Inflacja wymknęła się spod kontroli

Stało się to, co dla wielu wydawało się niemożliwe - stopa inflacji w pierwszej połowie lipca w stosunku do ostatnich dwóch tygodni czerwca wzrosła o 0,4 proc., zaś w stosunku do pierwszej połowy - nawet o 0,5 proc.

Stało się to, co dla wielu wydawało się niemożliwe - stopa  inflacji w pierwszej połowie lipca w stosunku do ostatnich dwóch tygodni czerwca wzrosła o 0,4 proc., zaś w stosunku do pierwszej połowy - nawet o 0,5 proc.

Stało się to, co dla wielu wydawało się niemożliwe - stopa inflacji w pierwszej połowie lipca w stosunku do ostatnich dwóch tygodni czerwca wzrosła o 0,4 proc., zaś w stosunku do pierwszej połowy - nawet o 0,5 proc. Teoretycznie rzecz rozpatrując, analitycy przewidujący spadek cen towarów i usług konsumpcyjnych w ciągu dwóch wakacyjnych miesięcy, opierali się na dotychczasowej tradycji - to właśnie w tym okresie z reguły inflacja spadała, a nawet bardzo często mieliśmy do czynienia z deflacją.

To jednak tylko teoria, zdecydowanie nie przystająca do tegorocznych wydarzeń gospodarczych. Zwracaliśmy już zresztą na to uwagę w komentarzu oceniającym wysokość stopy inflacji w czerwcu, kiedy to wzrosła ona - w stosunku do poprzedniego miesiąca - o 0,2 punktu procentowego. Uważaliśmy wówczas, że nie mieli racji ci politycy i ekonomiści, którzy na przełomie roku dowodzili, iż już pod koniec pierwszego kwartału uda się zdławić inflację do poziomu jednocyfrowego, a potem, z miesiąca na miesiąc, będzie już coraz lepiej.

Reklama

Byliśmy natomiast zdania, iż dwucyfrowa inflacja może się jeszcze utrzymać przez kilka miesięcy. Twierdzenie takie oparte jest na racjonalnych przesłankach. Po pierwsze w grę wchodzi pogłębianie się efektów suszy. Naiwnością nazwać trzeba życzeniowe myślenie, iż w miarę upływu czasu ceny produktów rolnych samoistnie zaczną spadać. One systematycznie będą rosły, co w warunkach otwartej gospodarki rynkowej jest zjawiskiem oczywistym. Nawet w sytuacji, gdy rolnicy - wbrew powszechnym narzekaniom - dysponują jeszcze znacznymi zapasami ziarna. Po prostu każdy producent chciały zarobić jak najwięcej, nawet kosztem działań spekulacyjnych.

Drugim najważniejszym czynnikiem napędzającym inflację w sposób niemal trwały, jest systematyczny wzrost cen paliw. Wprawdzie akurat teraz mamy do czynienia z lekką ich obniżką przez większość rafinerii, ale przy tak silnie zmonopolizowanym rynku paliwowym można stawiać wszystkie pieniądze przeciwko orzechom laskowym, że za kilka dni dojdzie do kolejnej - bodaj trzynastej w tym roku - podwyżki cen benzyny. To zaś ma bezpośredni - wręcz automatyczny - wpływ na ruch w górę cen, nie tylko transportu, ale i większości usług. A jak uczy statystyka, to właśnie usługi mają największy wpływ na kształtowanie się wskaźnika inflacji.

I niestety - sprawdziło się. Nie znamy wprawdzie wskaźnika wzrostu cen usług - wyliczany jest on tylko raz w miesiącu, ale podstawowe produkty rolne zdrożały w omawianym okresie bardzo wyraźnie. W pierwszej połowie lipca w stosunku do końca czerwca pieczywo i produktu zbożowe zdrożały aż o 3,0 proc., przy czym pieczywo - nawet o 4,0 proc., natomiast mięso o 1,8 proc. W stosunku do sytuacji sprzed miesiąca pieczywo było droższe aż o 9,8 proc. Równocześnie cukier i wyroby cukiernicze zdrożały o 3,8 proc., zaś owoce o 2,9 proc. Nie był tego w stanie zrekompensować spadek cen warzyw o 13,2 proc.

Analitycy nie są zgodni co do przebiegu inflacyjnych wydarzeń w następnych miesiącach - najbardziej pesymistyczne oceny dotyczące lipca mówią nawet o 11-procentowej stopie inflacji. I także mogą się sprawdzić.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Niemożliwe | pieczywo | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »