GP: Bunt przeciwko OFE

Przymus oszczędzania w otwartych funduszach emerytalnych może być niezgodny z konstytucją. Zdaniem prawników sprawę tę powinien zbadać Trybunał Konstytucyjny, chociażby dlatego, że dotyczy 11 mln osób.

Prywatną część składki emerytalnej ubezpieczony powinien móc inwestować samodzielnie.

W Sądzie Okręgowym w Warszawie odbędzie się w najbliższy poniedziałek rozprawa z powództwa Adama Mielczarka z Warszawy. Domaga się on wykreślenia go z listy osób, które mają być losowane do otwartego funduszu emerytalnego.

Przeciwnicy takiego przymusowego oszczędzania (II filar) powołują się na art. 67 ust. 1 konstytucji. Zgodnie z nim obywatel ma prawo, a nie obowiązek, do zabezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy ze względu na chorobę lub inwalidztwo oraz po osiągnięciu wieku emerytalnego. Ponadto, wprowadzając przymus oszczędzania w OFE, złamano przepisy art. 76 ustawy zasadniczej. Według nich władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi.

Reklama

Przymuszony traci

Zdaniem konstytucjonalistów reforma emerytalna ogranicza także wolności człowieka. Państwo może stosować przymus, jeżeli środki zastosowane przez prawodawcę będą w stanie doprowadzić do zamierzonych celów. Muszą być one proporcjonalne do ciężarów nakładanych na obywatela. Po kilku latach funkcjonowania zreformowanego systemu ubezpieczeń społecznych wiadomo, że jest on niekorzystny dla świadczeniobiorców, gdyż ich przyszłe emerytury będą na poziomie 30-40 proc. ostatnich swoich zarobków.

- Reforma zmusza osoby młode do skierowania 7,3 proc. składki emerytalnej do jednego z otwartych funduszy emerytalnych - zauważa dr Paweł Wojciechowski, ekspert Światowej Federacji Funduszy Emerytalnych (FIAP).

Ci, którzy sami nie wybrali funduszu, muszą się też liczyć z ewentualnymi stratami finansowymi, gdyż składka nieprzekazywana do OFE jest zdeponowana przez ZUS na nieoprocentowanym rachunku. Po losowaniu, Zakład przekazuje do OFE niezwaloryzowaną, nominalną wartość składek. Dodatkowo kosztuje też ewentualna zmiana funduszu.

- Zawarcie umowy z funduszem emerytalnym jest bezwzględnie obowiązkowe i może być egzekwowane przy zastosowaniu środków przymusu państwowego - wyjaśnia adwokat Karolina Miara.

Własne mienie

Konstytucja gwarantuje obywatelom swobodę dysponowania własnym mieniem, podkreślają prawnicy. Pieniądze gromadzone w OFE są bez wątpienia takimi środkami. Wydaje się więc, że ustawodawca nie powinien odbierać możliwości decydowania o pieniądzach, które obywatel otrzymuje w zamian za pracę.

W art. 107 ust. 1 ustawy o otwartych funduszach emerytalnych czytamy, że jego członek nie może rozporządzać środkami zgromadzonymi na rachunku. To ogranicza swobodę obywatela do korzystania z konstytucyjnych praw wolności i praw jednostki. Artykuł 21 konstytucji wymienia własność i prawo jej dziedziczenia jako podstawową zasadę ustroju gospodarczego państwa.

Opinia

dr Ryszard Piotrowski z UW, konstytucjonalista

Prawo do zabezpieczenia społecznego może zawierać w sobie konieczność poddania się obowiązkom, bo bez nich realizacja prawa byłaby niemożliwa. Jednakże musi ona odpowiadać warunkom określonym w art. 31 pkt 3 ustawy zasadniczej. Dlatego ograniczenia w korzystaniu z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko wtedy, gdy są niezbędne dla bezpieczeństwa demokratycznego państwa, porządku publicznego bądź dla ochrony środowiska, zdrowia, moralności publicznej albo wolności i praw innych osób. Nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: Trybunał Konstytucyjny | składki | przymus | OFE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »