Kto zarabia na naszej drożyźnie?

Polska staje się bardzo droga. Ministerstwo Rolnictwa chce, by rolnicy sprzedawali swoje produkty bezpośrednio na targowiskach.

Najpóźniej za dwa miesiące ruszyć ma nabór wniosków od samorządów na budowę lub odbudowę rynków sprzedaży bezpośredniej. Program ma zachęcić rolników do przetwarzania swojej produkcji oraz jej sprzedaży na lokalnych targowiskach. Jak zapowiedział minister rolnictwa Marek Sawicki, program adresowany jest głównie do samorządów powiatowych i rolników posiadających mniejsze gospodarstwa, np. liczące 10-15 ha.

- Będziemy bardzo mocno zachęcali rolników, szczególnie w małych gospodarstwach, aby we własnym gospodarstwie przechodzić na przetwarzanie swojej produkcji i sprzedawać bezpośrednio na rynku - powiedział minister. Dodał, że targowiska, na których rolnicy mogliby wynajmować powierzchnię - na godziny lub dni - miałyby powstawać w miastach "minimum powiatowych", liczących od 5 do 50 tys. mieszkańców.

Reklama

Nie czekać na pośrednika!

- Do takiej produkcji, takiego przetwarzania zachęcam. I też informuję, że nie jest prawdą, jak niektórzy mówią, że jak zechce w gospodarstwie przetwarzać, to weterynaria, to sanepid, czy inne służby zablokują - nie, w taki sposób to jest rzecz niemożliwa - powiedział Sawicki. Przekonywał rolników, że czasem lepiej nie czekać na pośrednika, tylko np. przerobić mięso wieprzowe i sprzedać gotową kiełbasę. - Wszak jeszcze nie tak dawno mama, teściowa taką kiełbasę robiła. Można sobie przypomnieć recepturę i również taką kiełbasę robić i sprzedawać - argumentował minister.

Sawicki podkreślił, że minister i rząd nie kształtują cen, tworzą natomiast warunki do tego, "żeby były rynki zbytu, możliwości sprzedaży, żeby były także możliwości zakupu sprzętu i inwestycji". Dodał przy tym, że "nie jest prawdą to, co powszechnie się mówi, że ceny żywności tak drastycznie idą w górę", gdyż w ciągu ostatnich trzech lat ceny żywności rosną wolniej niż inflacja i płace.

Najsłabsze ogniwo

Jak zaznaczył Sawicki, korzyści ze wzrostu cen żywności nie pozostają u rolnika? - W całym tym łańcuchu żywnościowym i rolnik i konsument są najsłabszym ogniwem. Ceny narastają gdzieś po drodze - oświadczył minister.

Jako przykład podał: w lutym Krajowa Spółka Cukrowa sprzedawała cukier w cenie pomiędzy 2,40 zł a 2,60 zł, co oznacza, że przy i tak wysokiej marży w sklepach nie powinien być on droższy niż 3,10 do 3,20 zł.

- Okazało się, że w pewnym momencie sieci i dostawcy wywindowali tę cenę nawet do 7 zł. Złożyłem w tej sprawie wniosek do UOKiK, żeby zbadał i imiennie podał do publicznej wiadomości, jakie firmy dokonały tak wysokiego nakręcenia cen - powiedział Sawicki. Według niego, przy windowaniu cen cukru wykorzystano m.in. "medialną panikę, którą wywołano w Polsce", bowiem w Niemczech, w Austrii, Czechach, czy na Słowacji tego typu wzrostu cen nie było.

Pobierz za darmo: program PIT 2010

ZOBACZ AUTORSKĄ GALERIĘ ANDRZEJA MLECZKI

PAP
Dowiedz się więcej na temat: inflacja | Ministerstwo Rolnictwa | ceny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »