W skrócie
- Liczba wniosków o dofinansowanie w programie Czyste Powietrze drastycznie spadła - komentatorzy mówią o "katastrofie".
- Nowe, surowsze zasady programu Czyste Powietrze skutecznie zniechęcają wielu właścicieli budynków do składania wniosków o wsparcie.
- Mieszkańcy starych kamienic pozostali poza głównym strumieniem wsparcia, a proces likwidacji kopciuchów mocno wyhamował.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Po głośnym zawieszeniu programu Czyste Powietrze w listopadzie 2024 roku (powodem były liczne nieprawidłowości w przyznawaniu i rozliczaniu dotacji) finansowe wsparcie już na nowych zasadach ruszyło niezwykle ospale - dość powiedzieć, że w "rekordowych" tygodniach na przełomie lipca i sierpnia br. liczba składanych wniosków sięgnęła i nieco przekroczyła 2 tys. tygodniowo (to wielokrotnie mniej niż w poprzednich latach).
- Oczywiście rozumiemy powody ubiegłorocznego zawieszenia programu i konieczność zmiany jego zasad, ale ten rok pokazał, że ktoś przesadził - mówi Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego. - Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że gminy nie są już chętne do mocnego wspierania programu. Także mieszkańcy już na starcie są zniechęceni, gdy dowiadują się, jakim wymogom będą musieli sprostać - dodaje.
Nowe zasady programu "Czyste Powietrze" wciąż zniechęcają potencjalnych uczestników
Jak się okazuje, zaporą nie do przejścia dla wielu właścicieli budynków jest już konieczność wykonania audytu energetycznego (koszt przekraczający 1 tys. zł) bez gwarancji zakwalifikowania się do programu. Także perspektywa ewentualnych licznych kontroli zniechęca potencjalnych uczestników programu. Nie bez znaczenia pozostaje konieczność uzyskania świadectwa charakterystyki energetycznej po zakończeniu inwestycji.
- W gminach słyszę teraz, że "my już nie chcemy sprzedawać tego programu, bo to jest trudne" - relacjonuje nam Piotr Siergiej i zwraca uwagę na niechęć, a nawet strach przed programem, który został zawieszony w ubiegłym roku w atmosferze skandalu.
- Pamiętajmy też, że przez całe lata program wspierał prostą wymianę źródła ciepła - na przykład węglowego kopciucha na nowoczesny kocioł gazowy. To się zmieniło - teraz kotły gazowe nie są już wspierane, a sama wymiana źródła ciepła też nie jest wystarczająca - wylicza Piotr Siergiej i przypomina o koniecznej kosztownej termomodernizacji budynku, która finalnie potrafi wywindować koszty przedsięwzięcia grubo ponad 100 tys. zł. - Nawet z obiecanym rządowym wsparciem tak kosztowna inwestycja potrafi przerazić wielu właścicieli budynków - mówi rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
Liczba wniosków o dotacje to "katastrofa"
O fatalnych wynikach nowej odsłony rządowego wsparcia mówi też dla kanału "Strefa budownictwa" na YouTube Piotr Woźny - były szef NFOŚiGW i współtwórca programu Czyste Powietrze.
"Ok. 35 tys. wniosków w pierwszym półroczu (...) to katastrofa" - komentuje, zaznaczając, że sama liczba wniosków oczywiście nie powinna być jedyną miarą jakości programu.
Były szef NFOŚiGW zwraca jednak uwagę, że poważnym mankamentem w realizacji programu jest choćby brak integracji oddziałów funduszu ochrony środowiska z Centralną Ewidencją Emisyjności Budynków (CEEB).

Nie dla wszystkich Czyste Powietrze. O tych kamienicach zapomniano
W tegorocznym rankingu smogowych rekordzistów Polskiego Alarmu Smogowego po raz kolejny zwyciężyła dolnośląska Nowa Ruda. To niewielkie, pogórnicze miasto położone jest w sudeckiej kotlinie, a zabudowa - zwłaszcza w starszej części miejscowości - to poniemieckie kamienice, z mieszkaniami ogrzewanymi piecami węglowymi.
- Nowa Ruda stała się już symbolicznym czarnym punktem na smogowej mapie Polski, a ja trochę na przekór powiem, że doceniam postępowanie włodarzy miasta, którzy z premedytacją postanowili umieścić stację mierzącą poziom zanieczyszczeń w samym centrum, w miejscu z definicji narażonym na zaleganie smogu - mówi Interii Biznes Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. Nie jest tajemnicą, że władze wielu innych miejscowości narażonych na przekroczenie smogowych norm (nawet położonych w pobliżu Nowej Rudy - w popularnej wśród turystów i kuracjuszy Kotlinie Kłodzkiej) starały się smogowe "czujki" przenieść z centrum na obrzeża.
- Takie miejscowości jak Nowa Ruda, a jest ich na Dolnym Śląsku sporo, to idealny przykład wyłomu w walce o czyste powietrze - tłumaczy Krzysztof Smolnicki i dodaje, że program Czyste Powietrze niejako z definicji został skierowany do właścicieli domów jednorodzinnych.
- To bogactwo niszczejącej już w dolnośląskich miasteczkach poniemieckiej zabudowy, z mieszkaniami opalanymi węglem, daje efekt w postaci ponad 70 dni smogowych w roku w Nowej Rudzie - tłumaczy Krzysztof Smolnicki i dodaje, że mieszkańcy tych kamienic nie mogli skorzystać z programu Czyste Powietrze, choć kierowany był do nich, znacznie mniej popularny program "Ciepłe Mieszkanie".
Kopciuchy wciąż dymią. Proces ich likwidacji gwałtownie zahamował w 2025 roku
Kryzys programu Czyste Powietrze widać w liczbie nowych wniosków o dofinansowanie, jednak w wielu miejscach udało się rozprawić z kopciuchami. Dobrym przykładem jest Kraków, gdzie w 2024 roku po raz pierwszy w historii pomiarów żadna stacja pomiarowa w stolicy Małopolski nie odnotowała przekroczenia dopuszczalnego poziomu benzoapirenu. Polski Alarm Smogowy podkreśla, że wyższe stężenia zanotowano w uzdrowiskach - m.in. w Busku-Zdroju, Kudowie-Zdroju czy Rabce-Zdroju. Ale według danych GIOŚ (Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska), średnioroczne stężenie pyłu PM10, obliczone ze wszystkich stacji w kraju, w 2024 roku zwiększyło się o 7 proc. w porównaniu do roku 2023 roku.
- To niepokojące zjawisko - mówi cytowany wcześniej Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego. - Wziąwszy pod uwagę, że program Czyste Powietrze szoruje po dnie, nie odważyłbym się prognozować, że uporamy się z problemem kopciuchów w naszym kraju w ciągu najbliższych kilku lat - mówi Piotr Siergiej, który jeszcze niedawno oceniał, że takie pozaklasowe piece znikną z budynków w Polsce w ciągu 4-5 lat.
Jacek Świder
















