Minister pracy chce większej swobody
Minister pracy chciałby swobodniej korzystać ze środków zgromadzonych w Funduszu Pracy. Ministerstwo finansów jest przeciwne - pisze w poniedziałek "Puls Biznesu".
- Szykuje się kolejna runda batalii o gigantyczne pieniądze w Funduszu Pracy. Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki socjalnej, chciałby uszczknąć ministrowi Jackowi Rostowskiemu choć część władzy nad funduszem, by łatwiej sięgać po pieniądze przeznaczone na walkę z bezrobociem - napisała gazeta.
- Resort finansów przedstawił stanowisko, z którego jasno wynika, że nie ma zamiaru poprzeć tego pomysłu. Ostateczna decyzja należeć będzie do premiera Tusk - dodała gazeta.
Jak podkreśla "PB" walka toczy się o ponad 10 mld zł rocznie. Na Fundusz Pracy odprowadzane są miesięcznie od każdego zatrudnionego 2,45 proc. podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe.
Ministerstwo Pracy chce zwiększyć finansowanie tzw. aktywnych form przeciwdziałania bezrobociu. Chodzi m.in. o szkolenia, stypendia i dotacje na podjęcie działalności gospodarczej oraz refundację kosztów wyposażenia stanowiska pracy.
_ _ _ _ _
Przypomnijmy:
Ministerstwo pracy i polityki społecznej kilkakrotnie zwracało się do ministra finansów z wnioskiem o zwiększenie środków na Fundusz Pracy.
"W latach 2009-2010 wsparcie z tego funduszu uzyskało około 1,5 mln bezrobotnych, w tym na staże skierowano ponad 550 tys. absolwentów, z czego ponad 52 proc. znalazło zatrudnienie. W tym okresie utworzono także ponad 240 tys. nowych miejsc pracy, z czego 140 tys. bezrobotnych rozpoczęło własną działalność gospodarczą. W ciągu ostatnich trzech lat udało się również zmniejszyć o ponad 20 proc. liczbę długotrwale bezrobotnych. Nie byłoby to możliwe bez udziału środków Funduszu Pracy.
Pracodawcy RP wielokrotnie zwracali uwagę, że - biorąc pod uwagę trudną sytuację na rynku pracy - ograniczenie wydatków na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu jest złym posunięciem.
Urzędy pracy wprowadzają dodatkowe wymogi m.in. przedstawienie poręczycieli czy wkład własny. Obcięto również refundację kosztów wyposażenia lub doposażenia stanowiska pracy.
Ostatnie oszczędności dotknęły też inną popularną formę aktywizacji bezrobotnych, czyli staże. Będą one krótsze, a niektóre urzędy kierują na nie tylko wybrane osoby, np. bezrobotnych w wieku powyżej 50. roku życia bądź tych, którzy nie ukończyli jeszcze 25 lat.
Jest to oczywiście forma dyskryminacji, jednak urzędy pracy mogą tłumaczyć się faktem, iż kierują ograniczony strumień pieniędzy na aktywizację grup wiekowych, dla których bezrobocie jest najwyższe. Zdaniem Pracodawców RP, tak poważne obcięcie budżetu Funduszu Pracy będzie mieć negatywny wpływ na rynek pracy, przede wszystkim na stopę bezrobocia.