Na EURO 2012 nie będzie autostrad

Pusta kasa, kasowanie przetargów i złe prawo nie pozwolą na czas zbudować dróg. Pełna kompromitacja. Złe wieści dla kibiców: nawet jeśli na piłkarskie mistrzostwa EURO 2012 uda się zbudować stadiony, pojedziemy na nie po wybojach.

Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa, zrzeszająca ponad 200 firm z branży, alarmuje: nie zdążymy z budową dróg. W budżecie państwa brak pieniędzy, szwankuje organizacja, urzędnikom brak kompetencji, no i jeszcze to fatalne prawo?

Świetny plan, słaba kasa

- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) w latach 2007-13 planuje zbudowanie 960 km autostrad, 2,7 tys. km dróg ekspresowych i modernizację 3,99 tys. km krajowych. Plan jest dobry, tylko nierealny - mówi Wojciech Malusi, prezes izby drogowców. Izba szacuje, że przy obecnych cenach materiałów budowlanych na jego wykonanie potrzeba 100-110 mld zł. Wyliczenia te nie odbiegają od rządowych. Problem w tym, że firmy drogowe uważają, iż rządowi uda zebrać się najwyżej 75 mld zł. A to oznacza, że zabraknie aż 35 mld zł.

Reklama

- Z Unii na lata 2007-13 otrzymamy 44 mld zł. Z akcyzy paliwowej na drogi krajowe idzie średnio co roku około 2,2 mld zł. Z opłaty paliwowej na drogi wpływa 80 proc., czyli około 1 mld zł rocznie - wylicza Wojciech Malusi. Szef izby szacuje, że budżet powinien wydawać na drogi 1 proc. PKB rocznie, by można je było zbudować na czas. Tyle wydaje większość krajów europejskich. Polski rząd daje na to ledwo 0,3 proc. PKB. Izba nalega więc na przekazywanie 48 proc. akcyzy paliwowej na drogi zamiast obecnych 12 proc.

- Cóż to jest 48 proc.? Zgłosiliśmy do Ministerstwa Finansów wniosek o wprowadzenie 70-procentowego odpisu na drogi - mówi jeden z pracowników Ministerstwa Transportu. Bez skutku. Ministerstwo Finansów wydaje się nieprzejednane. - Aby zwiększyć odpis akcyzowy, potrzeba zmiany ustawy, zgody całego rządu i parlamentu. Nie wystarczy rozporządzenie ministra finansów - wylicza trudności Kuba Lutyk, rzecznik resortu finansów.

Syndrom piły

Jeśli nawet pieniądze się znajdą, GDDKiA może nie poradzić sobie z ich wydaniem.
- W 2006 r. dyrekcja ogłosiła 899 przetargów, z czego rozstrzygnęła 832, czyli aż 93 proc. W tym roku natomiast ogłosiła 528, a rozstrzygnęła tylko 306, czyli około 60 proc. - wylicza Adam Kulikowski, wiceprezydent izby.

Urzędnicy unieważniają konkursy, bo ceny prac i surowców budowlanych wzrosły, więc kosztorysy dyrekcji coraz częściej rozmijają się z ofertami wykonawców. Ale często powody odrzucania ofert są absurdalne.

- W ubiegłym roku w przetargu urzędnik napisał, by piła spalinowa, której trzeba użyć do wycinki drzew, miała moc 4 KW - mówi Adam Kulikowski. Wykonawca wpisał 3,9 KW. I nie miał szans - jego oferta przepadła. Drogowcy twierdzą, że takich absurdów jest więcej i nazywają je syndromem piły spalinowej.

Katarzyna Kapczyńska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: GDDKiA | uda | 'Kasa' | izba | Euro 2012
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »