Może, nasze może...

Przyjęcie w piątek przez Radę Ministrów założeń do budżetu państwa na rok 2004 oraz pięciu projektów ustaw finansowych, w tym OSIEMDZIESIĄTEJ już nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, definitywnie zakończyło dyskusje na temat wprowadzenia proporcjonalnego PIT od 1 stycznia 2004 r.

Przyjęcie w piątek przez Radę Ministrów założeń do budżetu państwa na rok 2004 oraz pięciu projektów ustaw finansowych, w tym OSIEMDZIESIĄTEJ już nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, definitywnie zakończyło dyskusje na temat wprowadzenia proporcjonalnego PIT od 1 stycznia 2004 r.

Oczywiście rząd zadeklarował - ustami wicepremiera Jerzego Hausnera - iż liniowy temat pozostaje jak najbardziej otwarty w perspektywie roku 2005, ale chyba nie wierzy w to nikt znający realia pierwszego unijnego budżetu 2004. Przecież tylko kreatywną księgowością załatamy gigantyczną dziurę budżetową. A swoją drogą ciekawe, ile jeszcze czasu dług publiczny da się fikcyjnie utrzymywać w konstytucyjnych ramach...

Uczynienie ewentualnej 19-procentowej stawki dla PIT-owców prowadzących działalność gospodarczą zakładnikiem kwoty 2,2 mld zł, której zabrakłoby dochodom budżetu, skazuje i ten pomysł na niebyt. Co prawda do końca tygodnia Trójstronna Komisja do Spraw Społeczno-Gospodarczych podejmie jeszcze próbę wypracowania porozumienia przedsiębiorców ze związkami zawodowymi, ale finał tych rozmów można przewidzieć już teraz. Związkowcy musieliby zaakceptować cięcia w budżetowych wydatkach, równoważące wspomniany ubytek 2,2 mld zł. Raczej nie ma to szans, choćby dlatego, że do zablokowania porozumienia wystarczy sprzeciw którejkolwiek z central - OPZZ, Solidarności lub FZZ. Rząd sprytnie umył od tych budżetowych wyliczeń ręce i ustawił się na pozycji neutralnego obserwatora.

Reklama

Wszystko to razem potwierdza naszą tezę, postawioną już w komentarzu pt. "Utrzymać się na fali" z 10 czerwca, czyli następnego dnia po ogłoszeniu przez premiera Leszka Millera na posiedzeniu Rady Krajowej SLD zaskakującej rehabilitacji podatku liniowego. Została ona obudowana trzema nierozłącznymi warunkami (nie mogą zmniejszyć się dochody budżetu, nie może pogorszyć się sytuacja najbiedniejszych, musi zmienić się polityka monetarna), które z góry przesądzały, iż szefowi SLD chodzi o osiągnięcie TAKTYCZNYCH korzyści propagandowych, nie zaś o STRATEGICZNĄ zmianę systemu podatkowego w Polsce. Notabene nie zdziwmy się, gdy wkrótce głównym sprawcą odłożenia ad acta liniowego PIT okaże się Rada Polityki Pieniężnej, która nie chce wchodzić w "nadal istniejącą przestrzeń dla dalszego obniżania stóp procentowych".

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PIT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »