Koniec z rosyjskim gazem. Czy dostawy błękitnego paliwa są zabezpieczone?
W I kwartale 2023 roku Polska w ogóle nie importowała rosyjskiego gazu - zwraca uwagę Polski Instytut Ekonomiczny i podkreśla, że rok 2022 był dla polskiego sektora gazowego przełomowy.
- W 2022 roku zmieniły się nie tylko źródła importu, cena, wielkość konsumpcji, ale i kierunki przepływu gazu
- W ubiegłym roku tylko 20 proc. importu gazu pochodziło z Rosji, a w I kwartale 2023 r. Polska w ogóle nie importowała rosyjskiego gazu
- W 2022 r. rozpoczęły pracę trzy nowe interkonektory: Baltic Pipe, Polska-Litwa i Polska-Słowacja
Wojna w Ukrainie gruntownie przemodelowała strukturę dostaw gazu do Europy. Rok 2022 okazał się przełomowy nie tylko dla naszego kraju - zerwanie z rosyjskimi dostawami zmusiło Europę do zadbania o zapełnienie magazynów i podjęcia kroków w celu ograniczenia zużycia błękitnego paliwa.
Wiosną 2023 roku wydaje się, że oba te zadania zostały wykonane wystarczająco dobrze, a Polska może być przykładem udanej dywersyfikacji dostaw dla całej UE.
W 2022 roku zmieniły się nie tylko źródła importu, cena, wielkość konsumpcji, ale i kierunki przepływu gazu. W 2021 r. rosyjski gaz stanowił około 87 proc. gazu importowanego do Polski, wliczając przesył do Niemiec gazociągiem jamalskim. W 2022 r. tylko 20 proc. importu gazu pochodziło z Rosji, a w I kwartale 2023 r. Polska w ogóle nie importowała rosyjskiego gazu - wylicza PIE.
Czym, w tak krótkim czasie, zastąpiliśmy rosyjskie dostawy? Tak zadane pytanie nie opisuje rzetelnie sytuacji. Zastąpienie rosyjskich dostaw nie trwało krótko - to efekt wielu lat stopniowego budowania alternatywnych dróg zaopatrzenia.
Dywersyfikacja dostaw, o której tak wiele mówiono w ostatnich latach, zaowocowała możliwością zaopatrzenia w surowiec w warunkach wojennych, gdy rosyjskie dostawy zostały odcięte.
Import LNG i gazu przez Baltic Pipe stanowił 85 proc. importu w I kwartale 2023 r. Gdyby nie gaz z Baltic Pipe, Polska w I kwartale 2023 r. mogłaby być zmuszona ograniczyć swoje obecne zużycie gazu o 44 proc. - wylicza PIE, pokazując, w jakich kłopotach bylibyśmy, gdyby nie budowa terminala gazowego w Świnoujściu i gazociągu Baltic Pipe.
Przed rosyjską inwazją gaz w Polsce płynął ze wschodu na zachód. Obecnie zaś płynie z zachodu na wschód i z północy na południe - zwraca uwagę PIE i podkreśla role tzw. interkonektorów, które pozwalają na wspólną, międzynarodową kontrolę zaopatrzenia w błękitne paliwo.
W 2022 r. rozpoczęły pracę trzy nowe interkonektory: Baltic Pipe, Polska-Litwa i Polska-Słowacja. W ujęciu średniodobowym - jak pokazuje analiza PIE - przełożyło się to na ponad trzykrotny wzrost importu gazu netto z kierunku północnego (LNG, Baltic Pipe, Litwa) w I kwartale 2023 r. w porównaniu z 2021 r. Niemcy z importera stały się eksporterem netto gazu do Polski, która jest obecnie eksporterem netto gazu do... Ukrainy. Wiele wskazuje na to, że bezpieczeństwo zaopatrzenia w gaz Ukrainy spadnie na kraje Zachodu nie tylko w "wojennych czasach", ale także w perspektywie wielu lat.
Warto wspomnieć, że kolejnym krokiem będzie najpewniej budowa interkonektora Stork II, który ponad dwukrotnie zwiększy możliwości przesyłu gazu pomiędzy Polską i Czechami, oraz terminalu gazowego w Gdańsku, który podniesie możliwości importu LNG dla państw regionu.
(js)
Zobacz również: