Gospodarstwa domowe nie chcą uwierzyć w kryzys

Sprzedaż detaliczna w lutym br. w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku wzrosła o 13,7 proc. - podał GUS. - To bardzo dobry wynik. Polscy konsumenci już dawno oswoili się z informacjami o osłabieniu gospodarczym i wpływają one na ich decyzje w ograniczonym stopniu. PKB w I kwartale może wzrosnąć o ok. 4 proc. - uważa dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan.

Wiele czynników wskazywało na to, że sprzedaż detaliczna w lutym 2012 r. powinna być nieco słabsza niż w styczniu - wypłata w styczniu premii, które zazwyczaj pracownicy otrzymują w lutym (ucieczka przed koniecznością płacenia od nich wyższej stawki rentowej), niskie temperatury, relatywnie wysoka baza dla sprzedaży samochodów, a także paliw. Tymczasem sprzedaż aut wzrosła o prawie jedną czwartą w stosunku do lutego 2011. Ciągle wysoki był popyt na dobra trwałego użytku (meble, RTV, AGD). Jednym słowem, sprzedaż "bazowa" (bez paliwa, samochodów i żywności) charakteryzowała się ciągle wysoką dynamiką. I to przy wzroście bezrobocia.

Reklama

Dane wskazują jednak także, że zmienia się struktura sprzedaży - coraz więcej pieniędzy konsumenci zostawiają w niewyspecjalizowanych sklepach, w których kupują niemarkowe, za to tańsze towary. - Zapewne ta tendencja będzie się utrzymywała w całym 2012 r. Dynamika sprzedaży w marcu powinna także przekroczyć dwucyfrową wartość, chociażby ze względu na Święta Wielkanocne na początku kwietnia. W efekcie, uwzględniając dodatni wkład eksportu netto i inwestycji, możemy spodziewać się wzrostu PKB w I kwartale 2012 r. w granicach 4 proc. - dodaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek

Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan

Ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości Ignacy Morawski o poniedziałkowych danych GUS dotyczących sprzedaży detalicznej. W lutym wzrosła ona o 13,7 proc. rok do roku, a w ujęciu miesięcznym zwiększyła się o 1,2 proc.:

"Sprzedaż detaliczna wzrosła w lutym o 13,7 proc. rok do roku. To bardzo wysoki wynik, biorąc pod uwagę wysoką bazę odniesienia z zeszłego roku. Może być to sugestia, że popyt konsumpcyjny w pierwszym kwartale będzie nieco silniejszy niż w pod koniec ubiegłego roku. Warto jednak pamiętać, że dane o sprzedaży detalicznej wysyłają czasami mylące sygnały. Nie jest to najlepszy wskaźnik koniunktury, dlatego byłbym ostrożny z wyciąganiem jednoznacznych wniosków.

Coraz ciekawsze są ostatnio wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej. W ostatnich dwóch dniach pojawiły się co najmniej trzy jastrzębie wypowiedzi: Jerzy Hausner i Adam Glapiński wskazali, że konieczna może być podwyżka stóp procentowych już wkrótce, zaś Anna Zielińska-Głębocka wskazała na warunkową gotowość do podniesienia kosztów kredytu, w razie utrzymania dobrych wyników gospodarki.

Coraz wyraźniejsza staje się zatem rozbieżność między tym, co o konieczności zmian w polityce pieniężnej uważa tzw. rynek, a co sądzi część członków RPP. Na rynku dominuje przekonanie, że podwyżka stóp jest bardzo mało prawdopodobna. W RPP zaś rośnie liczba zwolenników takiego ruchu.

Moim zdaniem dane gospodarcze nie wskazują na konieczność podnoszenia kosztów kredytu i wciąż uważam, że prawdopodobieństwo podwyżki jest niskie. Ale nie można wykluczyć, że ewentualna kolejna negatywna niespodzianka inflacyjna i nieco lepsze dane o produkcji wczesną wiosną zwiększą w RPP wpływy jastrzębi".

Podane w poniedziałek przez GUS dane dotyczące bezrobocia i sprzedaży detalicznej są zgodne z przewidywaniami Pracodawców RP. - Jak wcześniej wskazywaliśmy, stopa bezrobocia osiągnie szczytowy poziom w lutym lub marcu. Dzisiejszy odczyt to potwierdza - mówi ekspert Pracodawców RP, Piotr Rogowiecki.

W marcu może jeszcze nastąpić niewielki wzrost bezrobocia (o 0,2 - 0,3 proc.), następnie będzie spadać, aż osiągnie poziom nie wyższy niż 12,5 proc. na koniec roku.

- Należy podkreślić, że - mimo optymistycznych prognoz - 13,5-procentowa stopa bezrobocia to wynik, który powinien być wyraźnym sygnałem dla Ministra Finansów. Środki Funduszu Pracy powinny być przeznaczane tylko i wyłącznie na aktywne formy walki z bezrobociem, a nie na doraźne potrzeby budżetu - mówi ekspert Pracodawców RP Piotr Rogowiecki. Pracodawcy zgłosili do urzędów pracy więcej ofert niż w styczniu. Jednocześnie zapowiedzieli mniej zwolnień grupowych niż rok wcześniej. - Jest to kolejny argument za tym, że sytuacja na rynku pracy będzie się poprawiać - powiedział Rogowiecki, podkreślając także optymizm polskich konsumentów wspierających gospodarkę (wzrost sprzedaży o 13,7 proc. rok do roku), i to w okresie, gdy pogoda nie zachęcała do zakupów. Z drugiej strony tak dobre wyniki mogą wpłynąć na Radę Polityki Pieniężnej, zachęcając do podniesienia stóp procentowych.

Rogowiecki przypomina, że po EURO 2012 wygaśnie ważny dla naszego PKB handicap w postaci inwestycji publicznych. Czas pokaże, czy w to miejsce wejdą inwestycje prywatne. - Szanse na to byłyby z pewnością większe, gdyby nie podniesiono wymiaru składki rentowej. Decyzja ta działa także negatywnie na rynek pracy - wzrost funduszu płac przy takim samym poziomie zatrudnienia nie tylko zniechęca do zatrudniania, lecz także może w wielu przypadkach zdecydować o podjęciu decyzji na temat redukcji kadr - mówi Rogowiecki.

Biznes INTERIA.PL jest już na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | sprzedaż detaliczna | gospodarstwo domowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »