Manipulacje przy Bogdance?

Wiele wskazuje na to, że resort ustąpi związkowcom w sporze o Bogdankę. Ale tylko dla świętego spokoju, bo nie widzi merytorycznych podstaw.

Wiele wskazuje na to, że resort ustąpi związkowcom w sporze o Bogdankę. Ale tylko dla świętego spokoju, bo nie widzi merytorycznych podstaw.

Dariusz Marzec, wiceminister skarbu odpowiedzialny za energetykę, jest przekonany, że załogą Bogdanki, protestującą przeciw przyłączeniu kopalni do Elektrowni Kozienice, ktoś manipuluje.

- Pracownikom spółki ktoś robi wodę z mózgu. Zanim rozpoczął się protest, nikt nie próbował z nami rozmawiać. A przecież nigdy nie było w planach ograniczania zatrudnienia w kopalni, bo jest efektywna i nie ma takiej potrzeby. Nie było też mowy o zmniejszaniu jej wydobycia - mówi minister. Gwałtowna reakcja załogi kopalni była dla niego ogromnym zaskoczeniem, zwłaszcza że na początku roku zarząd Bogdanki zapewniał o akceptacji związkowców dla pomysłu utworzenia Polskiej Grupy Energetycznej (PGE), do której poza kopalnią i Kozienicami miał wejść Południowy Koncern Energetyczny i spółki dystrybucyjne z tzw. grupy L-6. Bogdanka podpisała nawet w tej sprawie list intencyjny. Argumentowano w nim, że połączenie wzmocni firmy wchodzące w skład grupy.

Reklama

- To, czy do połączenia Kozienic i Bogdanki doszłoby w ramach rozbudowanej struktury PGE, czy nie, nie ma wpływu na jego biznesowe skutki - twierdzi Dariusz Marzec.

Kilka dni temu, długo po ogłoszeniu planów Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) Kozienic i Bogdanki, w podlubelskiej kopalni węgla kamiennego rozpętała się zawierucha. Przeprowadzono referendum strajkowe wśród załogi. Groźba podjęcia strajku miała skłonić resort do rezygnacji z planów połączenia kopalni z jej głównym klientem i wspólnej prywatyzacji poprzez giełdę. Związkowcy argumentowali, że elektrownia uczyni z kopalni "swoje zaplecze surowcowe", wysysając cały zysk, ograniczając wydobycie i zatrudnienie. - To brednie. Jeśli z elektrowni i kopalni stworzymy grupę, to w jej interesie będzie maksymalizacja zysku, więc nie będzie powodu do zmniejszania produkcji - kwituje Dariusz Marzec.

Takie ryzyko mogłoby się pojawić, gdyby po konsolidacji z zakupów w kopalni zrezygnował jej drugi co do wielkości klient, Elektrownia Połaniec, kontrolowana przez belgijskiego Electrabela. Grzegorz Górski, prezes Electrabela Polska i szef rady nadzorczej Połańca, nie ukrywa, że nie jest zachwycony planami przekazania kopalni konkurentowi.

- Rozważamy długofalową, strategiczną współpracę z Bogdanką, ale jeśli znajdzie się ona pod kontrolą naszego konkurenta, nie bardzo sobie taką współpracę wyobrażam - mówi Grzegorz Górski.

Dariusz Marzec jest przekonany, że Połaniec będzie się zaopatrywał w Bogdance niezależnie od tego, czyją własnością będzie kopalnia, o ile będzie mu się to opłacało.

- Jeśli zmieni się koniunktura na światowym rynku węgla i import z Rosji znów zacznie się opłacać, Bogdanka może stracić wszystkich klientów. W takich okolicznościach związek kapitałowy z Kozienicami może się okazać jedyną szansą - uważa minister.

Jak MSP rozwiąże konflikt z Bogdanką? Dariusz Marzec na razie tego nie przesądza. Ale wiele wskazuje na to, że ministerstwo skłania się ku ustępstwu.

- Na pewno nie chcemy zaogniać sytuacji. Będziemy kontynuowali ofertę publiczną Kozienic - mówi lakonicznie minister.

Problem w tym, że jeśli MSP "odpuści" w tej sprawie, za chwilę może spodziewać się kolejki protestujących przeciw ministerialnym planom konsolidacji. Prawdopodobnie pierwsi zgłoszą się do resortu przedstawiciele spółek dystrybucyjnych przeciwni łączeniu ich z elektrowniami.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: minister | manipulacje | MSP | bogdanka | skarbu | resort
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »