Gospodarkę ciągną przedsiębiorcy
Rok 2006 był najlepszy dla polskiej gospodarki, ale był też rokiem zmarnowanej szansy - ocenił w czwartek na konferencji prasowej podsumowującej rok 2006 Adam Szejnfeld (PO).
Rok 2006 był najlepszy dla polskiej gospodarki, ale był też rokiem zmarnowanej szansy - ocenił w czwartek na konferencji prasowej podsumowującej mijający rok Adam Szejnfeld (PO).
"Był to rok zmarnowanej szansy, bo w Polsce nie przeprowadzono reformy finansów publicznych, reformy podatkowej i systemu ubezpieczeń społecznych" - powiedział Szejnfeld.
Poseł PO dodał, że fundamentem gospodarki, według założeń PiS, miało być tanie państwo, tymczasem "zamiast zmniejszać zatrudnienie w administracji, zostało ono zwiększone o prawie 7 tys. osób, zamiast likwidować urzędy, powstały nowe m.in. Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) czy Ministerstwo Gospodarki Morskiej".
Jak mówił, wzrosły koszty administracji, w tym znacząco budżety kancelarii premiera (o 100 mln zł) i prezydenta (ponad 160 mln zł). Podatnicy ponieśli też koszty spowodowane częstymi zmianami w rządzie i w ministerstwach, mówił poseł.
Podkreślił, że zwiększył się dług publiczny do 49,2 proc. PKB, zaś w 2007 r. przekroczy on 50,6 proc. PKB. Rząd nie podjął też działań związanych z wejściem Polski do strefy euro, co w perspektywie nie jest korzystne dla finansów publicznych i gospodarki.
Rząd odszedł od deklaracji zmniejszenia podatków, w zamian wzrosły obciążenia podatkowe, chociażby wynikające ze wzrostu akcyzy na olej opałowy, gaz, paliwa czy papierosy - dowodził poseł PO. Ponadto - jak mówił - rząd nie podjął nowelizacji ustawy o podatku VAT, ani nie wprowadził żadnych rozwiązań zmniejszających koszty pracy i koszty produkcji.
Jak podkreślał, nie znowelizowano ustawy o swobodzie gospodarczej, natomiast zmieniono na niekorzyść przepisy dotyczące samozatrudnienia czy kodeks pracy. Zablokowane zostały dwa ważne projekty ustaw autorstwa PO, upraszające działalność gospodarczą: jeden umożliwia zawieszenie działalności gospodarczej, a drugi upraszcza rozliczanie się z fiskusem - powiedział Szejnfeld.
Przedstawiciel PO negatywnie ocenił prowadzoną w 2006 r. prywatyzację majątku państwowego. Zauważył, że udało się zrealizować zaledwie 10 proc. planowanych przychodów z prywatyzacji. Z tego powodu nastąpił "drenaż" spółek w postaci ściągania dywidend w celu uzupełnienia przychodów budżetowych. Niepokój PO budzą także kontrowersyjne nominacje osób na stanowiska w zarządach i radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
Zdaniem Platformy, rząd nie ma jasnego planu bezpieczeństwa energetycznego kraju. Jak powiedział poseł PO, rząd zamierza realizować bardzo kontrowersyjne i krytykowane przez ekspertów konsolidacje czterech spółek sektora elektroenergetycznego, nie ma natomiast planu jak rozwiązać braki inwestycyjne w tym sektorze.
PO krytykuje też projekt strategii dla górnictwa. Podkreśla, że nie ma także rozwiązań dotyczących zapewnienia bezpieczeństwa dostaw gazu i ropy. "Jest jedynie decyzja o budowie gazoportu (terminalu gazu skroplonego LNG - PAP) w Świnoujściu, natomiast nie słyszy się o prowadzeniu żadnych rozmów w sprawie kontraktów długoterminowych na dostawy tego surowca" - powiedział poseł.
Szejnfeld przyznał, że spadło bezrobocie, ale jego zdaniem był to wynik migracji zarobkowej. Nadal jest ok. 2,3 mln bezrobotnych, podczas gdy w 2006 r. utworzono zaledwie 297 tys. nowych miejsc pracy - mówił. Dodał, że pojawiło się natomiast nowe zjawisko - brakuje rąk do pracy w niektórych zawodach, dotyczy to zwłaszcza robotników wykwalifikowanych.
W jego opinii, sukces polskiej gospodarki jest zasługą przedsiębiorców, a nie rządu. Wyższy od planowanego wzrost PKB - do 5,2-5,3 proc. - był wynikiem lepszej pracy pracowników i dobrej koniunktury w Europie i na świecie. To - jak wyjaśnił poseł - wywołało wzrost konsumpcji.
Szejnfeld podkreślił, że w przeciwieństwie do poprzednich lat, w 2006 r. wzrost PKB był efektem znacznego wzrostu popytu wewnętrznego (o 5 proc.). "Cechą charakterystyczną minionego roku, która wspomagała rozwój gospodarczy, był wzrost płac (o ok. 4 proc.)" - dodał.
Według niego rozwój gospodarczy wspomagała także bardzo niska inflacja. "Za ten pozytywny efekt odpowiada RPP i NBP, a przynajmniej do tej pory te instytucje są niezależne od rządu i oby tak zostało na przyszłość" - powiedział Szejnfeld.