Eksperci: Problemem energetyki - niejasne perspektywy cen
Niejasne perspektywy cen energii, wynikające m.in. z kosztów ograniczania emisji gazów cieplarnianych, komplikują przygotowywanie potrzebnych inwestycji w moce wytwórcze - oceniają eksperci i praktycy branży energetycznej w Polsce.
Problem pozyskania środków na konieczne inwestycje w energetyce - spełniające przy tym założenia wynikające m.in. z pakietu klimatycznego - był jednym z tematów wtorkowej dyskusji w ramach odbywającego się w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Jak mówił współautor przygotowanego dla rządu raportu o możliwościach i kosztach zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych w Polsce Wojciech Bogdan z firmy doradczej McKinsey, w perspektywie najbliższych 10 lat głównym celem państwa będzie prawdopodobnie doprowadzenie do realizacji inwestycji w energetyce - zgodnych z pakietem klimatycznym i zapobiegających spodziewanym niedoborom energii.
Mówiąc o możliwościach finansowania tych inwestycji, Bogdan przekonywał, że wyniki sektora w 2009 r. mogą dawać podstawy dla możliwości pozyskania na nie wewnątrz samej branży ok. 60 mld zł w ciągu 10 lat. Również zadłużenie sektora na niskim obecnie poziomie daje - jego zdaniem - możliwość pozyskania z zewnętrznych źródeł podobnej kwoty. - Jak dodamy te dwie liczby (...) nagle okazuje się, że kwestia finansowania (...) może nie być tak dużym wyzwaniem - ocenił ekspert.
Prezes GDF SUEZ Energia Polska Grzegorz Górski ocenił jednak, że wyliczenia Bogdana dotyczące możliwości pozyskania 60 mld zł w obrębie branży opierają się na założeniach, które w praktyce byłyby w polskich warunkach niezgodne z przepisami. Jego zdaniem, znalezienie tych środków nie jest na razie łatwe.
- Inwestycje będą, tylko trzeba móc zaplanować biznesplan. Dzisiaj nie wiadomo, ile będzie wynosiła cena (energii - PAP) w 2013 r. - mówił Górski. Jego zdaniem, możliwość sfinansowania nowych mocy wytwórczych będzie m.in. wynikać z ceny energii. - Może być tanio, ale (wtedy - PAP) nie będzie inwestycji - zaznaczył prezes GDF SUEZ Energia Polska.
Dariusz Mioduski z Kulczyk Investments mówił, że Polska w najbliższych latach prawdopodobnie będzie walczyć w Brukseli, by węgiel pozostał na razie jej głównym paliwem. "Myślenie, że jakoś uda nam się to wygrać, jest zbyt optymistyczne. Przesłanie jest jasne, będzie dążenie Europy, żeby obniżyć emisję, żeby postawić na technologie, które de facto nie są technologiami węglowymi" - wskazał.
Mioduski zaznaczył, że konsekwencją tego będzie ograniczenie konkurencyjności polskiego sektora energetycznego, który albo będzie musiał inwestować w drogie czyste technologie węglowe, albo budować moce wytwórcze oparte na innych źródłach. Wysokie koszty przełożą się na ceny, które z kolei będą negatywnie wpływać na konkurencyjność polskiej gospodarki.
Mówił też o tym prezes spółki Operator Logistyczny Paliw Płynnych Marek Beroud, który przestrzegał m.in., że stosowanie w energetyce węglowej nowoczesnych technologii CCS - przechwytywania i składowania CO2 - do tego stopnia wywinduje poziom cen energii z węgla, że marża wytwórców opierających się na innych źródłach stanie się bardzo wysoka - za wszystko jednak zapłaci końcowy odbiorca.
Zdaniem Mioduskiego, szansa polskiej energetyki wynika m.in. z faktu, że na polskim rynku jest unikalna w skali europejskiej sytuacja - działa na nim aż dziewięciu silnych graczy, w tym cztery firmy polskie. - To jest coś, co daje nam czas, bo jeżeli uda nam się taką strukturę zachować, (...) oni będą wzajemnie konkurowali, dbali o to, by poprawić efektywność, a na końcu skorzysta na tym gospodarka - ocenił Mioduski.
Prezes CEZ Polska Petr Ivanek wskazywał m.in., że planując inwestycje należy brać pod uwagę, że pieniędzy na rynku jest coraz mniej i są coraz droższe, a w branży zaczyna się walka nie tyle o akwizycje, lecz o inwestorów. W jego ocenie powinni jednak pojawiać się nowi inwestorzy - szczególnie w Polsce, o ile będzie ona realizować swój "bardzo ambitny plan" ograniczenia emisji gazów cieplarnianych do 2020 r.
Według Dariusza Marca z firmy doradczej KPMG, skuteczność obrony prawa do produkcji energii z węgla będzie miała kluczowe znaczenie dla przyszłości polskiej energetyki. Ponieważ duża część kluczowych decyzji będzie zapadała w Brukseli, jeżeli Polska będzie "pasywnie podchodziła do tych regulacji", może zdarzyć się, że po 2017 r. połowa mocy wytwórczych będzie musiała zostać wyłączona.
W ocenie Marca, obecnie wewnątrz branży nie ma środków na potrzebne ogromne inwestycje. Nieco lepiej jest w sektorze bankowym, jednak żadna firma nie jest dziś w stanie odpowiedzialnie zaprojektować inwestycji na podstawie prognoz sytuacji na rynku po 2015 r. - Nikt jest w stanie powiedzieć w Polsce, jakie będą koszty emisji - wskazał ekspert KPMG dodając m.in., że podobnie trudno przewidzieć dziś, jak będzie za kilka lat wyglądało otoczenie prawne.
Specjaliści mówili też we wtorek w Katowicach, że według dostępnych danych korzyści dla środowiska wynikające m.in. z ogromnych środków włożonych dotąd w ograniczenie emisji gazów cieplarnianych praktycznie zniwelowała niedawna miesięczna aktywność islandzkiego wulkanu Eyjafjoell.
- Nie mówię, by tych emisji nie ograniczać, mówię tylko: nie dajmy się zwariować - zaznaczył Marzec. Ocenił, że choć teoretycznie istnieje możliwość szybkiego dojścia do nawet 50-procentowego udziału w rynku energii odnawialnej, problemem jest koszt takiej energii. - Jak będziemy dawać 500-600 zł za megawatogodzinę producentowi tej energii (...), która gospodarka to wytrzyma? - pytał ekspert.