Formuła 1 motorem gospodarki

W niedziele otwarto w Stambule nowy tor wyścigowy dla Formuły 1. Po Bahrainie i Chinach, teraz Turcja pokłada nadzieję w przyciągającej telewizję imprezie sportowej.

W niedziele otwarto w Stambule nowy tor wyścigowy dla Formuły 1. Po Bahrainie i Chinach, teraz Turcja pokłada nadzieję w przyciągającej telewizję imprezie sportowej.

Po zeszłorocznych otwarciach nowych torów w Manama (Bahrain) i w Szanghaju (Chiny), kolejnemu krajowi udało się dostać do ekskluzywnego grona państw - organizatorów wyścigów Formuły 1. Politycy i ekonomiści mają nadzieję, że organizacja tej imprezy sportowej wpłynie pozytywnie na branżę turystyczną i skusi zagranicznych inwestorów.

Dzięki organizacji ostatniego finału piłkarskiej Champions League, tegorocznej letniej uniwersjady i czerwcowych samochodowych Mistrzostw Świata, Turcja stała się obiektem zainteresowań sponsorów, nadawców telewizyjnych i inwestorów. W regionie, gdzie wybudowano tor wyścigowy (zaprojektowany przez słynnego architekta Hermanna Tilke) pojawił się już boom w budownictwie.

Reklama

"Wartości rozgłosu w ogóle nie da się przedstawić w liczbach" - podkreśla premier Turcji Recep Tayyip Erdogan. Ma na myśli to, że 2 miliardy ludzi w ponad 200 krajach będzie śledzić wyścigi w telewizji. Nawet, jeśli tylko mały procent z nich wybierze Turcję za cel swojego najbliższego urlopu, to i tak będzie to oznaczać dla jego kraju miliardowe zyski. W 2004 roku odwiedziło Turcję 17,5 mln. turystów, w tym roku liczba ich ma sięgnąć 20 mln.

Budowa toru i związanej z nim infrastruktury (parkingi, drogi dojazdowe) kosztowała 120 mln euro. Pierwszy weekend z Formułą 1 w Stambule ma przynieść Turkom od 80 do 100 mln euro dochodu.

Najczęściej młoda, męska i bogata publika wyścigów Formuły 1 należy do ulubieńców branży reklamowej. Większość plakatów reklamowych w mieście od tygodni wykorzystywała charakterystyczną dla wyścigów Formuły 1 czarno-białą flagę. Wszystkie bardzo drogie miejsca siedzące na trybuny wysprzedano. Zarezerwowano wszystkie pokoje w luksusowych hotelach, a za pokój w hotelu, który normalnie kosztuje 20 euro, trzeba było teraz zapłacić aż 100.

Zagraniczni sponsorzy wykorzystali imprezę, aby spopularyzować swoje produkty na tureckim rynku. Także przemysł motoryzacyjny ma nadzieję, że teraz wzrośnie zainteresowanie sportami motorowymi w kraju nad Bosforem. Jednak z uwagi na wysokie ceny wejściówek (od 150 do 350 euro) raczej nikt nie spodziewa się znaczącego wzrostu liczby Turków na trybunach w czasie kolejnych wyścigów.

Kolejni kandydaci chętni do organizacji u siebie wyścigów Formuły 1 już się zgłosili. RPA, Indie oraz Rosja mają na to ochotę. Do ekskluzywnego grona chciałby dołączyć także wieloletni rywal Turcji - Grecja.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Turcja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »