Gazprom szantażuje

Wstrzymanie tranzytu rosyjskiego gazu przez Polskę oznaczałoby, przy dotychczasowych stawkach i poziomie przesyłu do Niemiec, stratę przychodów w wysokości niemal miliona dolarów dziennie.

Wstrzymanie tranzytu rosyjskiego gazu przez Polskę oznaczałoby, przy dotychczasowych stawkach i poziomie przesyłu do Niemiec, stratę przychodów w wysokości niemal miliona dolarów dziennie.

Konflikt między Gazpromem i białoruskim rządem pokazuje też, że rosyjski gigant paliwowy bez wahania wykorzystuje uzależnienie odbiorców do szantażu ekonomicznego. W tej sytuacji dywersyfikacja dostaw gazu do Polski powinna ponownie zainteresować naszych decydentów.

Kolejne jednodniowe przerwanie rosyjskich dostaw gazu na Białoruś oznaczało równocześnie wstrzymanie transferu surowca przez polski odcinek gazociągu jamalskiego. Mogło to doprowadzić do znacznej utraty przychodów tranzytowych spółki EuRoPol Gaz, zarządzającej gazociągiem. Przy obowiązującej od początku bieżącego roku stawce 2,36 USD/ /1000 m3/100 km i wielkości tranzytu przez Polskę na poziomie ok. 18 mld m3 rocznie, przerwanie tranzytu oznacza dzienną stratę na poziomie ok. 800 tys. USD. Gdyby przerwa potrwała miesiąc, czego obawiała się część analityków, polska spółka utraciłaby ponad 24 mln USD przychodów. Gazprom zadeklarował przy tym, że nie jest w stanie pokryć wszystkich strat ponoszonych przez kontrahentów w związku z przerwami w dostawach.

Reklama

Kłopoty z rozbudową?

Zawirowania wokół gazociągu jamalskiego po białoruskiej stronie zwiększają także niepewność dotyczącą jego rozbudowy w Polsce. W 2005 r. powinna zakończyć się budowa trzech nowych tłoczni surowca, co ma zwiększyć przepustowość gazociągu z obecnych ok. 22 mld do 33 mld m3. Wielkość wzrostu przychodów jest trudna do ustalenia ze względu na możliwość zmian taryfy przesyłowej - może to być zarówno 30 mln, jak i 90 mln USD rocznie. Przeciągający się spór z Białorusią może jednak doprowadzić do opóźnień w budowie tłoczni lub wręcz całkowitego jej zaniechania.

Ukraina w odwodzie

Teoretycznie całość rosyjskiego eksportu gazu do Europy Zachodniej może przechodzić przez Ukrainę. Przez jej gazociągi już obecnie przepływa ponad 80% rosyjskiego surowca. Mają one niemal 30% wolnych mocy oraz gigantyczny potencjał wzrostu przepustowości w rezultacie modernizacji - nawet o dodatkowe 120 mld m3 rocznie. Rurociąg jamalski był budowany jako zabezpieczenie, w podobnej jak obecna atmosferze oskarżeń Ukrainy o podkradanie gazu. Rosjanie mogą także powrócić do budowy gazociągu północnoeuropejskiego (bałtyckiego), który bez zbędnych pośredników połączyłby ich złoża z odbiorcami Europy Zachodniej. Konflikt z Białorusią nie jest zatem ani problemem Rosji, ani jej zachodnioeuropejskich klientów, jednak częściowo dotyka Polski.

Energetyczny szantaż

Wstrzymanie dostaw gazu na Białoruś przez Gazprom jest kolejnym przykładem stosowania przez rosyjskie firmy paliwowo-energetyczne ekonomicznych form nacisku. Gdyby przerwa w dostawach potrwała dłużej, po wyczerpaniu zapasów gazu, ocenianych przez analityków na kilkanaście dni, uzależniony od taniego rosyjskiego gazu białoruski przemysł po prostu by stanął. Dodatkowym ciosem dla niego jest równoczesne wymuszone zaprzestanie zakupów energii elektrycznej przez Białoruś od rosyjskiego monopolisty energetycznego RAO JES. Od 1 lutego br. Białoruś wstrzymała zakupy rosyjskiego prądu, po tym jak RAO JES podniósł ceny energii dla Białorusi o 20%. Białoruś nie może także kupować energii z Litwy, której sektor energetyczny jest kontrolowany przez Rosjan. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż zarówno Gazprom, jak i RAO JES są spółkami z większościowym udziałem rosyjskiego Skarbu Państwa. Dodatkowo Gazprom posiada ok. 10% RAO JES.

Paliwowa polityka

Spółki paliwowo-energetyczne są wykorzystywane przez rosyjską administrację do prowadzenia polityki zagranicznej. W tym przypadku celem Rosjan wydaje się wzmocnienie zależności białoruskiej gospodarki od rosyjskich decydentów oraz zabezpieczenie tras tranzytowych dla rosyjskiego gazu poprzez bardzo tanie nabycie białoruskiej spółki gazowej Biełtransgaz. Za połowę wycenionej na 5 mld USD spółki Rosjanie mieli proponować 300-1000 mln USD. Byłby to kolejny fragment rosyjskiej układanki tranzytowej, w skład której wchodzą polski EuRoPol Gaz - w którym Gazprom bezpośrednio ma 48%, słowackie SPP - kontrolowane przez konsorcjum z udziałem Gazpromu, i tworzone właśnie ukraińskie konsorcjum gazowe. M.in. w ten sposób zbudowany został gigantyczny państwowy koncern, którego kapitalizacja na koniec 2003 r. wyniosła 32,6 mld USD.

Spór o cenę

Oficjalnym powodem konfliktu między Gazpromem i białoruskim rządem był spór o cenę rosyjskiego gazu dostarczanego na Białoruś. Według podanych przez Gazprom informacji, w 2003 r. Białoruś płaciła za rosyjski gaz 32 USD/1000 m3. Na 2004 r. Rosjanie zażądali podwyżki do ok. 50 USD/1000 m3, co odpowiada cenie, jaką za gaz płacą dawne republiki ZSRR, m.in. Ukraina. Kiedy na początku stycznia br. Gazprom wstrzymał dostawy gazu na Białoruś, działający za zgodą rosyjskiego giganta pośrednicy - Itera i TransNafta - byli w stanie dostarczyć Białorusi gaz za 46,7 USD/1000 m3. W przypadku kontraktu długoterminowego z Gazpromomem, Białoruś godziła się na 41 USD/1000 m3. Warto w tym kontekście przypomnieć, iż wedle nieoficjalnych informacji, polskie PGNiG kupuje rosyjski gaz za... ok. 120-130 USD/1000 m3.

Podpisany na 25 lat kontrakt (w 2003 r. przedłużony do 2022 r.) zobowiązuje Polskę do płacenia nawet za nieodebrany gaz (klauzula "take or pay") oraz zakazuje eksportu sprowadzonego gazu (...).

Nowe źródła potrzebne od zaraz

Białoruski konflikt negatywnie oddziałuje na bezpieczeństwo energetyczne Polski. Nie można wykluczyć, że przy utrzymaniu tak silnego uzależnienia polskiego gazownictwa od rosyjskich dostaw - Polska sprowadza z Rosji ponad 60% zużywanego gazu - Rosjanie będą starali się wywierać mniejszy lub większy wpływ na krajowy przemysł i decydentów. Z tego powodu należałoby jak najszybciej powrócić do kwestii zapewnienia dywersyfikacji dostaw i ponownie zastanowić się nad możliwością importu surowca z Norwegii oraz wybudowaniem połączeń z unijnym systemem gazowniczym. Stworzenie alternatywnych źródeł dostaw nie tylko zabezpieczy nas przed niespodziewanymi zaburzeniami w dostawach - obecne polskie rezerwy wystarczą najwyżej na miesiąc - ale umożliwi negocjację kontraktu jamalskiego w bardziej sprzyjających warunkach.

Maciej Janiec, ekspert Ośrodka Studiów i Analiz Gospodarczych Instytutu III Rzeczpospolitej

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: Gazprom | Białoruś | Rosjanie | konflikt | wstrzymanie | gaz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »