GUS: Bezrobocie ludzi młodych
Jest wciąż dramatycznie, ale nieco lepiej niż przed rokiem. W taki sposób można opisać to, co dzieje się na rynku pracy. W grudniu zatrudnienia nie miało 17,6 proc. aktywnych zawodowo Polaków. To o 1,4 proc. mniej niż rok wcześniej.
17,6 proc. to w przełożeniu na liczbę bezrobotnych daje 2 mln 773 tys. osób. Dużo. To jednak i tak o 226 tys. mniej niż w grudniu 2004 r.
Liczba bezrobotnych na koniec ubiegłego roku zmniejszyła się we wszystkich województwach. W większości przypadków korekta była jednak nieznaczna. Nadal stawce regionów z największą liczbą bezrobotnych przewodzi województwo warmińsko-mazurskie ze stopą w wysokości 27,5 proc. Na drugim biegunie, z najniższą stopą, znajduje się Małopolska, w której pracy nie ma 13,8 proc. mieszkańców.
GUS podaje, że bezrobocie dotyka przede wszystkim ludzi młodych, w wieku 25-34 lata. To właśnie w tej grupie wiekowej jest najwięcej osób bez zatrudnienia (22,6 proc. wszystkich bezrobotnych).
Bezrobociu sprzyjają słabe wykształcenie, chociaż z danych GUS wynika, że w ubiegłym roku rosło bezrobocie głównie wśród absolwentów szkół średnich i wyższych. Największe problemy ze znalezieniem pracy mają jednak osoby, które ukończyły tylko szkołę zawodową (co trzeci bezrobotny ma takie wykształcenie). Po "ogólniaku" jest 7 proc. bezrobotnych. Dyplmo wyższej uczelni ma 5,5 proc. klientów urzędów pracy.
Janusz Witkowski, wiceprezes GUS, zwraca uwagę, że liczba pracujących w 2005 r. była wyższa niż w 2004 roku. "Jest to skala, która biorąc pod uwagę stopę bezrobocia nie jest wcale optymistyczna, ale potwierdza korzystne tendencje, które od dwóch lat obserwujemy w gospodarce" - powiedział wiceprezes.