Jukos niewypłacalny

Jukos nie jest w stanie spłacić pożyczki w wysokości miliarda dolarów - uznała grupa banków-wierzycieli spółki. Koncern naftowy ma do jutra uregulować ponad 3 miliardy dolarów zaległych podatków. Jeśli tego nie zrobi, może zbankrutować albo jego aktywa przejmie państwo - spekulują analitycy.

Jukos nie jest w stanie spłacić pożyczki w wysokości miliarda dolarów - uznała grupa banków-wierzycieli spółki. Koncern naftowy ma do jutra uregulować ponad 3 miliardy dolarów zaległych podatków. Jeśli tego nie zrobi, może zbankrutować albo jego aktywa przejmie państwo - spekulują analitycy.

Rosyjski koncern naftowy otrzymał stanowisko kilku banków z Europy Zachodniej w piątek, ale poinformował o nim dopiero wczoraj. Inwestorzy, mimo że są już przyzwyczajeni do złych wieści ze spółki, zareagowali nerwowo. Kurs akcji na moskiewskiej giełdzie Micex z miejsca spadł o ponad 10%. Wszystko przez władze Jeśli koncern zostanie uznany za niewypłacalny, banki będą mogły w każdej chwili zażądać pełnej i przedterminowej spłaty długu.

Według agencji Reutera, w skład konsorcjum, które udzieliło spółce miliardowego kredytu, wchodzą m.in. Societe Generale, Citibank, Deutsche Bank i HSBC. Dyrektor finansowy Bruce Misamore, cytowany na oficjalnej stronie internetowej firmy, stwierdził, że za doprowadzenie spółki o największej w Rosji zdolności kredytowej do niezamierzonej i wywołanej sztucznie niewypłacalności, a wręcz możliwości bankructwa odpowiadają władze państwowe.

Reklama

Koncern zapowiedział, że może podjąć stosowne kroki w obronie swoich praw. W ostatnim czasie właśnie za sprawą urzędników rosyjskiej administracji sytuacja Jukosu staje się z dnia na dzień coraz trudniejsza. Koncern ma czas do jutra, by przelać na konto rosyjskiego fiskusa równowartość 3,4 mld USD tytułem niezapłaconych podatków za 2000 r. Najprawdopodobniej pieniędzy jednak nie przekaże, bo na mocy piątkowej decyzji sądu arbitrażowego jego konta bankowe i aktywa pozostają w dalszym ciągu zamrożone. Co więcej, właśnie w piątek rosyjskie władze podwyższyły Jukosowi podatkowy rachunek o kolejne 3,4 mld USD za 2001 r. W tym przypadku termin zapłaty nie został jeszcze ustalony. Zapowiedziano już kontrole dotyczące kolejnych lat i wartość roszczeń najprawdopodobniej wyraźnie wzrośnie.

Rok za kratkami

Nie można wykluczyć, że w najbliższym czasie powtórzą się naloty oddziałów rosyjskiej milicji na moskiewską centralę koncernu, mogące skutecznie sparaliżować jego działalność. Podczas akcji, do której doszło w minioną sobotę, milicja przez kilka godzin przeszukiwała biura spółki. Prokuratorzy zabrali dyski wielu komputerów i kartony dokumentów. Kluczowe dla organizacji wydobycia i sprzedaży ropy naftowej serwery pozostały jednak nienaruszone. Kłopoty Jukosu zaczęły się niemal dokładnie rok temu, gdy jeden z głównych akcjonariuszy koncernu, Płaton Lebiediew, powędrował za kratki. Oficjalnym powodem aresztowania było uchylanie się od płacenia podatków i przestępstwa prywatyzacyjne. Na jesieni pod podobnymi zarzutami w areszcie znalazł się twórca potęgi koncernu, najbogatszy Rosjanin, Władimir Chodorkowski. Obserwatorzy twierdzą jednak, że prawdziwa przyczyna aresztowania leży gdzie indziej - Chodorkowski sympatyzował z opozycyjnymi wobec Kremla partiami politycznymi, wspierając je również finansowo. Dla związanego z prezydentem Władimirem Putinem obozu politycznego stanowił więc zagrożenie, które należało wyeliminować.

Zmiana właściciela?

Jak potoczą się dalsze losy rosyjskiego koncernu? W obecnej sytuacji, mając związane ręce i skarbówkę na karku, Jukos mógłby już ogłosić bankructwo. Na razie zagroził wstrzymaniem wydobycia. Taki krok zachwiałby jednak światowym rynkiem ropy naftowej, a tego wszyscy chcą uniknąć. Spółka codziennie wydobywa 1,7 mln baryłek surowca i odpowiada za 20% eksportu z Rosji, drugiego po Arabii Saudyjskiej największego sprzedawcy ropy na świecie. Wczoraj baryłka Brent na giełdzie w Londynie zdrożała o blisko 50 centów, do 36,41 USD. Analitycy są zgodni, że w rozgrywce między Kremlem a Jukosem chodzi nie o doprowadzenie do upadłości, ale o przejęcie kontroli nad spółką. Zresztą prezydent Putin niedawno publicznie zapewniał, że nie pozwoli, by koncern zbankrutował. Jeśli Jukos nie wyrobi się ze spłatą zaległych podatków, władze będą miały otwartą drogę do przejęcia jego aktywów.

Dostawy dla Orlenu niezagrożone

Poprzez stowarzyszoną szwajcarską spółkę Petroval Jukos jest największym dostawcą ropy naftowej dla PKN Orlen. Przedstawiciele rosyjskiego koncernu twierdzą, że mimo sobotniego przeszukania siedziby firmy w Moskwie, eksport do Polski nie został zagrożony. "Dostawy ropy koncernu Jukos do Polski są i będą kontynuowane na dotychczasowych zasadach. (...) Transport ropy jest opłacony, a eksport do Polski jest realizowany zgodnie z ustalonym harmonogramem na lipiec" - czytamy w wydanym wczoraj oświadczeniu przedstawicielstwa rosyjskiej spółki w naszym kraju.

Tomasz Goss-Strzelecki

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: analitycy | Jukos | koncern
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »