Każdy dopłaci do 370 zł do PZU

Od 160 do 370 zł będzie kosztować statystycznego Polaka konflikt o prywatyzację PZU. Pierwsze od marca tego roku spotkanie przedstawicieli rządu i Eureko nic nie wniosło. Szansą na zmniejszenie kosztów sporu jest wprowadzenie PZU na giełdę.

Mniejszy wydatek budżet poniesie, jeśli na rozpoczynającej się jutro rozprawie sąd nie uzna argumentów strony polskiej, że pierwszy etap postępowania arbitrażowego trzeba anulować, bo Trybunał Arbitrażowy nie był właściwy do rozstrzygania tej sprawy.

Nasz rząd twierdzi, że zgodnie z zapisami umowy prywatyzacyjnej, sporami z nią związanymi powinien zajmować się sąd polski. Przypomnijmy, że ponad rok temu Trybunał orzekł, że polski rząd nie wywiązał się z umowy prywatyzacyjnej PZU.

W takim wypadku rozpocznie się drugi etap arbitrażu, w którym sędziowie zdecydują o wysokości odszkodowania i sposobie realizacji umowy prywatyzacyjnej. Nie opóźni go nawet ewentualne wykluczenie arbitra wybranego przez Eureko, Stephena Schwebla, którego strona polska oskarża o brak obiektywizmu. Holendrzy wskażą po prostu nowa osobę.

Jak wysokie będzie odszkodowanie?

Reklama

Eureko, proponując polskim władzom na przełomie 2005 i 2006 roku ugodę przed sądem, mówiło o 6 mld zł odszkodowania, a wiceprezes Eureko, Ernst Jansen, straszył, że roszczenie rośnie o 1 mld zł rocznie.

Jak juz pisaliśmy na łamach GP (nr 192) sąd może też zdecydować o sposobie sprzedaży obiecanych w umowie prywatyzacyjnej 21 proc. akcji PZU. Eureko chce zapłacić za nie w cenach z 2000 roku, czyli 2,1 mld zł. Ale w umowie prywatyzacyjnej jest też przewidziany wariant, w którym sprzedaż akcji następuje równolegle z wprowadzeniem spółki na giełdę i wtedy cena transakcyjna zostanie ustalona w oparciu o wycenę rynku. Według cen stosowanych ostatnio przy transakcjach sprzedaży akcji PZU taki pakiet może być wart około 5 mld zł.

Przy takim scenariuszu Eureko kupiłoby akcje od skarbu państwa za środki uzyskane z odszkodowania. A do budżetu wróciłaby przynajmniej część pienięzy. Przypomnijmy jednak, że Ernst Jansen podkreślał, że nie zależy mu na pieniądzach, ale na debiucie PZU na giełdzie i przejęciu kontroli nad spółką. To rzeczywiście dla Eureko kluczowa sprawa, bo holenderska firma sama chce wejść na giełdę, a bez wyjaśnienia sprawy PZU nie ma co mówić o powodzeniu emisji jej akcji. Można zakładać, że gdyby strona polska usiadła do rozmów, w takiej sytuacji porozumienie byłoby możliwe.

Ani słowa o konflikcie

Na razie jednak nie zanosi się na żaden kompromis, bo wczoraj odbyło się pierwsze od marca tego roku spotkanie przedstawicieli MSP i Eureko. Nie rozmawiano jednak o sposobach rozwiązania konfliktu.

- Przez niemal dwie godziny dyskutowaliśmy o ostatnich decyzjach zarządu PZU - mówi Michał Nastula, prezes Eureko Polska.

Chodziło głównie o kwestie ograniczania kompetencji członków zarządu PZU mianowanych przez Eureko: Joyce Deriga i Piotra Kowalczewskiego.

Eureko nie podoba się też pomysł zwołania na 10 listopada NWZA, na którym skarb państwa chce cofnąć absolutorium udzielone na lipcowym walnym poprzedniemu zarządowi i nagrodę roczną dla prezesa Cezarego Stypułkowskiego. Holendrzy podnosili też, że obecny prezes firmy nie ma doświadczenia w zarządzaniu firmą ubezpieczeniową.

Kosztowne unieważnienie

Wygląda więc na to, że polski rząd nie chce rozmawiać o polubownym rozwiązaniu konfliktu, zanim ostatecznie nie wyjaśni się sytuacja. Zmierza raczej w kierunku unieważnienia umowy prywatyzacyjnej, czego domagają się posłowie. Argumentów ma dostarczyć postępowanie prokuratorskie.

Problem w tym, że ewentualne przejęcie przez państwo kontroli nad PZU byłoby dużo kosztowniejsze. W takim przypadku Eureko również zażądałoby odszkodowania. Dodatkowo, chcąc pozbyć się Holendrów ze spółki, trzeba by wykupić od nich akcje. Nawet przy cenach z okresu prywatyzacji byłoby to ponad 3 mld zł, a przy obecnej wycenie papierów na rynku wtórnym nawet nieco ponad 8 mld zł. Wraz z odszkodowaniem renacjonalizacja PZU kosztowałaby nawet 14 mld zł.

Pieniądze pochodziłyby oczywiście z budżetu państwa, w którym konieczne byłoby stworzenie odpowiedniej rezerwy. Za spór o PZU wszyscy Polacy zapłaciliby w tym wariancie prawie po 370 zł na głowę.

MOŻLIWE SCENARIUSZE

Jutrzejsza rozprawa jest kluczowa dla obecnego etapu sporu pomiędzy Eureko a skarbem państwa. Belgijski sąd zdecyduje, czy to polskie sądy powinny rozstrzygnąć konflikt, co byłoby podstawą do unieważnienia pierwszego etapu arbitrażu.

Wariant I
Sąd uznaje, że Trybunał Arbitrażowy nie był właściwy do rozstrzygania sporu:
spór schodzi z forum międzynarodowego na grunt polski,
rząd składa wniosek o unieważnienie prywatyzacji,
w przypadku renacjonalizacji PZU, Eureko domaga się odszkodowania (6 mld zł), a skarb pańśtwa powinien wykupić akcje firmy (8 mld zł) wówczas koszt dla każdego Polaka wyniesie 370 zł na głowę.

Wariant II
Sąd uznaje, że Trybunał Arbitrażowy był właściwy do rozstrzygnięcia sporu:
rozpoczyna się drugi etap arbitrażu,
sędziwie określają wysokość odszkodowania i sposób realizacji umowy,
koszt dla podatników to 6 mld zł odszkodowania (obciążenia po 160 zł na Polaka); w optymistycznym wariancie część z tej kwoty będzie zrekompensowana przez wpływy z zakupu akcji przez Eureko za 2,1-5 mld zł.

Marcin Jaworski

OPINIE

Emil Wąsacz, minister skarbu od października 1997 r. do sierpnia 2000 r., podjął decyzję o sprzedaży PZU:

Nie widzę przesłanek do unieważnienia prywatyzacji. Umowa została zawarta w dobrej wierze przez obie strony, z poszanowaniem wszelkich reguł prawa.

Nic mi nie wiadomo, żeby Eureko kupiło akcje PZU za środki pochodzące z kredytu, co jest jednym z argumentów zwolenników unieważnienia. Cała procedura sprzedaży również została przeprowadzona zgodnie z zasadami. Nie ma przepisów zakazujących przyznania potencjalnemu inwestorowi wyłączności na negocjacje. Nie można też czynić zarzutu, że wybrano mniejszą firmę, skoro oferowała ona wyższą cenę.

Andrzej Chronowski minister skarbu od sierpnia 2000 r. do lutego 2001 r., wystąpił z wnioskiem do sądu o unieważnienie umowy prywatyzacyjnej

Zdecydowanie można unieważnić prywatyzację PZU. Składając wniosek do sądu, wskazałem 10 punktów, w których inwestor naruszył umowę prywatyzacyjną. Pierwszy to kwestia opóźnienia w wypłacie premii za wyniki, którą Eureko uregulowało z dwumiesięcznym opóźnieniem po mojej interwencji. Do nich sejmowa komisja śledcza dodała jeszcze osiem. Przypomnę, że w komisji byli reprezentanci wszystkich opcji politycznych, co pokazuje, że moja decyzja była merytoryczna, a nie polityczna.

Wiesław Kaczmarek minister skarbu od października 2001 r. do stycznia 2003 r., odstąpił od realizacji drugiej umowy dodatkowej dotyczącej sprzedaży 21 proc. akcji PZU

Nie ma żadnych podstaw do unieważnienia umowy. Jeśli miały miejsce jakieś błędy, to wystąpiły one po stronie polskiej. Próba anulowania umowy tylko w oparciu o to, że ktoś czegoś nie sprawdził czy pomylił się, jest po prostu niepoważna i podważa wiarygodność skarbu państwa. Rozsądnym wyjściem była próba ugody z inwestorem, ale w tym parlamencie na racjonalność decyzji nie można liczyć.

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »