Gazprom sięga coraz dalej
Rosyjski gigant gazowy zamierza podnieść ceny gazu Ukraińcom i Litwinom, grozi też podwyżkami Białorusinom i coraz bardziej angażuje się w różne przedsięwzięcia na zachodzie Europy - czytamy w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
Tuż przed szczytem Unia - Rosja w Soczi Gazprom znów pojawił się na czołówkach gazet, i to, jak to zazwyczaj bywa, w niezbyt korzystnym świetle. Największa rosyjska spółka zapowiada kolejne podwyżki cen gazu dla swoich sąsiadów, a ci zwracają się o pomoc do Brukseli i Waszyngtonu.
Minister gospodarki Ukrainy Arsenij Jaceniuk we wczorajszej wypowiedzi dla londyńskiego "Financial Times" wyraził obawy, że zapowiedziana podwyżka cen surowca dla Kijowa (z 95 do 130 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu) może poważnie zachwiać ukraińską gospodarką. Rząd Ukrainy zaapelował do Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, by podczas lipcowego szczytu państw G8 w Petersburgu interweniowały w tej sprawie.
Od początku lipca Gazprom podniesie jeszcze o kilkadziesiąt procent ceny gazu dla Litwy - z ok. 100 do 160 dolarów za tysiąc metrów sześc. (dane są nieoficjalne,gdyż obie strony nie ujawniają ceny sprzedaży surowca).
Kreml, kontrolujący w rzeczywistości poczynania Gazpromu, coraz agresywniej zachowuje się nawet wobec teoretycznie sojuszniczej Białorusi. Obecnie Białoruś za tysiąc m sześc. gazu płaci zaledwie 46,68 dolara. Zdaniem Ałymowa do przyjęcia jest cena 51 dolarów. Tymczasem według nieoficjalnych informacji Gazprom mówi o 145 dolarach.
Ale Moskwa zaczyna używać coraz ostrzejszego języka także wobec swoich partnerów na Zachodzie.
Więcej w wydaniu "Rzeczpospolitej"