Mamy świadomość własnych osiągnięć
Jak Polacy oceniają swoje życie? Czy są zadowoleni z warunków, w jakich mieszkają? Czy są spełnieni zawodowo? Czy są szczęśliwi? Odpowiedzi zna dr Jacek Wasilewski - kulturoznawca, adiunkt na kulturoznawstwie SWPS i dziennikarstwie UW, ekspert w dziedzinie komunikacji, mediów, psychologii odbioru i trendów obyczajowych.
Czy jesteśmy marudzącym narodem?
- Nie jesteśmy narodem marudzącym, choć mamy swoje obszary tworzenia wspólnoty przez narzekanie: zdrowie, polityka i administracja publiczna. Natomiast rzadko narzekamy na dzieci czy ogólnie rodzinę oraz własny brak kompetencji. Z badań wynika, że jesteśmy ogólnie zadowoleni z tego, co mamy, i oceniamy się wyżej niż są ku temu obiektywne powody. Cenimy swoje miejsce zamieszkania czy sposób odżywiania, co czasami może powodować, że w mniejszym stopniu jesteśmy zmotywowani do zmian.
Na ile nasze "odczuwanie" - dobre lub złe samopoczucie - jest faktycznie naszą własną oceną, a na ile konsekwencją wpływu na nasze opinie m.in. mediów?
- Nasze odczuwanie, zwłaszcza to złe, może być spowodowane podawaniem przez media wzorów i norm, które sytuują nas poniżej średniej - jak chociażby kwestia szczupłości kobiet, których wizerunki w mediach znacznie różnią się od tych na ulicy.
- Ocena rozmaitych kwestii wśród mieszkańców małych miast różni się od tych z miast dużych, bo mamy też mniejszą skalę porównawczą. Widać to w kwestii zarobków czy zadowolenia z życia seksualnego. Jeszcze inne kwestie wynikają z poczucia dumy związanej z tożsamością - jeśli jesteśmy Polakami, damy się pokroić za schabowego i jego zdrowe oddziaływanie, niezależnie od tego, że ten pochodzący z Wiednia kotlet na to nie zasługuje.
A praca? Jesteśmy z niej zadowoleni?
- Zadowolenie z pracy wynika z nakładania się różnych kontekstów: ambicji związanej ze środowiskiem, w jakim się pracuje, zazdrości związanej z tym, jakie samochody się widzi w pracy na parkingu i medialnie zarysowanym kryzysem, podczas którego dobrze mieć pracę, a nawet ją polubić. Polacy są ze swej pracy generalnie zadowoleni, ale wciąż mało jeszcze wiedzą o prawach pracowniczych, nie zrzeszają się w związki, itp. Praca jednak nie jest celem życia Polaka, ale pomaga nam robić to, co uważamy za cel egzystencji - udane życie rodzinne, wypoczynek na działkach.
Czy pana zdaniem grupa zawodowa właścicieli firm czy kadry zarządzającej jest z reguły bardziej obciążona ryzykiem stresu, problemami emocjonalnymi czy seksualnymi?
- Właściciele firm, zwłaszcza małych, kiedy cała odpowiedzialność spoczywa na barkach jednej lub zaledwie kilku osób, pracują zwykle więcej i ciężej. Wiąże się to ze stresem, napięciem emocjonalnym i przenoszeniem problemów na inne sfery.
- W badaniach grupa ta nie była badana oddzielnie, ale można się spodziewać, że jeśli Polacy deklarują, że pracują średnio 8 godzin i 22 minuty, a duża grupa nie pracuje w ogóle, ponieważ są to osoby zajmujące się dziećmi, emeryci i renciści, bezrobotni, itd, to okazuje się, że ową średnią ktoś musi wyrabiać. Co więcej, optymizm innych, dotyczący ich pracy czy płacy, zapewnia ta właśnie grupa, a zatem wisi na niej nie tylko odpowiedzialność za samą firmę, ale także za pracowników, co w dużych korporacjach łatwiej rozmyć w abstrakcyjnych zasobach ludzkich, bez styczności z konkretnymi ludźmi.
Na ile Polacy mają świadomość, że są odpowiedzialni za siebie, a decyzje, które podejmują, wpływają na ich samopoczucie? Czy mają świadomość, że niezadowolenie z miejsca zamieszkania, stylu życia czy pracy, w dużej mierze wynika z braku działania, stagnacji w jaką popadli?
- Istnieje pogląd, że wysoki stopień samozadowolenia wiąże się niewielkim rozdźwiękiem między tym, co mam a tym, co chciałbym mieć. Poprzestajemy na tym, co mamy, kiedy nie możemy tego zmienić lub nie czujemy się na siłach. Dlatego to głównie młodzi ludzie czują się najbardziej niezadowoleni z miejsca zamieszkania i innych warunków życia, choć ich samopoczucie jest wysokie i wysoka jest ocena zdrowia. Tu aspiracje są największe. Ale im Polacy są starsi, tym bardziej są niezadowoleni w sferze finansowej. Natomiast ludzie młodzi w sile wieku i rozkwicie kariery są zadowoleni - może to oznaczać, że jednak mamy świadomość własnych osiągnięć.
A zatem jest lepiej. Czy ta tendencja będzie pana zdaniem systematycznie wzrastać? Czy też "coś" - jakieś wydarzenie, decyzje, zmiany - może ją zatrzymać, odwrócić? Jeśli tak, co to może być?
- Nie tyle jest lepiej, co widzimy siebie w dobrych barwach. To dobrze, bo niweluje się nam polski kompleks, że czegoś nie potrafimy, że tylko to, co robione na zachodzie jest warte wdrożenia w Polsce. Tendencje będą różne w różnych grupach - im młodsza grupa, tym większa jej mobilność i chęć przygody za granicą, zatem tym większa może być chęć zmiany. Im starsza grupa, tym bardziej oswojona z tym, co jest, z tym, co znane - a jak wiadomo, często to, co znane, jest z tego właśnie powodu lubiane.
Czy pana zdaniem respondenci, którzy odpowiadali na pytania postawione w badaniu "Jakość życia Polaków. Philips Index 2012" mówili prawdę?
- Respondenci mogli mówić prawdę, chociaż nie oznacza to, że to, co mówili, jest prawdą. Respondenci mówili o tym, jak wygląda życie w ich oczach, jak widzą to, co osiągnęli, jak oceniają to, co robią każdego dnia. Dobra samoocena może powodować, że będziemy mieć odwagę podejmować się działań, których jeszcze kiedyś byśmy się nie podjęli. Już samo zwiększenie się liczby ćwiczących fizycznie jest dobrym prognostykiem, chociaż daleko nam jeszcze do liderów Unii Europejskiej w tym względzie.
- Mogli mówić nieprawdę w kwestii zadowolenia seksualnego, ale jeśli widzą siebie jako takich, którym to i inne rzeczy powinny wychodzić - to jest to pierwszy krok do tego, żeby osiągać rzeczywisty sukces.
Rozmawiała Magdalena Trusińska
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi