Kataster tuż tuż

W czwartek rząd zaakceptował biznesplan budowy zintegrowanego systemu informacji o nieruchomościach (ZSIN), zwanego popularnie katastrem. Ogromne koszty, kilka lat prac i fiskus będzie miał zintegrowany system katastralny. Ma m.in. podnieść atrakcyjność inwestycyjną Polski.

Przygotowany przez specjalny międzyresortowy zespół ekspertów plan szacuje koszty katastru na 2,6 mld zł, z czego 1,2 mld zł ma kosztować budowa i integracja systemów ewidencji, a 1,4 mld zł powszechna taksacja (wycena nieruchomości). Dodatkowo państwo będzie musiało rocznie wydać 155 mln zł na utrzymanie i aktualizację systemu.

Po co to wszystko? Rząd przekonuje, że dla podniesienia atrakcyjności inwestycyjnej Polski, sprawnego funkcjonowania państwa i gospodarki, poprawienia obiegu informacji. Słowem: ułatwienia życia obywatelom (podatnikom). Ci ostatni nie wierzą w piękne słowa i obawiają się przede wszystkim kolejnego niesprawiedliwego podatku.

Reklama

Kto ma rację? Trzy w jednym nowym podatku w biznesplanie jest niewiele. Dokument skupia się na podsumowaniu zakończonych prac i planach na lata 2004-2005. Dotąd (od 1999 r.) wydaliśmy na kataster blisko 450 mln zł. Przy czym w ostatnich dwóch latach nastąpił postęp w inwestycjach (100 mln zł w 2002 r. i około 160 mln zł w 2003 r.).

W latach 2004-2005 ma nastąpić jeszcze wyraźniejsze przyspieszenie - chcemy wydać 106 mln EUR (blisko 480 mln zł). Finansowanie zapewnić ma głównie budżet, ale też kilka programów unijnych (m.in. PHARE) i Bank Światowy. To i tak, zdaniem autorów biznesplanu, nie wystarczy.,,W celu zapewnienia właściwego wdrożenia ZSIN istnieje pilna potrzeba uruchomienia w latach 2004-2005 dodatkowych środków finansowych w kwocie 100 mln zł" - napisano w dokumencie.W zamian mamy otrzymać trzon (projekt ma być realizowany do 2008 r.) zintegrowanego katastru - systemu trzech głównych komunikujących się ze sobą rejestrów: ewidencji gruntów i budynków, ksiąg wieczystych i ewidencji podatkowej nieruchomości, połączonych platformą elektroniczną. System będzie też nieco luźniej powiązany z 23 innymi rejestrami państwowymi (m.in PESEL, NIP i REGON).

Docelowo kataster zbierze w formie elektronicznej dane opisowe i graficzne o blisko 20 mln budynkach i lokalach, księgach wieczystych, gruntach. Projekt jest ogromny, dlatego współpracują przy nim aż cztery resorty: finansów, sprawiedliwości, infrastruktury i gospodarki. Prace koordynuje główny geodeta kraju. Bez znieczulenia O katastrze głośno jest jednak już od jakiegoś czasu nie z powodu wielkości projektu, ale celu, do którego prowadzi - wprowadzenia podatku od wartości (a nie jak dotąd - powierzchni) nieruchomości. Społeczeństwo obawia się, że będzie płacić o wiele więcej niż obecnie. Stąd jak tylko pojawia się hasło kataster, towarzyszą mu protesty zbulwersowanych pazernością państwa. Autorzy biznesplanu dostrzegają niebezpieczeństwo, stąd niemal cały rozdział poświęcili na opisanie środków zaradczych - akcji informacyjnej zorganizowanej wspólnie z mediami, cyklicznym konferencjom prasowym itp. Przestrzegają przed myleniem katastru z podatkiem, bo to dwa różne pojęcia, a rejestry mają się wszystkim opłacić. Podatku katastralnego ma zresztą nie być co najmniej do 2006 r. Nie musi on być też liczony od wartości całej nieruchomości, ale np. od 40 czy 70 proc., jak to jest w innych krajach europejskich. Trudno jednak przypuszczać, że jeśli ktoś będzie miał zapłacić więcej niż teraz, stanie się zwolennikiem nowych regulacji.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: nieruchomości | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »