Kreatywna księgowość ministra Rostowskiego ratuje dług
Zadłużenie naszego kraju jest zgodne z planem. Ale tylko dzięki kreatywnej księgowości ministra finansów Jacka Rostowskiego. Minister po prostu zmienił sposób liczenia naszego zadłużenia. Nie uwzględnił w nim na przykład wydatków na drogi, które przeniósł do funduszu drogowego.
Ponieważ na papierze dług Polski w 2009 roku nie przekroczył 50 proc. naszego PKB, nie trzeba podejmować awaryjnych działań. - Widzimy, że gdyby nie ten trik księgowy, jakim było wyjęcie części zobowiązań z definicji długu, to dług ten byłby bliżej 51 proc., czyli przekroczylibyśmy ten poziom - mówi ekonomista Ryszard Petru.
Te 50 proc. to ustawowy pierwszy próg ostrożnościowy. Gdybyśmy go przekroczyli, to w przyszłym roku trzeba by zacisnąć pasa i pod groźbą kary nie zwiększać deficytu. Skutki tego odczułby każdy z nas.
- Minister Rostowski ma świadomość, że gdyby nie ten zabieg księgowy, przekroczylibyśmy ten poziom, ale wszyscy wiedzą, że jesteśmy na styk i bez tego zabiegu nic by nie wyszło - dodaje Petru.
A to już zły sygnał dla zagranicznych inwestorów, którzy na podstawie tych danych podejmują decyzję na przykład o tworzeniu u nas nowych miejsc pracy.
Krzysztof Berenda