Ekonomiści podzieleni po obniżce stóp. "Turcja w Warszawie" kontra "uzasadniona decyzja"
Rada Polityki Pieniężnej (RPP) obniżyła stopy procentowe o 75 punktów bazowych. Ten ruch zaskoczył ekonomistów. Rynek spodziewał się obniżki, ale nie aż tak wysokiej. Interia zebrała pierwsze reakcje i komentarze ekonomistów na Forum Ekonomicznym w Karpaczu. Zdania są mocno podzielone.
Rada Polityki Pieniężnej postanowiła obniżyć stopy procentowe NBP o 75 punktów bazowych do poziomu:
- stopa referencyjna 6,00 proc. w skali rocznej;
- stopa lombardowa 6,50 proc. w skali rocznej;
- stopa depozytowa 5,50 proc. w skali rocznej;
- stopa redyskontowa weksli 6,05 proc. w skali rocznej;
- stopa dyskontowa weksli 6,10 proc. w skali rocznej.
W komunikacie podsumowującym decyzję RPP wskazano, że "koniunktura w gospodarce światowej pozostaje osłabiona". "Jednocześnie utrzymuje się niepewność dotycząca perspektyw aktywności w największych gospodarkach". Jako przykład wskazano m.in. spadek PKB w pierwszym półroczu br. w Niemczech.
Ruch RPP zaskoczył rynek. Ekonomiści spodziewali się podwyżki, ale nie o takiej skali. O ich reakcje pytamy na Forum Ekonomicznym w Karpaczu.
- Jest to więcej, niż przewidywał rynek. To trzeba szczerze powiedzieć - komentuje obniżkę Jerzy Kwieciński, wiceprezes Pekao. - Ale obniżka stóp procentowych już w tym miesiącu, już na wrzesień była przewidywana przez większość analityków ekonomicznych i bankowych. Więc to nie jest zaskoczenie - dodaje.
- Myślę, że po części jest to również odpowiedź na dane, które spływają z gospodarki. Zarówno gospodarki polskiej - tutaj spadek PKB jest wyraźny. Spadek gospodarczy jest obecny już na rynkach europejskich. Nie jesteśmy również pierwszym krajem, RPP nie jest pierwszym ciałem, które takie obniżki rozpoczęło - mówi o przyczynach obniżki.
- Skomentowałbym to w ten sposób, że członkowie Rady dbają jednak nie tylko o samą walkę z inflacją, dbają też o wzrost gospodarczy. Niższe stopy procentowe oznaczają łatwiejszy dostęp do finansowania. Więc to jest informacja, która na pewno ucieszy zarówno kredytobiorców indywidualnych, jak i biznes - podsumowuje wiceprezes Pekao.
Na sytuację kredytobiorców zwraca uwagę także Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Na pewno decyzja RPP to dobra informacja dla kredytobiorców, bo za chwilę spadną raty naszych kredytów. Jest to decyzja, która nie była zgodna z prognozami, bo wszyscy spodziewali się obniżki o 25 pkt bazowych, natomiast rynek spodziewał się, że te obniżki będą w tej chwili co miesiąc - dodaje jednak.
- Być może RPP podjęła taką decyzję, aby wykonać jedno głębsze cięcie i później chwilę poczeka na kolejne dane z gospodarki - mówi Paweł Borys.
- Na pewno zaczął się cykl obniżek stóp proc. Uważam, że jest on uzasadniony. Takie mocniejsze cięcie może też oznaczać to, że RPP przyjęła bardzie konserwatywny scenariusz dla polskiej gospodarki, polegający na tym, że widząc złe dane chociażby z niemieckiej gospodarki, takie otoczenie recesyjne, słaby popyt zewnętrzny, że ta koniunktura gospodarcza cały czas będzie słabsza, co będzie sprzyjało cały czas obniżaniu inflacji i co daje większą przestrzeń na to, by obniżyć stopy proc. i nie doprowadzić w przyszłym roku do zbyt mocnego schłodzenia polskiej gospodarki - dodaje prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
W podobnym tonie wypowiada się dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak. Wskazuje on w rozmowie z Interią, że chociaż obniżka jest wyższa niż oczekiwał rynek, to może się okazać, że to ostatni taki ruch RPP w tym roku, mimo że rynek oczekiwał kilku obniżek.
- Rynek zakładał, że będzie obniżka o 25 punktów bazowych, ale że będzie tych obniżek kilka w tym roku. Na konferencji prezesa banku centralnego dowiemy się, czy będzie to ostatnia obniżka stóp procentowych w tym roku, wiele by wskazywało na to, że raczej tak. Że to jest jeden ruch sygnalny, na podstawie dosyć złych informacji dochodzących z gospodarki niemieckiej, chińskiej i słabo performującego polskiego przemysłu. Natomiast nie wydaje mi się, żeby to był początek cyklu obniżek stóp procentowych - mówi Arak.
Szef PIE, zapytany o to, czy decyzja w takim razie była głównie nastawiona na pomoc gospodarce, a nie była odpowiedzią na spadek inflacji, wskazuje:
- Są jakieś czynniki dezinflacyjne, które widzimy. Inflacja jednak dosyć radykalnie zaczęła nam spadać w ostatnich miesiącach. Ten odczyt wrześniowy szczególnie będzie niski, zwłaszcza po korekcie o redukcję na taryfach energetycznych, które będą funkcjonować w najbliższym czasie. Więc ta inflacja spada i raczej nie ma czynników, które by ją podnosiły, ewentualnie ceny paliwa i polityka OPEC - uważa ekonomista.
- Natomiast sytuacja wewnętrza, kondycja gospodarcza Polski i naszych głównych partnerów handlowych sugerowały, że będziemy mieli do czynienia z obniżaniem stóp procentowych. Ewidentnie jest tak, że wzrost gospodarczy w prognozach ekonomistów na ten rok jest 0,4-0,8 proc., więc nie będziemy mieli do czynienia z bardzo wysokim wzrostem gospodarczym - podsumowuje.
- To jest zbrodnia na polityce gospodarczej, tak bym to nazwał. Moja ocena makroekonomiczna tego ruchu bardzo negatywna. To jest Turcja w Warszawie - komentuje z kolei decyzję Sławomir Dudek z Instytutu Finansów Publicznych i Szkoły Głównej Handlowej. - Niestety to jest jakaś szalona decyzja. Widać to zresztą na rynkach finansowych. Osłabienie złotego o 1,5 proc. to jest prawie załamanie - dodaje.
- Tak samo było w Turcji - przed wyborami na rozkaz władz politycznych upolityczniony prezes banku obniżał stopy mimo wysokiej inflacji. Po wyborach trzeba było gonić inne gospodarki i waluty, no i po wyborach stopy procentowe w Turcji wzrosły z 8,5 do 25 procent - tak rozmówca Interii tłumaczy porównanie decyzji RPP do sytuacji w Turcji.
Zdaniem Sławomira Dudka obecne obniżki zadziałają w ten sposób, że w późniejszym okresie trzeba będzie podnieść stopy na jeszcze wyższy poziom, niż były przed obniżką, aby poradzić sobie z inflacją. Pytany o to, jakich dalszych ruchów RPP się spodziewa, rozmówca Interii wskazuje, że po wyborach spodziewa się podwyżki stóp procentowych.
- Inflacja w Polsce skoczy moim zdaniem od 2 do 5 pkt. proc. w przyszłym roku, kiedy ceny będą odmrażane. Dokładnie to się dzieje na Węgrzech lub w Turcji. Przed wyborami Viktor Orban mroził ceny, centralnie sterował, po wyborach inflacja na Węgrzech skoczyła do 25 procent. Moim zdaniem taki poziom nam nie grozi, ale solidne dwucyfrowe poziomy - tak. I konieczność podwyższania stóp procentowych.
Z kolei pytany o to, czy ruch RPP jest odpowiedzią na słabe dane z gospodarki, wskazuje: - Rzeczywiście gospodarka jest słaba. Tylko jeszcze tydzień temu była narracja, że nie ma żadnej recesji w Polsce, a skumulowany wzrost gospodarczy jest wysoki. Ta decyzja może być w pewnym sensie odkłamaniem, że rzeczywiście jest coś fatalnego w gospodarce.
- Trudno to komentować. Pijany kierowca prowadzi autobus, a my prognozujemy, czy skręci w lewo czy w prawo. Tymczasem trzeba szybko sprawić, żeby nie kierował tym autobusem - podsumowuje ekonomista.