bez działów specjalnych produkcji rolnej) wynosi 8,60 zł miesięcznie. To niemal pomijalne kwoty w porównaniu do pracowników czy przedsiębiorców.

FPP proponuje ustalenie ich składki zdrowotnej na poziomie 5 zł na hektar przeliczeniowy zamiast obecnych 1 zł. Średnia składka rolników w tym scenariuszu wzrośnie łącznie o ok. 29 zł miesięcznie. Przy czym rolnicy prowadzący gospodarstwa do 6 ha nadal pozostaliby całkowicie zwolnieni z obowiązku opłacania składki zdrowotnej. Proponowana podwyżka i tak jest nieporównywalnie niska z tym co płacą inni, ale dałoby to 0,4 mld zł do systemu. 

Lekarze pracują na kontraktach. Powstały kominy płacowe

Żeby system nie okazał się workiem bez dna, i żeby dofinansowanie przez wyższe składki opłacało się społeczeństwu, potrzebne jest uszczelnienie po stronie kosztowej. Zmiany miałyby dotyczyć m.in. ustawy o wynagrodzeniach.

Według danych Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji ponad 70 proc. lekarzy pracuje w systemie na podstawie kontraktów, a nie umów o pracę. Ich wysokość dynamicznie rośnie, a decyzje ostatnich dwóch lat sprawiły, że osoby pracujące na kontraktach również otrzymywały podwyżki, w wielu przypadkach wykształcając kominy płacowe. 

Autorzy planu naprawczego postulują rozwiązania umożliwiające zbieranie oraz prezentację kompleksowych danych o wynagrodzeniach kontraktowych przez AOTMiT, brak kompensacji wzrostu wynagrodzeń kontraktowych, w szczególności w przypadku przekroczenia wielokrotności wynagrodzenia średniego w gospodarce.

- Musimy podjąć szereg decyzji, w tym niepopularnych, ale trzeba zracjonalizować wydatki na ochronę zdrowia. Doszliśmy do momentu, w którym należy "ustawę wynagrodzeniową" (ustawa z 2022 r. - red.) zmienić. - mówił na konferencji Wojciech Wiśniewski z FPP. 

Jak tłumaczy, przepisy te doprowadziły do dynamicznego wzrostu wynagrodzeń pracowników sektora ochrony zdrowia. Wiśniewski zwraca uwagę, że integralnym elementem zawartego wcześniej porozumienia było to, że konieczny jest wzrost wynagrodzeń w ochronie zdrowia, ale niestety nie wywiązano się z realizacji zawartych postanowień. 

- Umowa była taka, że 50 proc. wzrostu wydatków idzie na wzrost wynagrodzeń, a 50 proc. na wzrost dostępności świadczeń, podczas gdy to drugie nie nastąpiło, a wzrost wynagrodzeń jest faktem i chyba z tym nikt nie dyskutuje. Doszliśmy więc do momentu, w którym tę ustawę należy znowelizować - mówi przedstawiciel Federacji. 

Wiśniewski jest zdania, że zamiast zamrożenia ustawy podwyżkowej lepiej przejść na waloryzację, w oparciu o wzrost stawki bazowej, a nie średnie wynagrodzenia w gospodarce. Ma to zapewnić, że realna wartość wynagrodzeń nie będzie spadać. - Takie rozwiązanie byłoby trzykrotnie tańsze niż obecne - podkreślał. Zmiany wynagrodzeń miałyby wchodzić w życie od 1 stycznia, a nie od 1 lipca. 

- Nie ma żadnego interesu publicznego w tym, żeby wynagrodzenia w ochronie zdrowia na kontraktach były wyrażane trzema cyframi w tysiącach złotych - mówił. 

Wojciech Wiśniewski zaznaczył, że Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji powinna na nowo zebrać dane o wynagrodzeniach na kontraktach i wprowadzić zasadę, żeby wynagrodzenia kontraktowe finansowane ze środków publicznych nie mogły przekroczyć określonej wielokrotności przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce.

Potrzebne jest też dostosowanie liczebności personelu do obłożenia łóżek. Tymczasem dane zawarte w mapach potrzeb zdrowotnych wskazują na relatywnie niewielkie obłożenie łóżek szpitalnych w wielu zakresach - dotyczy to m.in. pediatrii, okulistyki czy urologii. 

"Propozycja wykonalna i sprawiedliwa społecznie"

Jak wynika z wyliczeń autorów planu naprawczego, wprowadzenie postulowanych zmian ma przynieść ponad 24 mld zł więcej na ochronę zdrowia od 2026 r., a także zapewnić niezakłócony dostęp do świadczeń dla pacjentów.

Eksperci FPP podkreślają, że te propozycje nie wywracają systemu "do góry nogami", ale wprowadzają bardziej racjonalne podejście z szerszej pespektywy niż ta, w której działają poszczególni ministrowie odpowiedzialni za swój odcinek. Wiążą się jednak z podejmowaniem niepopularnych decyzji.

- To jest propozycja wykonalna i sprawiedliwa społecznie. W skali od 0 do 10 szansę na jej realizację oceniam jednak na 2 - podsumował Marek Kowalski, przewodniczący Federacji. 

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ochrona zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »