MF: PKB w 2013 roku znacznie spowolni
Polska gospodarka znacznie spowolni do 1,5 proc. PKB w 2013 roku z 1,9 proc. w 2012 roku - wynika z dzisiejszej prezentacji Ministerstwa Finansów. GUS skorygował dziś dane dotyczące wzrostu PKB w czwartym kwartale 2012 roku z 1,1 proc. do 0,7 proc. co może świadczyć o tym, że w pierwszym półroczu nasz wzrost PKB będzie w przedziale między 0 a 1 proc.
- Nie spodziewamy się w tym roku zdjęcia z Polski procedury nadmiernego deficytu - powiedział w poniedziałek wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski. Jak wynika z danych GUS, deficyt sektora finansów publicznych w 2012 r. wyniósł 3,9 proc. PKB.
Rostowski ocenił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, że mimo to jest zadowolony z wyników sektora finansów publicznych w 2012 r.
"Jesteśmy zadowoleni z tego wyniku (...) ponieważ deficyt sektora publicznego według definicji unijnej wynosi 3,9 proc. PKB, ale deficyt strukturalny, który wynika z działań rządu przy konsolidacji finansów publicznych, był przez KE oszacowany w lutym tego roku (...) na poziomie 2,9 proc. PKB. Różnica między tymi dwoma wynikami jest skutkiem recesji w Europie Zachodniej w ubiegłym roku" - mówił wicepremier.
Ocenił, że polityka monetarna "nie zareagowała wystarczająco szybko na to spowolnienie".
Szef resortu finansów poinformował, że deficyt strukturalny w 2011 r. spadł o ponad 3 pkt proc. PKB, co stanowi ok. 45 mld zł, a w 2012 r. spadł o 2,3 pkt proc. PKB, czyli o ok. 33-34 mld zł. "Łącznie jest to spadek o 80 mld zł deficytu strukturalnego" - podkreślił.
Unijna procedura nadmiernego deficytu wszczynana jest przez Radę UE na wniosek KE wobec państw, których deficyt przekracza 3 proc. PKB. Za niezastosowanie się do zaleceń i terminu ograniczenia deficytu krajom strefy euro grożą sankcje finansowe; krajom spoza strefy euro może być zawieszony dostęp do funduszy unijnej polityki spójności. Również na wniosek KE Rada podejmuje decyzje o zdjęciu z kraju procedury.
- Ministerstwo Finansów nie widzi obecnie konieczności nowelizacji budżetu w związku z rewizją prognozy wzrostu PKB na 2013 r. do 1,5 proc. z 2,2 proc. prognozowane wcześniej - powiedział na konferencji prasowej minister finansów Jacek Rostowski.
"Nie oznacza to automatyczności noweli budżetu. Dzisiaj nie widzimy takiej konieczności. Sam fakt rewizji PKB takiej konieczności nie powoduje" - powiedział Rostowski.
Wcześniej na konferencji Ludwik Kotecki, główny ekonomista resortu powiedział, że MF koryguje prognozę wzrostu na 2013 rok do 1,5 proc. z 2,2 proc.
"Na uwagę zasługuje obniżenie eksportu, jest to wynik słabego popytu u głównego partnera handlowego w UE. On w dużej części odpowiada za rewizję. Drugim czynnikiem jest konsumpcja, która w wyniku spowolnienia, braku ożywienia i przesuwania o kolejne kwartały powoduje, że konsumpcja nie będzie tak silna jak oczekiwaliśmy. Te dwa czynniki powodują, że zdecydowaliśmy na zamieszczenie wzrostu na poziomie 1,5 proc." - powiedział Ludwik Kotecki.
W budżecie na 2013 rok MF zakładał wzrost PKB na poziomie 2,2 proc.
Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka o poniedziałkowych danych
dot. deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2012 r., długu sektora finansów publicznych oraz PKB:
"Przedstawiona w poniedziałek przez GUS korekta wzrostu PKB w czwartym kwartale 2012 roku z 1,1 proc. do 0,7 proc. może świadczyć o tym, że w pierwszym półroczu nasz wzrost PKB będzie w przedziale między 0 a 1 proc. Korekta GUS dotycząca poziomu deficytu sektora finansów publicznych w 2012 r. - z prognozowanych przez Komisję Europejską 3,5 proc. do 3,9 proc. - spowodowała, że minister finansów Jacek Rostowski słusznie uznał, że procedura nadmiernego deficytu nie zostanie zdjęta w tym roku.
Dobrze się stało, że minister finansów zapowiedział, że będzie proponował rządowi działania, które obniżą deficyt sektora finansów publicznych w tym roku do 3,5 proc. Szef resortu finansów będzie zabiegał o to, by spełniać warunki potrzebne do zdjęcia procedury nadmiernego deficytu; będzie to robił pomimo tego, że wzrost PKB w 2013 roku będzie wolniejszy niż w 2012.
W mojej ocenie deficyt sektora finansów publicznych - bez nowych działań rządu - wyniósłby w tym roku ok. 5 proc. PKB. Sprowadzenie go do poziomu 3,5 proc. wymagałoby nowych działań w skali około 1,5 proc. PKB. W tej sytuacji rząd musiałby albo zmniejszyć wydatki, albo podwyższyć podatki. Możliwe byłoby również przejęcie przez budżet części składki emerytalnej przesyłanej dotąd do OFE, ewentualnie przejęcie części aktywów OFE na wypłaty emerytur za 10 czy więcej lat.
Z mojego punktu widzenia najsensowniejsze w dłuższym okresie jest obniżenie wydatków".
_ _ _ _ _
Główny ekonomista PwC prof. Witold Orłowski o danych GUS dot. deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2012 r. oraz długu sektora finansów publicznych:
"Te dane są odrobinę rozczarowujące. Powszechnie oczekiwano, że będziemy bliżej 3 proc., a nie 4 proc. jeśli chodzi o deficyt (3,9 proc. PKB - PAP). Na pewno warto spojrzeć dokładniej na to, czy np. samorządy miały nieco większy deficyt niż sądzono, ale fakt jest faktem, że nie mamy raczej żadnej szansy na zdjęcie z Polski procedury nadmiernego deficytu.
Te dane są oczywiście według unijnych zasad, więc te 55,6 proc. PKB nie jest tym samym jeśli chodzi o polski budżet i przyjęte konstytucyjne normy ostrożnościowe. Dług się ustabilizował, liczony według zasad unijnych, natomiast przykrym jest, że deficyt jest nieco wyższy niż powszechnie oczekiwano. To nie jest dramatycznie wysoka różnica, ale bardzo utrudnia sprawę, bo nie pozwala - nawet przy największej dozie dobrej woli - liczyć na to, że zostaniemy uznani za kraj spełniający unijne kryteria uczestnictwa jeśli chodzi o wysokość deficytu.
Dramatu nie ma, ale dane są gorsze od oczekiwań. Ta różnica ma znaczenie zwłaszcza wobec perspektyw, że w tym roku sytuacja może jednak ulec pogorszeniu, a nie poprawie".
Ekonomista Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski o poniedziałkowych danych GUS. "Cały czas sektor finansów publicznych jest niestabilny. Ta niestabilność, na takim poziomie, ociera się o przyjęte konstytucyjne normy ostrożnościowe (55 i 60 proc. - PAP). Świadczy, że w zeszłym roku nie przeprowadzono reformy finansów publicznych w momencie, kiedy sytuacja w innych krajach UE była jeszcze bardziej dramatyczna niż jest w tej chwili.
Będzie to też rzutowało na taką suchą równowagę, jeżeli chodzi o sektor finansów publicznych i to, że tego progu utrzymać się nie da. Te wskaźniki świadczą, że brak reform będzie miał prędzej czy później o wiele dalej idące skutki. Jest to wszystko cały czas na granicy".
Polecamy: PIT 2012