Litwini nabijają nam portfele

Litewscy handlowcy, chcąc powstrzymać swoich rodaków przed masowymi wyjazdami do Polski po zakupy, zaczęli sprowadzać do swych sklepów tańsze produkty z Polski.

Towary z Polski zaczęły ostatnio sprowadzać wszystkie większe litewski sieci handlowe. Są to przede wszystkim, o kilka centów tańsze od litewskich produktów mąka i kasze w specjalnych opakowaniach wyprodukowanych z myślą o litewskim kliencie.

Jednakże jak zaznaczył wczoraj dziennik "Leituvos Rytas" "Cudu nie ma".

W Polsce cudu nie ma!

Chociaż polskie wyroby są tańsze, w kwietniu ich udział w sprzedaży stanowiły zaledwie 3-5 proc. całego obrotu produktami tej grupy - twierdzi przedstawiciela największej sieci handlowej "Maxima LT".

Mimo niepowodzenia, "Maxima LT" nadal zamierza kontynuować eksperyment. Zapowiada, że już wkrótce sprowadzi produkty innych grup.

Jak zaznacza dziennik, "handlowcy ciągle próbują przekonać ludzi, że nie ma potrzeby na zakupy jeździć do Polski".

Od kilku miesięcy Litwini masowo jeżdżą na zakupy do Polski. Zwiększony od stycznia na Litwie podatek VAT na produkty żywnościowe i słaba złotówka spowodowały, iż żywność w Polsce jest obecnie tańsza niż na Litwie nawet o 50 proc.

Przewodniczący sejmowej komisji do spraw budżetu i finansów Kestutis Glaveckas oświadczył w marcu, że budżet kraju w każdego miesiąca traci około 100 mln litów (około 130 mln złotych) z powodu tego, że Litwini robią zakupy w Polsce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zakupy | Litwini | Polskie | handlowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »