Kamery nagrały złodzieja, ale policja nie może go namierzyć. "Jakim cudem?"
Czy łatwo odzyskać zgubione pieniądze? Choć mogłoby się wydawać, że w dobie mediów społecznościowych i wszechobecnego monitoringu każda znaleziona rzecz powinna wrócić do właściciela, to nie zawsze tak się dzieje. Przekonał się o tym pan Mateusz, któremu w marcu w jednym z marketów w Zielonej Górze z portfela wypadło 600 zł. Z czasem okazało się, że osoba, która przywłaszczyła sobie pieniądze została nie tylko nagrana przez sklepowe kamery, lecz również zapłaciła kartą, co - zdaniem poszkodowanego - powinno ułatwić zidentyfikowanie jej. Policja twierdzi jednak, że sprawcy nie da się namierzyć.
Jak podaje serwis tvn24.pl, pod koniec marca w godzinach wieczornych pan Mateusz wybrał się do jednego ze sklepów w Zielonej Górze. O tym, że zgubił 600 zł, przekonał się kilkanaście minut po opuszczeniu marketu, gdy był już w drodze do domu.
Zrozpaczony mężczyzna poprosił swojego kolegę, żeby ten udał się do sklepu i sprawdził, czy ktoś nie znalazł gotówki. "Chodziłem, sprawdzałem, czy gdzieś nie leżą banknoty. (...) Pojawiła się kierowniczka, która powiedziała, że pójdzie przejrzeć monitoring" - powiedział w rozmowie z serwisem pan Marcin.
Powołując się na informacje uzyskane od kierowniczki sklepu, pan Mateusz podaje, że gotówkę, która wypadła mu przy kasie, zabrał inny klient. Mężczyzna schował banknoty do kieszeni, a za swoje zakupy zapłacił kartą. "Zapewniono mnie, że jakość monitoringu jest bardzo dobra, więc byłem pewien, że sprawa szybko się wyjaśni" - dodał poszkodowany.
Pan Mariusz zgłosił sprawę na policję, gdzie polecono mu, żeby sam skontaktował się z przedstawicielami marketu z prośbą o zabezpieczenie monitoringu z pechowego dnia. W odpowiedzi usłyszał, że nagranie - o "świetnej jakości" - jest zabezpieczone.
Po kilku miesiącach pan Mateusz otrzymał pismo, w którym zielonogórscy policjanci informowali go o tym, że nie udało się ustalić sprawcy wykroczenia. "Skoro policja ma nagranie z wizerunkiem sprawcy i wie, kiedy i jaką kartą płacił, to jakim cudem nie udało się go namierzyć?" - pyta poszkodowany, którego słowa przytacza tvn24.pl.
Dlaczego tak się stało? Okazuje się, że ustalenie tego, do kogo należy karta płatnicza, nie było wcale takie proste. "Jest nam ekstremalnie przykro, że sprawa skończyła się w taki sposób" - przekazała podinsp. Małgorzata Barska z KMP Zielona Góra.
Kradzież 600 zł kwalifikowana jest obecnie jako wykroczenie. "To ważne w kontekście przeszkód, które napotkaliśmy" - wskazała podinsp. Barska. Wyjaśniła, że choć policjanci uzyskali dane karty należącej do sprawcy, to sąd nie zgodził się na zwolnienie banku z tajemnicy bankowej, a to z kolei uniemożliwiło powiązanie ich z konkretnym nazwiskiem.
A co z materiałem pochodzącym ze sklepowego monitoringu? "Twarz sprawcy została rozesłana do wszystkich naszych policjantów, ale nikt go nie rozpoznał" - dodała podinsp. Małgorzata Barska z zielonogórskiej policji. Opublikowanie wizerunku sprawcy również nie wchodzi w grę, bo - jak podkreśliła - w sprawie wykroczeń prokurator nie wyraża zgody na takie działania.