Monopol loteryjny zagrożony

Prezes PML chce likwidacji spółki albo... jej reaktywacji. Jeśli tylko wygra arbitraż ze swoim greckim partnerem: Intralotem. Po 70 latach istnienia Polski Monopol Loteryjny (PML) może zostać zlikwidowany.

Prezes PML chce likwidacji spółki albo... jej reaktywacji. Jeśli tylko wygra arbitraż ze swoim greckim partnerem: Intralotem. Po 70 latach istnienia Polski Monopol Loteryjny (PML) może zostać zlikwidowany.

Tego przynajmniej chce Rafał Wiatr, prezes hazardowej spółki. Z naszych informacji wynika, że jego wniosek w tej sprawie przyjęła właśnie rada nadzorcza PML, która wystąpiła też do resortu skarbu o szybkie zwołanie walnego zgromadzenia udziałowców spółki (jedynym właścicielem PML jest skarb państwa).

- Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Wszystko wyjaśni się na walnym, które odbędzie się przed końcem czerwca - mówi Rafał Wiatr.

Dobrze już było

Chęć likwidacji PML wynika z bardzo słabej pozycji rynkowej spółki. O ile jeszcze w pierwszej połowie lat 90. jej roczne obroty sięgały kilkudziesięciu milionów złotych, o tyle dziś PML to firma-wydmuszka, zatrudniająca kilka osób i mieszcząca się w hotelu na warszawskiej Pradze. Udało nam się dowiedzieć, że w 2006 r. ze swojej podstawowej działalności, czyli sprzedaży losów loterii (tzw. zdrapek), osiągnęła jedynie 1,07 mln zł. To wynik najgoszy w historii spółki.

Reklama

Czy resort skarbu zdecyduje się na odesłanie PML do lamusa? Choć spółka w 2006 r. z tytułu podatku od gier wpłaciła do bużetu państwa zaledwie 161 tys. zł, odpowiedzialny za hazard wiceminister Paweł Szałamacha ma twardy orzech do zgryzienia. Musi bowiem pamiętać o ustaleniach NIK, które ujawnił "PB".

Obrona przez atak

Izba zarzuciła poprzednim władzom PML zawarcie niekorzystnej umowy z greckim Intralotem, odpowiadającym za dystrybucję losów państwowej spółki. Zdaniem NIK umowa ta grozi roszczeniami ze strony Greków. Resort skarbu obawia się, że po likwidacji hazardowej spółki, żądania odszkodowawcze mogą zostać skierowane do skarbu państwa. Z naszych informacji wynika, że może chodzić nawet o 50 mln zł! To dlatego władze PML chcą dowieść, że Intralot nie wypełniał właściwie umowy. Chodzi m.in. o nie wystarczającą rozbudowę sieci sprzedaży i nie osiągnięcie planowanego poziomu sprzedaży, a także bezprawne przekazanie praw z umowy z PML na spółkę zależną Intralotu - Pollot.

- Decyzja została podjęta. Występujemy o arbitraż do Międzynarodowej Izby Handlowej w Paryżu. Nasze roszczenia przekraczają 20 mln zł - potwierdza Rafał Wiatr.

Zaskakujący plan B

Co na to Grecy? Jeszcze pół roku temu Tomasz Chalimoniuk, ich przedstawiciel w Polsce, zapewniał, że jeśli Resort skarbu będzie chciał zlikwidować PML, Intralot nie będzie w tym przeszkadzał. A dziś?

- Wniosek o arbitraż jest dla nas wielkim zaskoczeniem. PML podważa przelew praw na Pollot i jednocześnie żyje dzięki pieniądzom z tegoż Pollotu. To jakieś kuriozum! Jest za wcześnie, by odpowiedzieć, czy należy spodziewać się jakichś retorsji z naszej strony. Nic jednak nie jest wykluczone - mówi Tomasz Chalimoniuk.

Tak czy inaczej zapowiada się kolejny międzynarodowy spór z udziałem spółki skarbu państwa. Co ciekawe, władze PML chcą, by ewentualna wygrana w arbitrażu stała się podstawą do reaktywacji PML.

- To plan B. Jeśli resort uzna, że likwidacja jest zbyt ryzykowna, PML będzie wegetował aż do rozstrzygnięcia przed arbitrażem. W razie sukcesu ponad 20 mln zł posłuży do odbudowy kapitałów spółki - wyjaśnia nasz informator.

Dawid Tokarz

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: arbitraż | zagrożeni | monopol | MSP | wiatr | skarbu | resort
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »