Energetyka pod wysokim napięciem

Zgoda ministrów skarbu i gospodarki na wspólną wersję programu dla energetyki to nie koniec wojny o sektor. Wczoraj w resortach wrzało.

Zgoda ministrów skarbu i gospodarki na wspólną wersję programu dla energetyki to nie koniec wojny o sektor. Wczoraj w resortach wrzało.

Wtorkowa dyskusja Rady Ministrów nad programem dla branży energetycznej nie zakończyła długiego sporu o strukturę sektora po konsolidacji. Wczoraj w resortach skarbu i gospodarki wrzało. Piotr Rozwadowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa (MSP) odpowiedzialny za energetykę, potwierdza, że Wojciech Jasiński, szef resortu, przychylił się do wersji programu proponowanej przez Ministerstwo Gospodarki (MG), przewidującej podzielenie państwowych aktywów między cztery grupy energetyczne. Ale czy to oznacza finał dyskusji? Ostateczną decyzję w sprawie programu podejmie Rada Ministrów - podkreśla Piotr Rozwadowski. Wiceminister jest w niezręcznej sytuacji, bo niedawno (gdy obowiązki szefa resortu skarbu pełnił premier Kazimierz Marcinkiewicz) występował w roli orędownika konkurencyjnej koncepcji, według której państwowa część sektora miała trafić do trzech grup. Nieoficjalnie mówi się, że po nominacji Wojciecha Jasińskiego i związanej z nią zmianie oficjalnego stanowiska MSP, Piotr Rozwadowski, podobnie jak premier, pozostał przy swojej opinii. To nieprawda. Między mną a ministrem Wojciechem Jasińskim nie ma żadnej różnicy zdań. Dziś uzgodniliśmy z resortem gospodarki wspólną wersję programu - powiedział wiceminister skarbu wczoraj późnym popołudniem.

Reklama

Czeski film Zasadnicza różnica między propozycjami resortu gospodarki i Ministerstwa Skarbu sprowadzała się do rozmiarów narodowego czempiona Polskiej Grupy Energetycznej (PGE, utworzonej z BOT, PSE, WGE, Ł-2, ZE Rzeszów i ZEDO). Zaledwie kilka tygodni temu MSP przekonywało o konieczności zasilenia PGE jeszcze jednym dużą spółką gdańską Energą. Tymczasem MG postulowało (i nadal postuluje) budowę na bazie Energi odrębnej grupy. Na wtorkowym posiedzeniu rząd skierował projekt programu do konsultacji społecznych.

Ale który? Ze stroną społeczną będzie konsultowana wersja programu przygotowana przez Ministerstwo Gospodarki, przewidująca utworzenie czterech grup twierdził wczoraj wczesnym popołudniem Piotr Rozwadowski. Kilka godzin później sytuacja uległa zmianie. Jak dowiedzieliśmy się w resorcie skarbu, jest już nowa, wspólna wersja programu. Ustaliliśmy, że w programie będzie mowa o utworzeniu czterech grup, z możliwością ewentualnego połączenia dwóch z nich w przyszłości twierdzi Piotr Rozwadowski. Według MSP, taka wersja programu prawdopodobnie trafi dziś pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów. Zanim doszło do kompromisu, nasi informatorzy twierdzili, że konflikt przybiera ostrą formę. Wiceminister skarbu miał podobno, w porozumieniu z premierem, wprowadzić do programu poprawkę ograniczającą liczbę grup energetycznych do trzech - wbrew opinii Wojciecha Jasińskiego. Piotr Rozwadowski stanowczo temu zaprzecza.

Roszady kadrowe Gdy w ministerstwach wrzało, mówiło się nawet o zmianach kadrowych. Późnym popołudniem do obiegu trafiła niepotwierdzona informacja, że w związku z wojną o energetykę może dojść do próby odwołania Tomasza Wilczaka, wiceministra gospodarki odpowiedzialnego za przygotowanie programu. Domagali się tego związkowcy, niezadowoleni, że projekt nie jest konsultowany ze stroną społeczną. Wygląda jednak na to, że do tego nie dojdzie. Za, a nawet przeciw Na koniec przypomnijmy główne argumenty zwolenników koncepcji trzech i czterech grup energetycznych. Za tą pierwszą miałaby przemawiać konieczność budowy silnego podmiotu zdolnego do konkurowania z konsolidującymi się europejskimi gigantami, poniesienia ciężaru inwestycji w nowe moce wytwórcze i być może budowy elektrowni jądrowej.

Dystrybutorzy z WGE mieliby być zbyt słabym oparciem dla narodowego czempiona, bo to grupa o największych potrzebach inwestycyjnych. Zwolennicy trzech grup podnoszą z kolei problem koncentracji na rynku, która ich zdaniem byłaby nadmierna po włączeniu Energi do PGE. Utrudniłoby to liberalizację, a być może naraziłoby Polskę na konflikt z Komisją Europejską. Miałoby to również utrudnić rozwiązanie problemu Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, w którym skarb państwa ma 50 proc. akcji, ale nie ma kontroli.

Agnieszka Berger

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »