Grecka tragedia wchodzi w ostatnią fazę

Dzisiejszy dzień należał do wyjątkowo spokojnych. Kalendarium makroekonomiczne było puste, a z braku istotnych wydarzeń inwestorzy teoretycznie skupiali się na Grecji. Mówię teoretycznie, gdyż patrząc z perspektywy zachowania indeksów ciężko było się doszukać jakiegokolwiek niepokoju o kruchą sytuację Aten.

Dzisiejszy dzień należał do wyjątkowo spokojnych. Kalendarium makroekonomiczne było puste, a z braku istotnych wydarzeń inwestorzy teoretycznie skupiali się na Grecji. Mówię teoretycznie, gdyż patrząc z perspektywy zachowania indeksów ciężko było się doszukać jakiegokolwiek niepokoju o kruchą sytuację Aten.

Hellada bankrutem jest już od dawna i ze świeczką szukać osoby, która nie jest tego świadoma. Dodatkowo żadne wcześniej nałożone na ten kraj środki nie skutkowały oczekiwaną redukcją długu bądź deficytu budżetowego. Każde porozumienie zawierane było na ostatnią chwilę i przy głośnym akompaniamencie mediów spekulujących o rychłym niekontrolowanym bankructwie kraju czy rozłamie na scenie politycznej.

Teraz jest podobnie i przeżywamy kolejny akt greckiej tragedii. Skoro porozumienie z prywatnymi wierzycielami jest praktycznie gotowe, to pozostało tylko złożenie odpowiednich podpisów przez liderów partii na kolejnym pakiecie oszczędnościowym wymaganym przez Troikę. Wspomniani politycy w kwietniu przejdą wyborczy test, więc teraz są wyjątkowo niechętni przy nakładaniu kolejnych wyrzeczeń na społeczeństwo.

Reklama

Dziwić się specjalnie nie można niedotrzymywaniem kolejnych terminów - rozmowy greckich polityków, które miały odbyć się dzisiaj do południa, zostały przełożone na jutro. Serwisy informacyjne skrzętnie opisywały każdą nową plotkę czy kolejny możliwy termin pojawienia się tak wyczekiwanego komunikatu. Mówiono oczywiście, że korekcyjną naturę dzisiejszego handlu tłumaczyć należy niepokojami o Grecję. Czy jednak było tak w istocie? Jeżeli spojrzymy przez perspektywę parkietu w Atenach, to można mieć poważne wątpliwości.

Główny grecki indeks zyskiwał na wartości przez cały dzień i ostatecznie zamknął się zwyżką o 3 proc. - czy tak wygląda niepokój? Owszem główne parkiety prezentowały się gorzej, ale Hellada była jedynie wygodną wymówką by zrealizować część zysków z piątkowej rewelacyjnej sesji. Zresztą większą aktywność podaży było widać jedynie o poranku, później do głosu ponownie doszły byki i niezwykle ciężko było wygenerować większe zniżki.

Kolejny raz szczególnie silnym okazał się sektor mniejszych spółek, a indeks je gromadzący - sWIG80 - notując ponad jednoprocentowe zwyżki wybił się z wielomiesięcznego trendu bocznego. Również WIG20 w końcówce notowań z łatwością ustanowił sesyjne maksima i zamknąwszy się wzrostem o 0,67 proc. zanegował słabość z końcówki piątkowej sesji. Byki na rynku panują niepodzielnie i nie robią sobie wiele z ogromnego wykupienia.

Psychologiczny poziom 2400 pkt działa niczym magnes i jego test wydaje się jedynie kwestią czasu. Pytaniem otwarty pozostaje możliwość i głębokość korekty przed ostatecznym zmierzeniem się ze wspomnianym oporem. Jak widać wszelka lokalna słabość będzie wykorzystywana przez popyt do zakupów, więc od byków zależy głębokość ewentualnej korekty. Niedźwiedzie na chwilę obecną pozostają w defensywie.

Łukasz Bugaj

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »