KE: Grecja traci 60 mld euro na nieściągniętych podatkach
Grecki fiskus traci ok. 60 miliardów euro z powodu niezebranych podatków - poinformował w czwartek w raporcie szef specjalnego zespołu zadaniowego (task force) ds. Grecji w Komisji Europejskiej Horst Reichenbach. Grupa może pracować w Atenach nawet 2-3 lata.
W czwartek KE przedstawiła pierwszy raport z pracy powołanej w lipcu przez szefa KE grupy zadaniowej ds. Grecji. Grupa złożona z ekspertów, KE, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz krajów członkowskich (m.in. Niemiec i Holandii) pomaga władzom Grecji w zbudowaniu skutecznego systemu poboru podatków.
Z 60 miliardów euro niezebranych podatków aż 8 miliardów można by ściągnąć natychmiast, co pomogłoby Atenom w redukcji ogromnego deficytu budżetowego. Natomiast ok. 30 miliardów zaległych podatków jest przedmiotem przeciągających się sporów prawnych, których rozstrzygnięcie może potrwać od 7 do 12 lat.
Reichenbach podkreślił, że wzmocnienie mechanizmu rozstrzygania sporów podatkowych będzie jednym z priorytetów jego zespołu.
Aby zwiększyć ściągalność podatków Grecja rozpoczęła pod koniec października rozmowy ze Szwajcarią w sprawie greckich obywateli, którzy ulokowali oszczędności w Szwajcarii, by uniknąć płacenia podatków u siebie w kraju. Podobną umowę zawarły ze Szwajcarią Wielka Brytania i Niemcy. Umowy te bada obecnie KE pod kątem zgodności z prawem unijnym. KE przestrzegła w czwartek, że choć takie umowy są kuszące, bo mogą zwiększyć przychody podatkowe, muszą być jednak zgodne z unijnymi dyrektywami.
"Grecja jest bardzo specyficzna, jeśli chodzi o system podatkowy" - powiedziało PAP źródło unijne. Wyjaśniło, że 50 proc. aktywnych zawodowo Greków jest zatrudnionych, a druga połowa to "samozatrudnieni niezależni specjaliści", których podstawa podatkowa jest niższa niż w przypadku tych zatrudnionych.
Źródło oceniło, że pobudzenie wzrostu gospodarczego w Grecji jest w obecnych warunkach trudne. "Jest wiele przeszkód wzrostu w Grecji, główny to problem z uzyskaniem środków finansowych" na inwestycje - powiedziało dalej źródło. Dodało, że grecki system bankowy jest sparaliżowany przez dług publiczny. Wyraziło też wątpliwości w kwestii możliwych przychodów z prywatyzacji. "Prywatyzacja jest wyzwaniem, trojka (eksperci UE, EBC i MFW oceniający greckie reformy) powinna głęboko się zastanowić, jaki cel przychodów z prywatyzacji jest możliwy" - mówi źródło unijne. Zaznaczyło też, że wiele jest do zrobienia po stronie greckiej, by poprawić atrakcyjność inwestowania w kraju.
By pobudzić finansowanie KE zaproponowała system gwarancji kredytów oparty na funduszach unijnych. Taki mechanizm "podziału ryzyka" mógłby wynieść 1,5 mld euro. KE chciałaby, by fundusze zostały pozyskane z pożyczek organizacji finansowych jak Europejski Bank Inwestycyjny, które byłyby gwarantowane unijnymi funduszami strukturalnymi.
Czytaj raport specjalny Biznes INTERIA.PL "Teraz tonie Grecja. Kto następny?"
Żeby zgodnie z planem naprawczym zwiększyć dochody budżetu, Grecja powinna pozyskać z prywatyzacji 5 mld euro do końca roku. Grecja wciąż czeka na szóstą transzę 8 mld ze 110 mld euro przyznanej w ub.r. pożyczki. By ją dostać, musi - poza zobowiązaniami politycznymi - udowodnić, że jej dług jest spłacalny, a to znaczy, że przyjmuje warunki drugiego pakietu pomocowego wartości 130 mld euro.