Holenderski udziałowiec stracił na Nord Stream pół miliarda euro
Należący do państwa holenderski udziałowiec gazociągu Nord Stream firma Gasunie poinformował w środę, iż udział w projekcie kosztował ją w ubiegłym i bieżącym roku ponad pół miliarda euro. Państwowa firma posiada 9 proc. udziałów w gazociągu, który we wrześniu ubiegłego roku został uszkodzony w wyniku wybuchów.
Z komunikatu przekazanego mediom wynika, iż Gasunie nie zamierza w przyszłości korzystać z rosyjskiego gazu. "W obecnym kontekście geopolitycznym nie przewidujemy wznowienia dostaw przez Nord Stream w dającej się przewidzieć przyszłości" - czytamy w komunikacie.
Jednocześnie koncern poinformował, iż prezes firmy Han Fennema ustąpi we wrześniu przyszłego roku ze stanowiska "na własną prośbę".
Gasunie informuje, że pomimo strat poniesionych w związku z Nord Stream w ubiegłym roku jej obroty wzrosły do 2,3 mld euro, z 1,4 mld euro rok wcześniej. Wynik po opodatkowaniu wyniósł 555 mln euro, w porównaniu do 311 mln euro w 2021 roku.
Dziennik "Financieele Dagblad" zauważa, że dobry wynik firmy jest konsekwencją zmian, do jakich doszło w wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę.
"Jeszcze niedawno gaz płynął ze wschodu na zachód, natomiast obecnie jest transferowany głównie z Europy Północno-Zachodniej do Niemiec i dalej do Europy Środkowo-Wschodniej" - napisał "FD".
Gazeta wskazuje, że wykorzystywana jest do tego infrastruktura holenderskiej firmy.
Nowo zdobyte informacje wskazują, że za wysadzeniem trzech rur gazociągów Nord Stream 1 i 2 we wrześniu ub.r. stała proukraińska grupa sabotażystów - przekazał we wtorek "New York Times", powołując się na amerykańskich oficjeli.
Jednocześnie - według cytowanych źródeł - nie ma dowodów wskazujących na to, by grupa działała na zlecenie ukraińskich władz.