"Handelsblatt": Szef linii lotniczych Condor oddycha z ulgą
Dziennik ekonomiczny "Handelsblatt" opisuje w piątek proces prowadzący do przejęcia niemieckich linii lotniczych Condor przez Polską Grupę Lotniczą. Szef Condora może odetchnąć z ulgą - komentuje gazeta.
"Po Ralfie Teckentrupie wyraźnie widać ulgę. Szef wakacyjnej linii lotniczej Condor wciąż ma pełne ręce roboty z rozwiązaniem trudnej sytuacji w linii lotniczej. Ale odkąd stało się jasne, że Condor zostanie przejęty przez polską PGL wszystko idzie dużo łatwiej" - pisze "Handelsblatt".
Dziennik z Duesseldorfu przypomina, że w ostatnim czasie zostały osiągnięte ważne kamienie milowe na drodze do zmiany właściciela Condora: niemiecki sąd zaakceptował 75-stronicowy plan procedury ochronnej, która zapobiegła bankructwu firmy. W czwartek z kolei Federalny Urząd Antymonopolowy (Bundeskartellamt) dał zielone światło dla przejęcia linii lotniczej przez PGL. Wciąż potrzebne są jeszcze analogiczne decyzje urzędów na Cyprze, w Turcji i w Hiszpanii, ale Teckentrup jest dobrej myśli i nie spodziewa się z tej strony żadnych problemów.
Pod koniec stycznia rząd Niemiec ocenił, że kupno linii lotniczych Condor przez LOT, to "dobry sygnał".
Warunkiem przejęcia przez LOT niemieckich linii lotniczych Condor jest spłacenie zaciągniętych przez nie państwowych kredytów pomocowych w łącznej kwocie 380 mln euro. Wsparcia tego udzielił niemiecki państwowy bank KfW korzystając z gwarancji finansowych rządu federalnego i władz kraju związkowego Hesja.
Dzięki państwowej pomocy Condor mógł dalej funkcjonować po ogłoszeniu we wrześniu 2019 roku upadłości przez swego właściciela, czyli brytyjskie biuro podróży Thomas Cook i oczekiwać na oferty nabywców.
LOT wygrał rywalizację o rentowne linie lotnicze z kilkoma innymi inwestorami, m.in. z amerykańskim funduszem Apollo i brytyjskim Greybull.
Condor, który jest ważnym partnerem dla niemieckich biur podróży, zatrudnia około 5 tys. osób i operuje ok. 60 samolotami na wakacyjnych trasach.
Przejęcie niemieckiej firmy ma zakończyć się do końca kwietnia 2020 roku.
Z Berlina Artur Ciechanowicz