Morawiecki: Rozwój w oparciu o niskie płace to droga donikąd
Dotychczasowy model rozwoju Polski oparty na niskich kosztach pracy jest drogą donikąd - uważa wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem, motorem rozwoju powinna być innowacyjność, która pozwoli przedsiębiorcom na uzyskanie większych zysków, a w konsekwencji na wzrost wynagrodzeń.
Model rozwoju gospodarczego oparty na niskich kosztach pracy jest drogą donikąd. - Te państwa, które rozwój opierają o niskie płace bardzo łatwo jest zastąpić i z nich zrezygnować - mówił wicepremier podczas piątkowej inauguracji roku akademickiego w Krajowej Szkole Administracji Publicznej.
Morawiecki podkreślił rolę elit administracji publicznej, których jakość odróżnia Polskę od innych wysoko rozwiniętych krajów. Przez ostatnie 20 lat nie wiele się pod tym względem w Polsce zmieniło. Problemem rozwoju w naszym kraju jest "resortowość". W krajach zachodnich są specjalne jednostki, które zajmują się przekrojowymi, horyzontalnymi projektami, które dotyczą wielu ministerstw. U nas prowadzenie takich prac jest niezwykle utrudnione, dlatego, że mamy Polskę "resortową" - argumentował wicepremier.
Jego zdaniem, ok. 80 proc. istotnych zmian zależy od współpracy między Radą Ministrów, ciałami legislacyjnymi a parlamentem. Uznał, że jakość tej współpracy dla rozwoju gospodarczego jest kluczowa.
Morawiecki podkreślił, że rozwój gospodarczy w Polsce powinien opierać się na oszczędnościach wewnątrzkrajowych, inwestycjach i edukacji. Zaznaczył, że świat wchodzi obecnie w etap rewolucji cyfrowej, a ta jest oparta na wiedzy informatyków. Polscy specjaliści są cenieni na świecie, dlatego mamy szanse, by zaistnieć i być w awangardzie - dodał.
Wysoka innowacyjność spowoduje, że polscy przedsiębiorcy będą uzyskiwać więcej korzyści ze sprzedaży produktów, co przełoży się na wyższe wydatki w ramach badań i rozwoju, a w konsekwencji na wyższe wynagrodzenia - mówił Morawiecki nawiązując do strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. Dodał, że obecnie projekt ten jest w konsultacjach społecznych, a na jesieni zostanie przyjęty przez Radę Ministrów.
- Nie powinnyśmy się cieszyć, że sprzedajemy towary tanio wyprodukowane. Kilogram polskiego eksportu kosztuje 1,5 euro, a niemieckiego - 5,5 euro, francuskiego - 5 euro, a szwajcarskiego - 6,5 euro. Oznacza to, że w tamtych produktach jest dużo więcej wartości dodanej. Polska więc też musi wkładać więcej innowacyjności do eksportowanych towarów - stwierdził Morawiecki.