Koszmar mieszkańców dobiegł końca. Sąd zdecydował - sąsiad zapłaci za głośne hobby

Zapewne większość z nas miała kiedyś do czynienia z sąsiadem, który nie umiał uszanować zasad dotyczących ciszy nocnej. W takich sytuacjach zazwyczaj pomaga przeprowadzenie rozmowy, a w skrajnych przypadkach wezwanie policji. Wydarzenia, do których doszło w jednej z polskich wsi, pokazują, że takie sprawy mogą mieć swój finał w sądzie, a niesforny sąsiad może ponieść konsekwencje finansowe swoich działań.

Niezależnie od tego, czy mieszkamy na wsi w domu jednorodzinnym, czy w bloku w mieście, każdy z nas po powrocie z pracy chciałby zaznać spokoju i ciszy. Jak podaje "Rzeczpospolita", takiej możliwości nie mieli mieszkańcy jednej z wsi w województwie kujawsko-pomorskim, których życie zmieniło się w koszmar przez "samozwańczego DJ-a".

Problematyczny sąsiad. Był głuchy na prośby mieszkańców, sprawa trafiła do sądu

Z informacji przekazanych przez dziennik wynika, że mężczyzna o różnych porach dnia i nocy włączał muzykę, w tym często niskie basowe dźwięki. Poza tym regularnie grał na perkusji i krzyczał do mikrofonu

Reklama

Amator głośnej muzyki został uznany przez Sąd Rejonowy w Wąbrzeźnie za winnego zakłócania spokoju nocnego i porządku publicznego. Co ciekawe, pomimo wcześniejszego ukarania za podobne czyny, mieszkaniec wsi trzymał przed swoim domem głośniki estradowe, które - jego zdaniem - były odłączone.

Przekonywał mieszkańców, że to dla nich gra i są jego publicznością

Mężczyzna bronił się, twierdząc, że on również słyszy głośną muzykę, która na pewno nie dobiega z jego posesji. W przeciwieństwie do niego, mieszkańcy wsi nie mieli problemu ze wskazaniem miejsca, z którego dobiega hałas, i to właśnie na ich zeznaniach oparł się sąd. 

Z przekazanych przez nich infromacji wynikało, że zdaniem "samozwańczego DJ-a", są oni jego publicznością. Choć muzyczna działalność mężczyzny nie przeszkadzała wszystkim mieszkańcom, powołując się na wyrok sądu "Rzeczpospolita" podaje, że "jest to kwestia indywidualnych preferencji muzycznych i reakcji na dźwięki". 

Sąd: Zachowanie obwinionego było uporczywe

- Zgodnie z kodeksem wykroczeń, ten, kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, może zostać ukarany. Grozi mu areszt, ograniczenie wolności albo grzywna - przypomniał sąd. 

Organ podkreślił, że normalne jest organizowanie uroczystości i spotkań, którym towarzyszy muzyka. Jego zdaniem, ta sytuacja była inna, bo zachowanie obwinionego było uporczywe, a on sam miał świadomość tego, że notorycznie przekszkadza swoim sąsiadom. Sąd zobowiązał mężczyznę do zapłacenia kary grzywny w wysokości 5 tys. zł. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wyrok | cisza nocna | kara
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »