Kto odpowie za gazowe zamieszanie?

Ważą się losy władz spółek gazowych zaangażowanych w podpisanie memorandum z Gazpromem. Pewni swoich posad nie mogą być również urzędnicy w ministerstwie skarbu. Na biurku premiera we wtorek ma znaleźć się specjalny raport przygotowany przez szefa MSW. Od tego dokumentu Donald Tusk uzależniał ewentualne dymisje.

Były minister gospodarki Jacek Piechota podkreśla w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że w raporcie powinny znaleźć się dowody na to, iż prace nad memorandum trwały w PGNIG i EuropolGazie od kilku miesięcy. Szef Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej wskazuje, że takich porozumień nie ustala się z dnia na dzień.

- Musiało to być tak, że właściwe instytucje były informowane o przygotowywanym memorandum. Tego typu porozumienia opracowuje się miesiącami - zaznacza Piechota.

Były minister gospodarki uważa, że po publikacji raportu dymisje powinny ominąć władze spółek gazowych. - Mam nadzieję, że za to będą odpowiadać odpowiedzialni politycy i nieodpowiedzialni urzędnicy, a nie biznes - przekonuje Jacek Piechota.

Reklama

Minister skarbu zapewnił w ubiegłym tygodniu, że podobnie jak premier nic nie wiedział o planowanym memorandum.

Minister gospodarki przyznał z kolei, że rozmawiał z szefem EuropolGazu, ale podczas spotkania nie padło słowo o żadnym memorandum.

Pobierz: program do rozliczeń PIT

Nowa nitka gazociągu Jamał II miałaby docierać na Słowację przez Białoruś i Polskę. Jej długość to 2000 km, a koszt budowy szacowany jest nawet na 5 miliardów dolarów.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: gazociąg jamalski | Jacek Piechota | gazociąg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »