Elastyczność zatrudnienia
Niezależnie od branży, musimy pogodzić się z tym, że dotychczasowe świadczenie pracy - od 8 do 16 - to przeszłość, nasze władze zaś powinny umożliwić elastyczności zatrudnienia.
W większości państw "starej unii" ustawowo zatrudnienie jest niesformalizowane, niezbiurokratyzowane i elastyczne. Zasady te dotyczą najliczniejszych grup pracowniczych (niewykwalifikowanych lub o niskich kompetencjach). Inne grupy zawodowe (ludzie wykształceni, specjaliści, urzędnicy) pracują na klasycznych zasadach.
Problem z bezrobociem dotyka w największym stopniu właśnie tych najsłabiej wykształconych, gdyż ich pracę może wykonywać każdy albo przynajmniej istnieje duża podaż takiej pracy.
Dzięki temu, że włoski zarządca hotelu, londyński menedżer pubu, czy hiszpański farmer nie muszą zawierać papierowych umów, wypełniać stosów dokumentów, mogą pozwolić sobie na zatrudnianie nawet nielegalnych (cudzoziemskich) pracowników. Dzięki temu pracę dostaje faktycznie ten, kto chce pracować - w konsekwencji nie ma problemu bezrobocia, a pracodawca jest szczęśliwy z powodu niższych kosztów.
Elastyczność zatrudnienia nie daje gwarancji pracy, ani minimalnych zarobków, ale umożliwia realne jej znalezienie.
W Anglii nawet obywatele brytyjscy zatrudnieni w szeroko rozumianym przemyśle rozrywkowym (tysiącach pubów) pracują czasami jednocześnie u dwóch, trzech pracodawców. W jednym barze pracownik znajduje jedną tzw. "sziftę", w innym dwie - co prawda nie jest to sytuacja komfortowa, ale pozwala na samoutrzymanie. Sprawdzony pracownik, z którego zadowolony jest pracodawca na pewno z czasem będzie zwiększał zakres zatrudnienia, aż zbliży się do optimum dla siebie i pracodawcy.
W innych krajach prawnie ogranicza się potencjalny czas pracy, np. w Niemczech różne grupy społeczne mają limitowany wymiar maksymalnego czasu pracy - dzięki temu więcej osób zagrożonych jej brakiem, jeśli tylko chce, może ją odnaleźć.
Tego samego muszą nauczyć się polscy pracownicy. Ich przyszłość to zatrudnienie w niewielkim wymiarze w kilku firmach i konsekwentne z czasem budowanie swojej kariery zawodowej.
Innym wymiarem dostosowywania naszego rynku pracy do rzeczywistości będzie zmiana systemu kształcenia (system edukacyjny jest tylko elementem systemu kształcenia). Już w chwili obecnej, mimo ostatnich reform, nasz system szkolnictwa odbiega od potrzeb rynkowych - jest zbyt kosztowny i mało efektywny. W państwach "starej unii" pracę zawodową zaczyna się dużo szybciej niż u nas, a wykształcenie uzupełnia się podczas pracy, czy to podczas studiów, czy podczas kursów.
System kursowy, szalenie popularny w Anglii i Hiszpanii, umożliwia podnoszenie kwalifikacji pracownika i wyposażanie go na bieżąco w najświeższą wiedzę z danej branży. W Anglii, niezależnie od zajmowanego stanowiska (czy to pracownik pizzerii, czy menedżer sklepu), w ciągu roku przechodzi się kilka szkoleń. Oczywiście ich zaawansowanie i specjalizacja zależy od potencjału i oczekiwań odbiorców, ale dzięki temu pracownik rozwija się, a pracodawca stale ma wykwalifikowaną kadrę.
Taki stan rzeczy nastanie jedynie, jeśli obie strony dostrzegą płynące z niego korzyści i będą szanować swoje interesy.