Grenlandia gotowa do wydobycia minerałów. Szuka inwestorów - ustabilizowane demokracje
Grenlandia szuka inwestorów gotowych sfinansować wydobycie metali ziem rzadkich. Wskazuje na Europę i Stany Zjednoczone. Ostrzega, że brak zaangażowania Zachodu zmusi wyspę do partnerstwa z Chinami. Pod pokrywą lodową znajdują się tam jedne z największych na świecie złóż minerałów, w tym neodymu i prazeodymu, które są kluczowe dla produkcji pojazdów elektrycznych i turbin wiatrowych.
Grenlandia, półautonomiczne terytorium Danii, posiada bogate złoża mineralne. W opinii tamtejszych ekspertów, na terenie wyspy zalega 40 minerałów ważnych dla zachodnich mocarstw. Dlatego rząd Grenlandii uznał rozwój sektora mineralnego za kluczową strategię dywersyfikacji gospodarczej.
Jednak wydobycie i górnictwo napotykają w Grenlandii na przeszkody, przede wszystkim brak infrastruktury, surowy klimat i rentowność projektów. Prawie 80 proc. powierzchni wyspy pokrywa lód. Co oznacza, że koszty wydobycia są tam znacznie wyższe niż w innych miejscach globu. Dlatego wyspa szuka zagranicznych inwestorów. "Chcemy rozwijać nasz sektor działalności i go dywersyfikować, a to wymaga inwestycji zewnętrznych" – powiedziała w wywiadzie dla "Financial Times" minister ds. biznesu i zasobów mineralnych Grenlandii Naaja Nathanielsen.
Tamtejsi przedsiębiorcy zwracają uwagę, aby poszukiwania inwestorów były dokonywane z wyjątkową ostrożnością. "To ważne, gdzie ich szukasz. Z punktu widzenia geopolityki dobrze by było mieć wsparcie Europy, a szczególnie Danii i Islandii, a także Stanów Zjednoczonych" - argumentuje w rozmowie z hiszpańską gazetą ekonomiczną Expansión Eldun Olaffson, dyrektor generalny Amaroq Minerals, firmy zajmującej się poszukiwaniem i eksploatacją złóż minerałów na Grenlandii.
Od lat swoją obecność starają się zwiększyć na Grenlandii Chiny. W ramach Polarnego Szlaku Jedwabnego, będącego częścią inicjatywy Pasa i Szlaku, Pekin realizuje na arktycznej wyspie projekty technologiczne, infrastrukturalne i kulturalne. Jeden z nich dotyczył metali ziem rzadkich. Został jednak zablokowany po tym, jak rząd Grenlandii zabronił wydobycia uranu.
Chiny są uważane za pseudomonopolistę w wydobyciu i eksporcie metali ziem rzadkich. Kraj dominuje w dostawach kilku kluczowych minerałów, odpowiada za 60 proc. ich światowego wydobycia i prawie za cały proces rafinacji. Kontrola nad nimi jest uważana za najmocniejszą kartę, jaką ma Pekin w negocjacjach umowy handlowej z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
Złoża Grenlandii są zaś uważane za alternatywę, która mogłaby zredukować kontrolę Chin. Dlatego trwają poszukiwania inwestorów. “Zależy nam, aby pochodzili z krajów o podobnych ideałach, żeby to było ustabilizowane demokracje” - cytuje Naaję Nathanielsen dziennik Expansión. Minister ds. biznesu i zasobów mineralnych Grenlandii zwróciła uwagę na potrzebę tworzenia z tymi krajami łańcuchów dostaw.