Kryzys pochłonie 4 biliony dolarów!

W opublikowanym we wtorek raporcie Międzynarodowy Fundusz Walutowy na taką kwotę oszacował spadek wartości aktywów finansowych w USA, Europie i Japonii od 2007 r. do 2010 r.

Bardziej istotne od samej niewiele mówiącej cyfry są zjawiska działające w tle, które powodują, że majątek tracą nie tylko banki, ale również firmy produkcyjne, usługowe i przede wszystkim gospodarstwa domowe. Dane o inflacji potwierdzają, że spadek cen nie jest już teorią ekonomiczną, ale powraca do najważniejszych gospodarek. W ubiegły miesiącu inflacja przyjęła ujemną wartość w USA po raz pierwszy od 1955 r., a we wtorek dowiedzieliśmy się, że podobnie jest w Europie - spadają ceny producentów w Niemczech oraz inflacja konsumentów w Wielkiej Brytanii.

Reklama

Choć na pozór to informacja dobra z punku widzenia gospodarstw domowych, to w perspektywie dłuższej niż kilka tygodni zjawisko to przekłada się np. na zwolnienia pracowników (firmy nie mogą długo dopłacać do interesów). Aby pobudzić gospodarki to stopy procentowe obniżają te banki, które mają jeszcze pole do manewru - we wtorek uczyniły tak m.in. Kanada, Indie i Szwecja, co tylko potwierdza fakt, że mamy do czynienia ze zjawiskiem globalnym.

Na rynkach akcji po sześciotygodniowych wzrostach chętnych do zakupów wyraźnie brakuje, a ci z inwestorów, którzy wierzą, że dno bessy zostało już osiągnięte chcą poczekać na ceny niższe przynajmniej o kilkanaście procent. Główne indeksy z Europy Zachodniej do południa poruszały się na poziomach z wczorajszego zamknięcia (przypomnijmy, że spadały wówczas o 3-4 proc.), ale w drugiej połowie sesji górę wzięła chęć realizowania zysków, które na papierze zaczęły wyglądać coraz skromniej. Za oceanem dobrymi wynikami pochwalił się producent komputerów IBM, ale nie bez powodu uwaga koncentruje się przede wszystkim na sektorze finansowym.

Timothy Geithner poinformował, że z puli 700 mld USD przeznaczonej na ratowanie banków do dyspozycji rządu pozostało jeszcze 110 mld USD. Pytanie czy to wystarczająca kwota, aby zażegnać wszelkie problemy instytucji finansowych powinno pozostać bez odpowiedzi przynajmniej do 4 maja, gdy ujawnione zostaną rezultaty wnikliwej analizy składników bankowych bilansów. Tymczasem w Niemczech władze podjęły decyzję o utworzeniu nie jak wcześniej postulowano jednego "złego banku", ale kilku mniejszych, dzięki czemu rozproszeniu ma ulec część ryzyka.

Na GPW drugą sesję z rzędu obroty nie przekroczyły 1 mld PLN, co pokazuje, że inwestorzy nie uciekają z rynku w popłochu i przyjęli wyczekującą postawę. WIG wzrósł o 0,5 proc., a WIG20 o 0,2 proc. Warto zauważyć również, że po początkowej wyprzedaży złotego po południu powrócił popyt i nasza waluta zdołała odrobić wcześniejsze straty. Po godz. 17 euro wyceniano na 4,38 PLN, franka na 2,90 PLN, a dolara na 3,38 PLN.

Łukasz Wróbel

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | MFW | USA | W.E. | 'Wtorek'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »