Luźne euro-kryteria

Po rozszerzeniu Unii Europejskiej o dziesięć państw, nowe kraje członkowskie dążą do dalszej integracji, jaką jest przyjęcie wspólnej waluty - euro. Główne kryteria z Maastricht dla krajów we wspólnym obszarze walutowym to stabilność cen, finansów publicznych oraz stóp procentowych.

Po rozszerzeniu Unii Europejskiej o dziesięć państw, nowe kraje członkowskie dążą do dalszej integracji, jaką jest przyjęcie wspólnej waluty - euro. Główne kryteria z Maastricht dla krajów we wspólnym obszarze walutowym to stabilność cen, finansów publicznych oraz stóp procentowych.

Podczas gdy najtrudniejsze dla krajów kandydujących będzie spełnienie kryteriów dotyczących finansów publicznych, kraje te generalnie zakończyły już z sukcesem walkę z inflacją. Był to jednak proces kosztowny, ze względu na konsekwencje zaostrzenia polityki pieniężnej. W Polsce poskutkowało to wolniejszym wzrostem gospodarczym oraz szczególnie wysokim bezrobociem. Podobnie było w przypadku Czech, gdzie miała miejsce trzyletnia recesja. Aby znaleźć się w strefie euro, potencjalni kandydaci muszą jeszcze spełnić tzw. kryterium stabilności kursowej. Polega ono na utrzymywaniu kursu walutowego w państwie ustalonym w ramach ERM II co najmniej przez dwa lata przed przyjęciem wspólnej waluty.

Reklama

W praktyce może się to okazać trudne i kosztowne, ponieważ kandydujące kraje będą łatwym kąskiem dla spekulantów, a sytuację pod tym względem pogarsza ostatnia niestabilność euro. Ponadto strategia większych krajów w zakresie wchodzenia do strefy euro (w szczególności Polski, Czech,Węgier i Słowacji) oznacza ryzyko silnej aprecjacji walut tych krajów, m.in. z racji lepszych perspektyw rozwoju ekonomicznego, jak i lepszej sytuacji w finansach publicznych na tle głównych gospodarek unijnych.

Na przykładzie Portugalii warto pamiętać, iż wejście do strefy euro z przeszacowanym kursem rodzi ryzyko eksplozji deficytu handlowego. Osłabia się również przewaga konkurencyjna lokalnego rynku pracy. Skutkuje to słabszym wzrostem gospodarczym i wolniejszym doganianiem poziomu rozwoju gospodarczego Europy Zachodniej. Na tym tle kryterium aplikowania ERM II wobec nowych kandydatów staje się archaiczne. Stoi ono nawet w sprzeczności z intencjami, jakie mieli twórcy tego systemu w latach 90- tych. Nic dziwnego, że kryteria wejścia do strefy euro były już niejednokrotnie zmiękczane, choćby w przypadku Grecji czy Finlandii.

Brak stosowania równych reguł wobec członków strefy euro i nowych kandydatów wzbudza dużo wątpliwości. Kością niezgody jest np. kryterium nadmiernego deficytu, który w przeszło połowie krajów strefy euro już dawno przekroczył ustalony limit 60% PKB. Dotyczy to szczególnie gospodarek krajów największych, takich jak Niemcy, Francja czy Włochy. Szansa na szybką poprawę jest niewielka, podobnie jak w przypadku kolejnej kwestii - relacji deficytu budżetowego do PKB, która nie powinna przekroczyć 3%.

Tymczasem Niemcy i Francja już od trzech lat nie wypełniają tego postanowienia, unikając przy tym kary za niestosowanie się do reguł. Krajom tym potrzebny jest impuls do przeprowadzenia reform, jednak ich obecna sytuacja ekonomiczna praktycznie to uniemożliwia. Przykładowo, przeprowadzenie w Niemczech czy Francji reformy emerytalnej na wzór Polski doprowadziłoby do niemal podwojenia relacji deficytu budżetowego do PKB. Na tym tle srogość unijnych urzędników narzucających nowym krajom członkowskim sztywne spełnianie reguł z Maastricht może dziwić.

Na pocieszenie pozostaje fakt, że twardsze reguły przyjęcia euro mobilizują nowych członków Unii do porządkowania finansów publicznych, co w dłuższym okresie umożliwi im szybszy wzrost gospodarczy.

BGŻ SA
Dowiedz się więcej na temat: maastricht | PKB | waluty | kraje | strefy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »