Gomułka: Wzrost gospodarczy na 2018 r. dość realistyczny

Założony w budżecie na 2018 rok wzrost gospodarczy jest "dosyć realistyczny" a deficyt "wyższy, niż bezpieczny" - komentuje w rozmowie z PAP główny ekonomista Business Centre Club prof. Stanisław Gomułka, pytany o ocenę projektu ustawy budżetowej.

Zdaniem głównego ekonomisty BCC, założony w budżecie wzrost gospodarczy jest "dosyć realistyczny".

- Trzeba też przyjąć z aprobatą zapowiedzianą w projekcie budżetu na 2018 rok politykę utrzymania deficytu sektora finansów publicznych, liczonego według metodologii europejskiej, na poziomie poniżej górnego unijnego limitu 3 proc. PKB - ocenił prof. Gomułka w rozmowie z PAP.

Tym niemniej - dodaje - przy dobrej koniunkturze gospodarczej w Polsce i na świecie, przy założeniu wzrostu PKB 3,8 proc., decyzja o utrzymaniu tego deficytu na poziomie 2,7 proc. oznacza, że deficyt ten jest "wyższy niż bezpieczny".

Reklama

"Nie powinien być w pobliżu górnej granicy, ale raczej w pobliżu 1 proc. Czyli bezpieczny deficyt powinien być o około 2 punkty procentowe niższy niż planowany" - zaznacza Gomułka (który w 2008 roku był krótko wiceministrem finansów).

Według eksperta projekt budżetu, choć utrzymuje deficyt w granicach unijnych norm, przewiduje zarazem, przy przyjęciu metodologii unijnej, wzrost relacji długu do PKB. To - zdaniem prof. Gomułki - nie jest dobre zjawisko, bo w sytuacji dobrej koniunktury "nie powinniśmy dopuszczać do wzrostu relacji długu do PKB".

Ekspert zaznacza zarazem, że rentowności polskich papierów skarbowych w ostatnich dwóch latach "należą do najwyższych w Unii Europejskiej". - A całkowity koszt obsługi długu publicznego to ok. 30 mld zł rocznie, czyli więcej niż program 500 plus - mówi.

Tymczasem w okresie wzrostu gospodarczego powinno się raczej podejmować działania na rzecz zmniejszenia kosztów obsługi długu publicznego. "Takich działań w tym budżecie nie ma" - zaznacza.

Gomułka dodaje, że w projekcie budżetu nie znalazł także oceny konsekwencji obniżenia wieku emerytalnego na ogólną podaż pracy, na wzrost gospodarczy i finanse publiczne.

- Według resortu rodziny, pracy i polityki społecznej zatrudnienie z tego tytułu do końca przyszłego roku spadnie o ok. 400 tys. osób, czyli 2,5 proc. To bardzo silny spadek zatrudnienia - zwraca uwagę Gomułka.

To zdaniem profesora może mieć wpływ na wzrost gospodarczy, bo już dziś przedsiębiorstwa zapowiadają zmniejszenie produkcji z powodu braku siły roboczej. Obniżenie wieku emerytalnego akurat zbiegło się bowiem - dodaje ekonomista - z rekordowo niskim bezrobociem. - Dziś jesteśmy już właściwie na poziomie pełnego zatrudnienia, bo te milion osób formalnie zarejestrowanych jako bezrobotni to nie jest rezerwa zatrudnienia - mówi Gomułka.

Stąd - jego zdaniem - "bardziej kompleksowa ocenia obniżenia wieku emerytalnego powinna się w projekcie budżetu znaleźć".

W przyjętym przez rząd projekcie budżetu na 2018 r. zaplanowano, że dochody państwa w przyszłym roku wyniosą 355,7 mld zł, a wydatki 397,2 mld zł. Tym samym dopuszczono deficyt, który ma nie przekroczyć 41,5 mld zł. Natomiast deficyt sektora finansów publicznych (liczony według metodologii UE) określono na poziomie 2,7 proc. PKB.

Założono, że PKB wzrośnie w ujęciu realnym o 3,8 proc., średnioroczna inflacja wyniesie 2,3 proc., roczny fundusz wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz emerytur i rent zwiększy się przeciętnie w ujęciu nominalnym o 6,3 proc. Rząd spodziewa się przy tym wzrostu konsumpcji w ujęciu nominalnym o 5,9 proc. Założono, że realne tempo wzrostu inwestycji ogółem wyniesie 7,6 proc.

.................................

Rząd zakłada, że w 2018 r. deficyt nie przekroczy 41,5 mld zł, wzrost gospodarczy będzie na poziomie 3,8 proc., a średnioroczna inflacja wyniesie 2,3 proc.

Według projektu budżetu na 2018 r. dochody zaplanowano w wysokości 355,7 mld zł, a wydatki w wysokości 397,2 mld zł. W projekcie założono też deficyt sektora finansów publicznych w 2018 r. w wysokości 2,7 proc. PKB.

Rząd zakłada wzrost przeciętnego rocznego funduszu wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz wzrost emerytur i rent w wysokości 6,3 proc., wzrost spożycia prywatnego w ujęciu nominalnym o 5,9 proc. W tzw. budżecie środków europejskich na rok 2018 ustalono, że jego dochody wyniosą 64,8 mld zł, wydatki 80,2 mld zł, a deficyt 15,5 mld zł.

Po tym, jak dwa tygodnie temu rząd przyjął projekt budżetu na 2018 r. premier Beata Szydło oceniła, że jest on prorozwojowy, a jednocześnie ambitny i uwzględniający programy prospołeczne. Szefowa rządu zaznaczyła, założenia ustawy budżetowej gwarantują realizację Programu Rodzina 500 plus, programu Mieszkanie plus, darmowe leki dla seniorów, uwzględnia reformy edukacji i służby zdrowia oraz emerytalną. Do tego - podkreślała - budżet jest nastawiony na rozwój i inwestycje.

Z kolei wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki podkreślał, że choć budżet na przyszły rok jest trudny, to jednak "bardzo odpowiedzialny". Podkreślił, że zastosowana reguła wydatkowa gwarantuje stabilność finansów publicznych państwa. - Jest budżetem prorozwojowym gospodarczo, a przede wszystkim jest budżetem, który pomógł nam zbudować Polskę solidarną, Polskę zasadniczo inną niż była parę lat temu - mówił.

Morawiecki zaznaczył, że dzięki takiej konstrukcji budżetu na cele społeczne będzie można wydawać 75 miliardów złotych, podczas gdy jeszcze parę lat temu było to 19 miliardów złotych.

Wicepremier zwrócił uwagę, że kwota dochodów państwa wzrasta z 324 mld złotych na 355 mld zł, kwota wydatków samego budżetu państwa z 384 mld zł do 397 mld zł. Zaznaczył, że wydatki też są w innych częściach całego sektora finansów publicznych, więc łączna kwota wszystkich wydatków jest - jego zdaniem - bezprecedensowa.

- Ona wiąże się przede wszystkim z dwukrotną rewaloryzacją emerytur oraz z obniżką wieku emerytalnego, na co - między marcem tego roku, a końcem przyszłego roku - wydajemy około 20 miliardów złotych więcej. Łączna kwota wydatków to 38,8 miliarda zł - poinformował.

Morawiecki mówił też, że w budżecie znalazły się środki na zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego kraju. - Znaczący, skokowy wzrost zobaczycie państwo w wydatkach na politykę obronną roku 2018. To też pozwoli nam bardzo mocno akcentować naszą pozycję w ramach NATO - ocenił.

Podczas zeszłotygodniowej debaty nad budżetem Morawiecki ocenił, że jest to budżet nie tylko dobry dla polskiego państwa, ale przede wszystkim bardzo dobry dla polskiego społeczeństwa.

Deficyt wyniesie ok. 50 mld zł Deficyt budżetowy wyniesie w tym roku około trzydziestu paru miliardów złotych, a deficyt całego sektora finansów publicznych będzie oscylował wokół 50 mld zł; dochody z VAT w tym roku będą większe o 25 mld zł rok do roku - podał w poniedziałek wicepremier Mateusz Morawiecki. "CIT za naszych poprzedników nie rósł. W tym roku po raz pierwszy urośnie powyżej 10 proc. i zobaczymy, jak sytuacja będzie się rozwijała w nadchodzących latach" - mówił wicepremier, minister rozwoju i finansów w programie "Gość Wiadomości" w TVP. Pytany o perspektywę obniżki podatków, nawiązał do koncepcji MR utworzenia specjalnej strefy ekonomicznej na terenie całej Polski: "Na pewno ten CIT dla wielu, którzy inwestują, (...) chcemy, żeby cała Polska była jedną wielką strefą inwestycyjną w zależności od tego, jakie będzie bezrobocie w każdym z powiatów, będziemy proponowali też większe lub mniejsze ulgi podatkowe, a więc obniżki podatków". Jak podkreślił, MF w dużym stopniu "znacząco utrudniło życie" karuzelom VAT-owskim. "Dzięki temu już mogę powiedzieć, że w tym roku będą większe dochody z VAT o 25 mld zł" - podał. Wskutek tego - mówił - rząd - może sfinansować ogromne programy społeczne. "Gdybyśmy nie mieli tych wielkich programów społecznych, z których ja się cieszę, ponieważ wyeliminowaliśmy ubóstwo u dzieci praktycznie do zera, zmniejszyliśmy napięcia społeczne, mielibyśmy pierwszą nadwyżkę budżetową w historii ostatnich 30, a może 230 lat" - podkreślał wicepremier. Opowiadał m.in. o swoich rozmowach podczas wizyty w USA w miniony weekend. Mówił, że jego rozmówcy "bardzo pozytywnie patrzą na nasz model gospodarczy". "Bardzo często pytali, w jaki sposób doprowadziliśmy do tego, że wzrost gospodarczy jest szybszy, i że doprowadziliśmy do bardzo wielkich wydatków społecznych" - zaznaczył Morawiecki. Przyznał, że jak "siedli do swoich komputerów i arkuszy Excel, wyszło im, że deficyt powinien być około 100 miliardów". "Tymczasem my pokazujemy, że deficyt budżetowy w tym roku będzie jeden z najniższych w ciągu ostatnich 28 lat pomimo tego wielkiego programu (społecznego)" - mówił. Pytany, czy wypowiadane za granicą opinie polityków PO czy N szkodzą Polsce, Morawiecki odpowiedział: "Szkodzą, oczywiście, dlatego, że więcej czasu mógłbym poświęcić na przyciąganie inwestorów, opowiadanie o Polsce, naszych talentach, o ludziach". I podkreślił: "Polska jest taką wyschniętą ziemią, nie mamy kapitału, bo przez 200 lat nas tutaj mordowali, łupili, (...) przecież II wojna światowa to był jeden wielki zabór mienia, oprócz wymordowania naszej elity i 6 mln obywateli RP. W związku z tym my dzisiaj nie mamy kapitału, potrzebujmy kapitału i my ten kapitał ściągamy m.in. przez moje działania, przez bardzo dobre wyniki polskiej gospodarki, ale też przez talenty Polaków". Morawiecki ocenił też, że ogłoszona podczas jego wizyty w USA rezygnacja Polski z linii kredytowej MFW "świadczy o naszej sile". Pytany, co będzie, jeśli w przyszłości będzie jednak potrzebny zastrzyk finansowy, przyznał, że gdyby doszło "do jakichś zawirowań na świecie", to "ta droga jest otwarta, wszystkie inne również".
PAP
Dowiedz się więcej na temat: zadłużenie państwa | budżet 2018 | Stanisław Gomułka | Budżet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »